Zehn

274 27 0
                                    

* Oberstdorf, 03.02.2019*

*ANIA'S P.O.V*

Nasze ostatnie dni z chłopakami zleciały jak 5 minut. Nawet nie byłam świadoma tego jak szybko czas może upływać nam przez palce. Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, Wiktoria i Amanda zaczęły powoli zakopywać topór wojenny co bardzo mnie cieszy bo atmosfera między naszą trójką była już nie do zniesienia. Markus i Stephan też wydają się być, może nie tyle co pogodzeni całkowicie ale widać, że sobie odpuścili. Chyba wszyscy do ostatniego momentu liczyliśmy na zmianę zdania Wernera, jednak jak to mówią ,,nadzieja matką głupich". Trener do końca tego weekendu nie zmienił zdania. Nie przekonał go nawet fakt, że jego podopieczni są szczerze szczęśliwi i osiągają zadowalające wyniki, no może nie licząc dzisiejszego dnia, ale tak to Werner nie ma na co narzekać.

-Jesteś pewna, że wszystko wzięłaś?- zapytał Andreas, kiedy staliśmy wszyscy przed hotelem i czekaliśmy na taksówkę, która miała zawieźć mnie i dziewczyny na lotnisko w Monachium. Zabawne, że nawet nie pozwolił nam zostać noc dłużej, aby jutro na spokojnie wrócić z chłopakami do stolicy Bawarii i tam się ze wszystkimi pożegnać.

- Najwyżej będziesz miał pretekst, żeby przyjechać do Dortmundu - powiedziałam wywracając oczami

- Nie przewracaj tymi pięknymi oczami, bo tak ci zostanie - zaśmiał się i pstryknął mnie w nos, na co wystawiłam tylko język.

-Właściwie to ja mogę przylecieć jutro do was, i tak nie planuje lecieć do Lahti - rzucił Markus drapiąc się po karku - Oczywiście jeżeli nie macie nic przeciwko - dodał, nerwowo się śmiejąc

-Jeżeli dogadasz się z trenerem to nie mamy nic przeciwko - odpowiedziała mu Amanda, wtulona w jego bok dając szybkiego buziaka w usta

- Czy oni muszą tak przy ludziach?- szepnęła mi na ucho zdegustowana Wiktoria

-Przestań, nie jesteśmy lepsze

Pewnie by coś mi odpowiedziała gdyby nie fakt, że pod nasze nosy podjechała taksówka, co oznaczało tylko jedno - pożegnanie się

-Będziemy do siebie codziennie dzwonić, obiecuję - powiedział Andreas, po raz ostatni zgarniając mnie do mocnego uścisku

-Spróbuj nie dotrzymać słowa- zaśmiałam się, zaciągając się jego zapachem. Chciałam zapamiętać jak najwięcej z jego osoby, tym bardziej, że nie wiemy kiedy znowu się zobaczymy. On - zawody, ja - powrót do rzeczywistości, praca i studia. Może nie wszystko do końca się potoczyło tak jakbym chciała, ale najważniejsze jest że mam przy sobie najlepszych przyjaciół pod słońcem oraz wspaniałego chłopaka, o którym nie jedna marzy.

* AMANDA'S P.O.V*

-Kiedy mówiłeś, że możesz do nas przylecieć... mówiłeś poważnie? - zapytałam niepewnie, patrząc na bruneta oczami pełnymi nadziei

-Oczywiście - odpowiedział pomagając mi zapakować moje walizki do bagażnika

-Znajdę dla ciebie w takim razie kawałek łóżka - również się zaśmiałam i pocałowałam chłopaka

-Na to liczę - również się zaśmiał kiedy oderwaliśmy się od siebie. Westchnęłam tylko ciężko i podeszłam do reszty chłopaków aby się z nimi pożegnać. Nienawidzę w pożegnaniach tego, że nigdy człowiek nie może być pewien na ile mówi "do widzenia". Widziałam, że nie tylko mi było ciężko, jedynym chyba plusem jest to, że nie mieszkamy nie wiadomo jak bardzo daleko od siebie. Większym problemem byłoby chyba to, gdybyśmy były z kompletnie innego kraju. Kiedy wszystkie pożegnałyśmy się ze wszystkimi, wsiadłyśmy do taksówki i odjechałyśmy spod hotelu

Mein GewinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz