Jestem Nicole. Nicole Website. Przynajmniej takie nosze imię odkąd znajduje się w Ilyi. Mam szesnaście lat i ostatnie dwa tygodnie były tygodniami, przez które całe moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przez własną decyzję straciłam "bogactwo" i znalazłam się na ulicy. Pomimo to na mojej twarzy ciągle utrzymywałam życzliwy uśmiech, ponieważ nareszcie czułam wolność, którą wcześniej miałam tylko w snach. Całe dziesięć dni, moim "domem" był czerwony koc, na krawędzi kamiennego chodnika, tuż przy wejściu na dworzec. Każdego dnia przewijało się tędy mnóstwo ludzi, których zatrzymywałam swoją grą na srebrnym flecie. Za każdym razem słyszałam te same słowa: Kto mógł zostawić takie dziecko na ulicy? Później ze współczuciem zadawali pytania dotyczące mojego samopoczucia, pogody i wrzucali do mojej płóciennej torby pieniądze, dzięki którym mogłam coś jeść, pić.
Pewnego dnia, po kolejnym z moich "występów" tłum ludzi z walizkami się rozszedł. Odeszli wszyscy, zostawiając po sobie jak zwykle jakiś ślad w postaci drobniaków. Wszyscy oprócz jednej wysokiej kobiety. Miała czarne, upięte w koka włosy i bordową, przylegającą do ciała sukienkę. Oczywiście nie można zapomnieć o czarnych szpilach i żakiecie. Twarz miała gładką, bez jakichkolwiek zmarszczek czy pryszczy, ale widać było wiek. A na moje oko była dobrze po 40-stce.
Na widok tej kobiety, w mojej głowie znalazło się tylko jedno pytanie: "Nie gorąco jej w tej sukience? Ja mam na sobie cienką i przewiewną, białą koszulę nocną, a chwilami naprawdę jest mi gorąco."
Kobiecina przyglądała mi się dłuższą chwilę. Miała inteligentne zielone oczy, które analizowały moją osobę od A do Z. Bardzo dziwne uczucie. Po paru dłuższych sekundach szepneła coś w stylu: "Masz potencjał" i popędziła w głąb miasta. Byłam zdezorientowana tą sytuacją, więc żeby ochłonąć, postanowiłam pójść do sklepu, żeby kupić sobie coś do zjedzenia na wczesny obiad i przy okazji przywitać się z panią Margharitą- bardzo życzliwą sprzedawczynią w sklepie.
W piątek, czyli dokładnie trzy dni od spotkania z dziwną, ale elegancką kobietą, nieznajoma ponownie pojawiła się. Ogólnie sytuacja wyglądała podobnie. Zebrali się ludzie, ja skończyłam gre, oni wrzucili pieniądze i odeszli, a kobieta została. Jednak tym razem zbliżyła się i kucnęła tuż przy mnie.
- Dzień dobry- postanowiłam się przywitać i usmiechnąć delikatnie.
- To ty jesteś tą, której szukają od niedzieli.- szepnęła, na co w mojej głowie znowu pojawiły się wspomnienia z Averdonu. Chciałam o tym zapomnieć, a tym czasem chyba mnie znaleźli. Czyżbym była wolna ostatnie chwile w moim życiu?
- Skąd to pani wie?- zapytałam już bez uśmiechu na twarzy.
- Nie trudno połączyć ze sobą fakty, ale spokojnie. Mam dla ciebie tylko propozycję. Propozycję, która może odmienić twoje życie i juz nigdy nie wrócisz do tego co zostawiłaś.
- Jaką propozycję? Nie. Moment. Kim pani w ogóle jest?
- Dowiesz się jak pójdziesz ze mną. Obiecuję, że się nie zawiedziesz.- patrzyła prosto w moje oczy. Czułam niepokój.- I tak nie masz nic do stracenia.
- To akurat prawda.Właśnie w ten sposób, po 2-dniowej podróży, znalazłam się pod wielkimi drewnianymi drzwiami, przy których była czerwona tabliczka z białym napisem: "Internat podlegający pod liceum Crystal Ilya High".
..................................................................
........................................................................
..........................................................
Mam nadzieję, że spodoba się pierwszy oficjalny rozdział. Liczę, że zdradzisz swoją szczerą opinię. Bardzo mi na tym zależy. Do następnego :)
YOU ARE READING
Księżniczka kierowana mrokiem
Teen FictionJeszcze kilka dni temu, istniała dziewczyna, której ambicje i zapał mogły być kluczem do samospełnienia i osiągnięcia wielkich, znaczących rzeczy. Właśnie takie było przeznaczenie. Niestety środowisko w jakim żyła nie pozwalało na rozłożenie skrzyd...