Rozdział 4.

10 1 0
                                    

Po powrocie do naszego pokoju w akademiku Ovedi zadzwoniła po kilka dziewczyn z naszego rocznika. Cały wieczór spędziłyśmy na oglądaniu filmów i plotkowaniu. W bardzo dużym ogóle poznałam parę osób. Najbardziej jednak polubiłam Dhalię. Podczas jej wypowiedzi oraz naszych rozmów dowiedziałam się, że ma zagraniczne korzenie. Wyróżnia się swoją ciemniejszą karnacją oraz ciemnymi, kręconymi włosami.

- Bardzo zazdroszczę ci twojej urody- powiedziałam gdy miałyśmy okazję razem stać pod drzwiami od łazienki.

- Ty zazdrościsz mi? Widziałaś się w lustrze?- zaśmiała się- jeżeli chodzi o wzrost to się nim nie przejmuj. Facetom nie przeszkadza jego brak.

Koło północy zaczęłam czuć zmęczenie. Z przyzwyczajenia, zawsze przed pójściem spać musiałam się napić szklanki wody. Ovedi pokierowała mnie i wytłumaczyła gdzie znajdę kuchnię oraz szklanki. Więc skręciłam w prawo i zeszłam schodami piętro niżej. Kuchnia była nie duża. Po zaświeceniu światła podeszłam do zlewu. Otworzyłam białą szafkę wiszącą nad nim. Od razu rzuciło mi się w oczy naczynie z wielkim napisem "OVEDI". Uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam szklankę do ręki i nalałam trochę wody z kranu, po czym usiadłam na białym, drewnianym krześle przy lodówce. Byłam ciekawa następnego dnia. Jak wygląda szkoła, nauczyciele, ja w mundurku? Przez ułamek sekundy naprawdę o tym myślałam, ale po chwili przypomniał mi się chłopak ze sklepu. Naprawdę będzie nam dane spotkać się ponownie?

Po wypiciu wody wróciłam do pokoju. Dziewczyny poszły do swoich pokoi pod moją nieobecność, więc Ovedi skierowała się do łazienki. Ja natomiast otworzyła małą szafkę. W środku znalazłam trzy wieszaki. Na dwóch z nich wisiał mundurek szkolny: biała koszula, czarny krawat, czarna marynarka ze złotą przypinką (nazwą szkoły) oraz spódnicę w kratę. Domyśliłam się, iż drugi stanowił zapas aby nosić je zamiennie. Higienę trzeba zachować prawda? Na trzecim swoje miejsce miała piżama w taką samą kratkę jak spódnica od mundurku. Bez wahania wzięłam piżamę i się w nią przebrałam. Nie czekając na współlokatorkę po prostu położyłam się do przydzielonego mi łóżka. Przykryłam się białą kołdrą i zasnęłam.


Pomijając fakt, że przespałam zaledwie dwie godziny w ciągu całej nocy, z łóżek wstałyśmy koło 7.30. Od budynku szkoły nie dzieliła nas długa droga. Zaledwie kilkadziesiąt metrów. Na spokojnie się przygotowałyśmy na pierwszy dzień w szkole. Uczesałyśmy się, Ovedi podkreśliła lekko swoją urodę kosmetykami i wreszcie ubrałyśmy obowiązkowe mundurki szkolne. Wychodząc z naszego pokoju zauważyłam jeszcze swoje odbicie w lustrze. Przystanęłam i przyglądnęłam się sobie dokładnie. Jeszcze kilka dni temu miałam na sobie suknie i podlegałam czyimś zawyżonym i materialistycznym oczekiwaniom. Zaledwie parę godzin wcześniej byłam bezdomną bez niczego. Na obecną chwilę wreszcie mogłam być sobą. Poczułam przypływ pewności siebie. Czułam, że życie właśnie daje mi szansę. Nie mogę jej zmarnować. Wręcz przeciwnie. Zrobię wszystko, aby ludzi mnie zapamiętali już na zawsze. Aby to wszystko co przeszłam i trud drogi, która mnie przyprowadziła właśnie do tego miejsca się nie zmarnowały. Jeżeli będzie to wymagać całkowitego odrzucenia sieci, które łączą mnie z Averdonem, to wyrzeknę się swojego pochodzenia? Mogę poświęcić taką ofiarę. 

Odgarnęłam kosmki włosów lecące mi do oczu, poprawiłam ręką spódniczkę i kiwnęłam współlokatorce na znak, że możemy już zejść na dół. Po paru minutach byłyśmy już na zewnątrz. Przeszłyśmy kawałek wychodzoną już przez ludzi ścieżynką. Przeszłyśmy przez wąską metalową bramkę i byłyśmy już na miejscu. Na dziedzińcu szkolnym. 

 - Masz już swój plan zajęć  czy musisz go odebrać dzisiaj?- zapytała Ovedi. Jak mogliście zgadnąć, kompletnie nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 14, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Księżniczka kierowana mrokiemWhere stories live. Discover now