Rozdział 3.

14 1 2
                                    

-To ile ty już jesteś w tym internacie?- zapytałam bo wyglądało na to, że Ovedi wie już naprawdę sporo o tym miejscu.
-Jakiś miesiąc, dlatego bardzo się cieszę, że jednak kogoś przydzielili do mojego pokoju. Nie jestem osobą, która lubi samotność- ponownie się uśmiechnęła pokazując swoje białe zęby- i właśnie dlatego skoro już tu jesteś, a został ostatni tydzień wakacji zróbmy sobie może jakiś wieczór filmowy? To będzie świetna okazja żebyś przy okazji poznała więcej osób z naszego rocznika.
-W sumie... to czemu nie- odparłam unosząc przy tym ramiona do góry.

   Po godzinie byłyśmy już przed supermarketem. Brunetka podeszła do rzędu wózków na zakupy i odblokowała jeden.
-Wydajesz się być dziewczyną, która wie co to luz i lubi się zabawić. Mogę się mylić, ale jeżeli  się nie mylę to pozwól, że pokaże ci moje ulubione zajęcie ze wsi.- wskazała ręką na środek wózka- Wsiadaj.

   Bez zastanowienia, z lekkim trudem weszłam do "pojazdu", a Ovedi powoli skierowała się do wnętrza sklepu. W środku nie było jakoś dużo ludzi, czego się nie spodziewałam. Półki sklepowe uginały się pod ciężarem produktów. Gdyby moi rodzice postawili w Averdonie gdzieś taki pełny supermarket, nie obyłoby się bez kolejek, a może chociaż w małym stopniu polepszyło dobrobyt życia Averdończyków.

- Sporo tych rzeczy- powiedziałam do dziewczyny zastanawiając się ile będzie wynosić cena końcowa
- Proszę cię- zaśmiała się- zaufaj mi. Nie minie dużo czasu, a zawartość rzeczy, które kupimy zniknie, a co do kasy... o to się nie martw.

   W tym momencie byłam po prostu zdziwiona uśmiechem i życzliwością, jaką dziewczyna do mnie kierowała. To nie tak, że nigdy w życiu nie miałam żadnych znajomych, czy przyjaciół. Wręcz przeciwnie, ale od kiedy moi rodzice ogłosili całemu państwu informacje, iż chcą oddać mi królewską koronę w wieku 16 lat, większość ludzi na świecie zaczęła traktować mnie jak chodzący ideał. Przeniesiono mnie na nauczanie indywidualne do zamku i straciłam wszystkie kontakty.

   Do naszego koszyka wrzuciłyśmy parę paczek chipsów i kilka butelek różnych napoi. W poszukiwaniu i rozmowie przeszkodził nam telefon Ovedi.
- No, gdzie jesteście?- zapytała się swojego rozmówcy. - Dobra. Yhm. My jesteśmy przy lodówkach z napojami. Sekunda i będziemy.

   Okazało się, że były to jakieś dwie dziewczyny, z którymi podobno będziemy razem w klasie. Jedna z nich miała brązowe, kręcone włosy i ciemne oczy. Z tego co pamiętam miała na imię Ashley. Druga wręcz przeciwnie - włosy miała krótkie i proste. Kolor bardziej podchodził pod brąz i na imię jej było Christine. To właśnie ta druga, tak jak ja, siedziała w wózku razem z zakupami.

   Ovedi przytuliła na powitanie rówieśniczki i zaczęła rozmawiać z nimi na jakieś ich wspólne tematy. Nie trwało to długo. Po paru sekundach dziewczyna przedstawiła mnie:

- Słuchajcie, to jest... - spojrzała na mnie z przepraszającym wzrokiem.
- Nicole - uśmiechnęłam się i lekko dygnęłam zapominając, że nie jestem w zamku.
- Właśnie, Nicole. Jak na razie najładniejsza i najatrakcyjniejsza dziewczyna naszego rocznika - mrugnęła do mnie, a ja nie wierzyłam w to co powiedziała- i właśnie dlatego pokażmy jej jak się bawi Crystal Ilya High.
   Ashley włączyła mały przenośny głośnik i puściła muzykę z telefonu. Christine bardzo wczuła się w piosenkę i nie mogła powstrzymać się od zaśpiewania.

- Kto ostatni przy kasie ten odrabia zadania domowe reszty przez cały wrzesień! - krzyknęła Ovedi i pchnęła gwałtownie wózek. Jednocześnie ruszyła biegiem. Z nie małą prędkością miałyśmy kolejne półki z produktami spożywczymi. Dawno nie czułam tej adrenaliny, którą czuję człowiek podczas robienia czegoś niecodziennego, co nie do końca jest czymś przyzwoitym. Wręcz dziecinnym i nieodpowiedzialnym. Zaśmiałam się głośno. Nie potrafiłam tego śmiechu powstrzymać. Ovedi zrobiła dokładnie to samo, ale na przemian ze śpiewaniem razem z raperem z głośnika.

   Zatrzymaliśmy się przy kasie. Tam ekspedientka uciszyła naszą czwórkę. Ashley wyłączyła muzykę, ale nie przestałyśmy się śmiać.

