Rozdział 34

68 9 16
                                    

- Która to już próba? - spytał Adam, podnosząc się z trawy i podchodząc do Alys.

Dziewczyna krążyła w kółko już od dobrych dziesięciu minut, najwyraźniej intensywnie o czymś myśląc. Kiedy Adam powtórzył pytanie, spojrzała na niego zdezorientowana.

- Hę? - mruknęła.

- Nathalee - odparł Parrish. - Który już raz próbuje wymusić tę wizję? - spytał, wskazując na Cheng, wciąż uparcie stojącą przy jednym z drzew. Co jakiś czas robiła przerwy i siadała przed nim na trawie z zamkniętymi oczami, tak jakby nabierała nowych sił na następną próbę.

- Czwarta? Piąta? - zawahała się Alys. - Nie wiem, Adamie, szczerze wątpię, żeby ciężar tego wszystkiego dało się obliczyć jakimkolwiek równaniem - burknęła.

Chłopak poruszył się niepewnie. Nie spodziewał się tak pretensjonalnego tonu ze strony dziewczyny.

- Coś... się stało? Martwisz się o Shelby? - próbował się domyślać. Przyjrzał się Harper. Mimo że było już późno i ciemno, doskonale widział, że cała jej sylwetka była spięta, a wyraz twarzy zdenerwowany.

- Jasne, że się martwię, to moja przyjaciółka - warknęła Alys.

Oho, dziewczyna najwyraźniej była z jakiegoś powodu zła.

Oparła się w zamyśleniu o drzewo stojące za nią, rozglądając się dookoła.

- Napewno wszystko w porządku...? - spróbował jeszcze raz Adam.

Alys przypomniała sobie wcześniejsze słowa Vane: "Pilnuj, żeby Nathalee i Adam nie zrobili nic głupiego". Czy Elizabeth naprawdę uważała, że Alys jest w stanie zapanować nad wszystkim, co może się stać? Przecież to szaleństwo. Nigdy nie wiedziała co robić, jeśli chodziło o magię. Nigdy jej nie doświadczyła. Vane nie mogła od niej wymagać, że w kryzysowej sytuacji, kiedy jej samej zabraknie, Alys nagle dostanie olśnienia i zacznie wydawać racjonalne polecenia. Jak mogła dopilnować, by przyjaciele nie popełnili żadnej głupoty? Być może sama w tej chwili miała zamiar takową popełnić. Może dzięki temu w końcu mogłaby poczuć, że jest na równi z Nathalee, a nawet z Shelby...? Że nie jest piątym kołem u wozu. Że też coś potrafi i jest coś warta.

- Chcę się zgłosić na strażnika - wyszeptała cicho, ale stanowczo.

Dopiero po kilku chwilach od wypowiedzenia tych słów, dotarło do niej, że wcale o tym nie pomyślała, tylko powiedziała na głos. A Adam to usłyszał. Nie ma odwrotu.

- C-co...? - nie rozumiał Adam, lecz po chwili się otrząsnął. - To głupi pomysł, nie wiemy, co może się stać, w końcu Nathalee...

- Nie będę tu czekać następnych dwóch godzin, aż Nath skończy rozmawiać z drzewem - przerwała mu Alys. - Cabeswater ma rację. Pomogło nam, obiecaliśmy mu dług, więc musimy go dopełnić, nie ważne jak bardzo irracjonalnie wygląda cała ta sytuacja - stwierdziła. W jej głosie Adam usłyszał desperację.

- Vane i Gansey będą wściekli, jeśli coś się stanie - zauważył. - Nie powinniśmy robić tego na własną rękę.

- Vane i Gansey nam na to nie pozwolą. Są zbyt lojalni, żeby poświęcać przyjaciół w jakiejkolwiek sprawie - prychnęła Alys.

Chłopak coś zauważył. Mimo że z pozoru Alys Harper mogła się wydawać dla obcych osobą bez charakteru, cichą i niejaką, tak naprawdę posiadała cechy każdej ze swoich przyjaciółek. Upór Shelby, wrażliwość Nathalee oraz moralność Vane. To tak jakby na początku Alys była wybrakowaną układanką. Potem poznała tamtą trójkę, która włożyła brakujące puzzle.

THE RAVEN GIRLS - Król KrukówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz