Od autora: W następnym rozdziale Bluey (w końcu zdecydowałam jak się będą nazywać).
/w mediach "Hole in my heart/Edmund kolejną minutę przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze. Wcale nie odczuwał potrzeby malowania się, upiększania, ukrywania swojej brzydoty, ale przez myśl mu przeszło, że mógłby się postarać dla Davida, dlatego znalazł się w tym miejscu. W małym pokoju, z brzydkimi kafelkami i pajęczyną w jednym z kątów u góry, no i tymi dwoma dziwnymi kaktusami na parapecie małego okienka — Ed nigdy nie zrozumiał, co tu robiły.
Edmund przejechał palcem po swoich opuchniętych ustach, które wyglądały jak gryzione przez kogoś, a on był pewien, że nikt ich nie gryzł. Nie wiedział czemu, poczuł się źle. Przecież nie powinien nienawidzić siebie, nie miał do tego żadnych powodów.
— Ed!
Edmund uśmiechnął się chwilę później, po czym zacisnął zęby, bo sam przeraził się swojej twarzy. Przetarł szybko oczy, w których wezbrały się łzy, po czym nałożył sweter, leżący na koszu od prania. Na swoje kościste, blade ciało także nie chciał patrzeć i nie chciał, żeby ktoś patrzył na nie.
— Ed — Edmund odwrócił głowę, ojciec stał w wejściu do łazienki. — Młody się rozchorował, więc wziąłem nocną zmianę. Nie będzie mnie w domu. Poradzisz sobie?
— Oczywiście, tato — powiedział Ed, ciesząc się, że został chociaż o tym poinformowany. — Jutro idę do Rylana na urodziny.
— Aha — mruknął Gideon, łapiąc się za kark. — Baw się dobrze. Tylko nie przesadź.
— Dobrze, tato.
Lekko zakłopotany Gideon wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi, a Ed znowu został sam ze sobą i ze swoją okropną twarzą. Pomyślał o Blue, który każdego dnia wyglądał niesamowicie nawet się nie starając. To nie tak, że mu zazdrościł, Edmund chciał tylko, żeby ludzie patrzyli na niego z taką chęcią jak na Blue. Ale było to niemożliwe.
Ed nie miał złudzeń.
Chwilę później zszedł na śniadanie. Powinien marnować czas na spędzanie wolnych chwil ze swoim ojcem.
*****
Edmund nie potrafił powiedzieć, czy miłym zaskoczeniem dla niego było przywitanie Davida na korytarzu w drodze na pierwszą lekcję i w dodatku na oczach tych wszystkich uczniów i nauczycieli. Próbował się nie uśmiechnąć, gdy David poczochrał jego włosy i objął go ramionami od tyłu.
— Hej, laleczko — powiedział alfa, całując Eda w ucho. — Stęskniłem się za twoim pięknym zapachem.
— Nie pachnę — przypomniał zdziwiony Edmund. — Jestem betą.
Jestem omegą — pomyślał jednocześnie, zaciskając dłonie na nadgarstkach Davida. Stali na środku korytarzu niedaleko sali pani Taft, z którą Edmund miał mieć pierwszą lekcję. Wolał jej się w żaden sposób nie narażać, a na pewno nie przytulaniem się z jednym z alf, których nie trawiła. Z drugiej strony odrywanie się od tego alfy, wolał jeszcze mniej.
— Wiem, laleczko. Kocham to w tobie, że czuję jedynie twój żel pod prysznic — zaśmiał się David.— Też wolę brać prysznic z rana.
Jeśli Ed mógłby zmienić jedną rzecz w Davidzie poprosiłby o to, żeby przestał wciąż wspominać o omegach. Może powinien w niedziele pomodlić się do Pani Nocy. Może akurat uzna, że tu przyda się jej pomoc.
— Puść mnie, muszę iść pod klasę — stwierdził czarnowłosy, delikatnie próbując się wyszarpnąć, ale to nic nie dało.
— Niee — David zanurzył nos we włosach Eda. — Ucieknijmy — wyszeptał.
CZYTASZ
Wyzwolony || ABO
RomanceCzasami w naszym życiu pojawiają się ludzie, którzy robią je odrobinę zakręconym. Edmund był zwyczajny, ale już trójka jego nowych przyjaciół odbiegała od "zwyczajności". Między innymi za ich sprawą rozpoczęło się jego życie licealnej laleczki, mają...