- To było cudowne! - powiedziałam troszkę zbyt głośno.
- Mówiłam, że lubi się zabawić? - Ovedi skierowała pytanie retoryczne do koleżanek od razu wyjmując z koszyka zakupy.
- Ta... Zazdroszczę, że oprócz urody masz jeszcze niezłe poczucie humoru - mrugnęła do mnie Ashley.
- Dodatkowo podejrzewam, że nieźle z ciebie ziółko pod względem wychowawczym. Ostrzegam, jeśli będziemy mieć kiedykolwiek przez ciebie problemy.... - Christine zrobiła dramatyczną pauzę - to nie zapomnij nas w to wciągnąć.
- Jasne.
- Wiesz co? Mogłabyś zapłacić sama? Dam ci kasę, ale muszę szybko wyjść przed sklep. Poczekam na ciebie oczywiście.- powiedziała Ovedi podnosząc wzrok znad ekranu telefonu. 

  Nie zdążyłam odpowiedzieć ani nawet kiwnąć głową, a dziewczyn już nie było przy mnie. Ich sylwetki kierowały się do wyjścia, gdzie pojawiła się nieznajoma mi grupka nastolatków (na pewno nie spodziewałeś się i zszokowała cię wiadomość, że ich nie znam).

  Gdy przyszła moja kolej podałam kasjerce pieniądze, które przekazała mi Ovedii zaczęłam chować wszystko do przezroczystych siatek.

- Przykro mi, ale brakuje 3 fevailli. Nawet jakbym chciała, nie mogę sprzedać wszystkich tych produktów- powiedziała kobieta z obojętnym wyrazem twarzy.

  Fevaille to waluta obowiązująca w Ilyi. Oczywiście wiedziałam to z książek oraz internetu. od Averdońskiej różniła się tylko nazwą, więc przeliczanie jej i nominały są dokładnie takie same. Jedynie na frontach poszczególnych banknotów i monet zamiast twarzy sławnych królów z przeszłości, w mojej ojczyźnie twarz ta zmieniała się w zależności od obecnie panującego władcy. Jest to dość problematyczne, ale przecież każdy kto styka się z kulturą Averdońską nawet w minimalnym stopniu, musi znać głowę kraju.

- Emm...- takiej sytuacji się nie spodziewałam, więc nie miałam pojęcia co zrobić- w takim razie... Może coś odłożę.

- Ja zapłacę.- usłyszałam męski głos z mojej prawej strony. Automatycznie spojrzałam na jego twarz. Na pierwszy rzut oka wiedziałam już jedno... był naprawdę przystojny.- To serio śmieszne. Gdyby to była pani psiapsiółka albo kochanek to machnęła by pani ręką.

  Kobieta z iskierkami złości w oczach stwierdziła, że jednak nie potrzebuje tych pieniędzy aby móc mi sprzedać całe zakupy. Ja jednak nie przejmując się sprzedawczynią uśmiechnęłam się do chłopaka, gdy ten spojrzał w moje oczy. Odwzajemnił uśmiech ukazując swoje białe zęby. 

  Odeszłam troszkę na bok, aby nieznajomy mógł zapłacić za swoje rzeczy ( mianowicie paczkę papierosów i parę butelek piwa).  Obserwowałam go. Miał idealne rysy twarzy. Jakby wyrzeźbione. Widoczne kości żuchwy, dołeczki i bialutkie zęby przy uśmiechaniu się oraz duże, niebieskie oczy. Jego ciemne włosy ułożone w górę i przystrzyżone na bokach wywoływały chęć zanurzenia w nich dłoni. Oprócz tego był dobrze zbudowany. Domyśliłam się, iż musi przykładać sporą część czasu na uprawianie sportu. Z pewnością wiele dziewczyn zwracało na niego uwagę tylko i wyłącznie ze względu na wygląd.  

- Czy ty już mnie rozbierasz wzrokiem? Wiem, że jestem zabójczo przystojny, a nawet jeszcze się nie znamy.

Chłopak zaczął się śmiać. Nawet nie zauważyłam kiedy do mnie podszedł. Spojrzałam na niego i poczułam rumieńce na policzkach. Dlaczego? Pierwszy raz w życiu czułam się w taki sposób. Po raz pierwszy w życiu byłam w takiej sytuacji. 

- Skoro jesteś taki "zabójczo przystojny" to takie sytuacje są dla ciebie codziennością. Zmieniając temat. Dzięki za pomoc.

- Żaden problem. Jesteś tutaj nowa tak?- zapytał, jednocześnie kierując się w stronę wyjścia ze sklepu. Szłam tuż przy jego ramieniu.

- Tak. Dosłownie nowa. Właśnie dzisiaj przyjechałam- odpowiedziałam ponownie unosząc ramiona lekko ku górze. Muszę popracować nad tym nawykiem.

- W takim razie może się jeszcze kiedyś spotkamy?- zatrzymał się tuż po wyjściu i ponownie zerknął prosto w moje oczy.

- Może będzie jeszcze okazja. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.

-W takim razie do zobaczenia.

Chłopak uśmiechnął się i odszedł w swoim, nieznanym mi kierunku. Odwróciłam głowę za nim. Nie patrzyłam na niego długo, ponieważ usłyszałam swoje imię. Ovedi krzyknęła i wskazała ręką żebym do niej podeszła. Bez dłuższych rozmyślań po prostu to zrobiłam.



Księżniczka kierowana mrokiemWhere stories live. Discover now