Rozdział 5

536 19 11
                                    

*2 tygodnie później
-Gdzie ja mam się mierzyć z nimi...?-właśnie oglądamy występy pozostałych osób z drużyny Jorge.
-Tini jesteś o wiele lepsza
-Nom...jakbyś nie zauważyła Jorge jako pierwszy się odwrócił i na razie u nikogo tak szybko.
-Nie dam rady z nimi...
-Jezu siostra czy ty zawsze musisz się tak nisko oceniać. Jesteś boska...
-mówisz tak bo jesteśmy spokrewnieni...
-nie prawda idiotko...-pociągnął mnie za włosy, po czym poszedł na uczelnie.
-Debil...!-mówię gdy jest przy drzwiach, a ten mi pomachał i wyszedł trzaskając drzwiami. Chciałam wrócić do dalszego oglądania, ale Lodovica zamknęła klapę od laptopa.
-Nie możesz się tak załamywać, idziemy na zakupy...-łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi, ale nagle się zatrzymuje
- A ty Facu...chodź będziesz nam nosić torby...
-Nie...ostatnio byłem z wami i nie wytrzymywałem...nie ma opcji
-Oj no...
-Nie...nie dam się tym razem namówić
-jesteś tego pewien..?
-Tak...
*20 minut później
-O Facu możesz zająć stolik w kawiarni...przy okazji popilnujesz nam zakupów...a my zaraz przyjdziemy...
-Jasne...-mówi zmarnowany życiem
~Jorge
Miałem się spotkać ze Stephie w galerii...ale oczywiście coś było ważniejsze, jak zawsze... Postanawiałem, że skoro już tu jesteśmy to przejdę się do kawiarni i kupie sobie kawę. Gdy tak stałem zobaczyłem bardzo znajomego mi mężczyznę...O nie wierze...to Facundo, podszedłem
-Siema Facu -witam się- pamiętasz mnie..?
-Nie za bardzo...-patrzę się na niego, wiedząc że żartuje-Nie no siadaj Jorge...Trudno byłoby cię nie zapamiętać. Co tam u ciebie..?
-A nic w sumie...umówiłem się z kimś, ale niestety nie przyszedł. A jeszcze dziś muszę jeszcze raz przejrzeć czy dobrze wszystkich podopisywałem do bitw
-Słyszałem, że w programie jest niesamowitą brunetka...
-Oj dobrze słyszałeś. Jest świetna...
-Tini nie rozumiesz, jeżeli już masz zamiar nosić dwie różne skarpetki to...-nagle słyszymy za plecami, ale kiedy się obracam brunetka zamilkła,  ja zobaczyłem te oczy...
-Ale wstyd...-mówi mężczyzna siedzący na przeciw
-Wstyd to jest wtedy kiedy się z tobą pokazujemy...-nagle mówi ta sama dziewczyna, która mówiła coś o skarpetkach.
-Miało mnie to obrazić..?-pyta
-Oczywiście, że...tak...-uśmiecha się, nawet nie zwracam uwagi na te dwójkę, bo jestem wypatrzony w brązowooką, której wzrok wbity jest w podłogę. Zawstydzam ją...
-To może ja już pójdę...-wstałem-milo było cię spotkać Facu, odezwij się jeszcze. -poklepałem go po ramieniu i odszedłem. Jezu co ta kobieta ze mną robi, nie mogę przestać o niej myśleć.

------------------------------------------------------------------------------------

Hello tu znów ja <333  Czy według was Tini ma szanse..? Komentujcie, głosujcie <33 Bajo do następnego <33

Jortini: Twój głos...moja miłość i nasza wspólna przyszłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz