Od autora [nic ważnego]: Nie lubię tego rozdziału, ale nie mam ochoty na pisanie go od nowa. Nie mogę przestać się ekscytować na myśl o dzisiejszym finale tvk i Roksanie. Razem z tatą i bratem będziemy kibicować Ani (mój tata szczególnie) i Carli. Choć ja jeszcze lubię Michała. Tak strasznie nie mogę się doczekać.
Edmund pomyślał, że chce umrzeć w momencie, gdy Thomas ze swoim znudzonym wyrazem twarzy wszedł do klasy, ręką przeczesując swoje włosy. Edmund zamierzał wymusić na alfie przeprosiny skierowane w stronę Cody'ego, żeby wykonać jedną ze złożonych sobie wcześniej obietnic. Możliwe, że wcześniej by się na to nie zebrał, ale mając Davida za chłopaka, mógł spróbować zrobić coś dobrego.
— Gdzie jest ta niebieska ciota? — zapytał Thomas, opierając się o ścianę, skrzyżował ręce na piersi. — Nie miała mi obciągnąć?
Edmund przypomniał sobie wczorajszy "żart" Blue podczas spotkania abo. Nie sądził, żeby Thomas naprawdę oczekiwał tego od Blue, ale z pewnością trochę sobie z niego zakpi w najbliższym czasie, żeby odreagować.
— Nic o tym nie wiem — oznajmił Edmund chłodno, poprawiając kołnierz swojego swetra, chcąc odwrócić swoje myśli o zmasakrowanej twarzy bety, która wkurzyła Thomasa 2 tygodnie temu. — Mam do ciebie prośbę.
Edmund wcale nie miał zamiaru prosić, chciał wydać rozkaz, ale musiał zachować pozory. Nie wzdrygał się na widok krwi, co nie znaczyło jednak, że chciał ją oglądać, szczególnie w lustrze. Powątpiewał także w to, że David zachowałby zimną krew tak jak on, gdyby ją zobaczył. Edmund nie chciał, żeby David i Thomas pokłócili się albo co gorsza wdali w bójkę, ponieważ wtedy Scarlett musiałaby między nimi wybierać — wybierać pomiędzy "młodszym bratem", a swoim "bliźniakiem".
Edmund nie wiedział, czemu myślał o Scarlett. Nawet się nie przyjaźnili. I nie czuł się winny za Asha. Możliwe, że na swój własny sposób chciał się jej jakoś odwdzięczyć za ich rozmowę w galerii.
Thomas z początku spoglądał na Eda zaskoczony, po czym uśmiechnął się trochę kpiąco, trochę przepraszająco.
— Może nie wyglądam — Thomas oblizał swoje wargi — ale nie będę robił tego z każdym.
Edmundowi nie podobało się to, że Thomas robił sobie z niego żarty. Nigdy w życiu nie pomyślałby o zrobieniu czegokolwiek z Thomasem, jeśli nie byłoby to koniecznością. Ponadto Thomas posiadał omegę — Randy'ego.
— Chcę, żebyś przeprosił Cody'ego — wycedził Ed, starając się myśleć o uśmiechu Davida w momencie, gdy będzie go znowu odprowadzał do domu.
— Kto to Cody? Jakieś złamane serduszko?
Edmund czuł, że Thomas kłamał, żeby wyprowadzić go z równowagi. Jego podekscytowane fioletowe oczy zdradzały jego prawdziwe intencję. W momencie, gdy Edmund został liderem, Thomasem kierowały te same uczucia — ukazać jego prawdziwą naturę. Z tym, że Ed nie posiadał ukrytej natury, on naprawdę rzadko odczuwał silne emocje. Można było powiedzieć, że był bliski osiągnięcia apathei, nawet do tego nie dążąc.
— Chłopak, którego pobiłeś ponad tydzień temu, nie mając ku temu żadnych powodów.
Thomas przygryzał swoją dolną wargę, wpatrując się w sufit i w sobie tylko znanym rytmie, poruszając ramionami.
— Chyba... Nie — Thomas zrobił smutną minę. — Sorry, tych osób jest tak dużo, że nie nadążam z zapamiętywaniem ich.
— To nie ma znaczenia — Edmund westchnął, Thomas ewidentnie próbował go albo przestraszyć, albo rozzłościć. — Chcę, żeby przeprosił Cody'ego. Zrobisz to?
CZYTASZ
Wyzwolony || ABO
RomanceCzasami w naszym życiu pojawiają się ludzie, którzy robią je odrobinę zakręconym. Edmund był zwyczajny, ale już trójka jego nowych przyjaciół odbiegała od "zwyczajności". Między innymi za ich sprawą rozpoczęło się jego życie licealnej laleczki, mają...