3. Ręka

393 30 11
                                    

Kocham tą muzyczkę ❤❤❤
______________________

- Myślałem, że coś się pani stało. Widziałem zapalone światła, a pani nie odpowiadała. Do tego leżała pani na kanapie. Ale proszę się nie martwić. CyberLife pokryje wszystkie wywołane przeze mnie szkody.

- Oh tak. Z pewnością.

- Przyszedłem tutaj, ponieważ wyciekła kolejna sprawa dotycząca defektów i musimy rozwiązać dochodzenie. - rzekł ze stoickim spokojem android.

Czasami się zastanawiam, czy ja też mogłabym mówić tak spokojnie. To brzmi tak nieludzko, że aż.. Szkoda gadać.

- Byłeś u Hank'a? - zapytałam.

- Nie, jeszcze nie byłem. - odpowiedział.

-..W takim razie w drogę! - oświadczyłam entuzjastycznie i podeszłam do wieszaka.

Chwyciłam za moją granatową kurtkę, która sięgała mi do kolan. Na dworze było bardzo zimno. W duchu byłam niesamowicie szczęśliwa z powodu futerka na brzegach kaptura kurtki. Tak wiem, błahy powód do radości, ale hej! Przynajmniej nie zachoruję tak, jak mi się to ostatnio często zdarza.

Długo tego nie nosiłam, więc kurtka zdążyła przesiąknąć cytrynowym zapachem mojego domu.

Spojrzałam jeszcze przelotnie na mojego partnera. Stał już obok mnie, gotowy do wyjścia. Tylko, że w ręku obracał monetę, robił nią różne sztuczki i obroty, przez co metalowy okrążek za każdym razem wydawał z siebie charakterystyczny brzdęk, kiedy zderzał się z palcami maszyny.

Mi to w sumie nie przeszkadzało, ale znając Hanka - pewnie doprowadzi go do jakiejś szewskiej pasji.

Dioda na jego skroni była cała żółta i szaleńczo wirowała niczym koła rozpędzonego samochodu.
Bardzo zmartwił mnie ten fakt.
Z tego co wiem, żółta dioda to nie jest dobry znak, a moneta zazwyczaj służy stabilizacji systemu operacyjnego. To działa jak taka moneta na uspokojenie nerwów. Tylko co mogło u niego spowodować taki efekt?

- Connor, wszystko w porządku? - spytałam cicho dotykając jego ramienia.

Android złapał szybko monetę w prawą rękę i zacisnął ją w pięści. Jego dioda przybrała kolor krwistej czerwieni, ale tylko na ułamek sekundy. Zaraz po tym dioda znowu mieniła się cudnym błękitem.
Nie powiem, zdziwiłam się jego zachowaniem.

- Oczywiście. Przepraszam, jeżeli moje zachowanie wzbudziło u Pani.. niepokój. - przyznał zmieszany android. Chyba był zmieszany, choć na upartego mogłabym przyznać, że był czymś zestresowany, zmartwiony.

-Na pewno wszystko dobrze? - zapytałam po raz drugi. Wolałam się upewnić.

- Naturalnie. - odpowiedział.

Postanowiłam już o nic nie pytać i wyszłam z mieszkania. Oczywiście android dotrzymywał mi towarzystwa i śledził mnie krok w krok. Przekręciłam klucz w zamku i wyszłam na podwórko.

- Connor, gdzie będziemy teraz jechać?

- Idziemy po Porucznika Hank'a. Nie ma go na posterunku, więc prawdopodobnie wrócił już do domu.

- Nie. - pokręciłam przecząco głową. - Hank lubi się przechadzać do baru, żeby się napić. Dam sobie głowę uciąć, że siedzi sobie w jakiejś knajpie i siedzi prawie zezgonowany popijając co chwilę whisky. - wyjaśniłam mu. Znam się z Hank'iem dość długo, wiem co robi w wolnych chwilach. - zapewniłam androida, jednak po chwili zadałam mu pytanie. - W każdym razie.. Nie mam auta. Jak chcesz się tam dostać? Do najbliższego baru jest kawałek drogi.

- Spokojnie, zamówiłem już taksówkę. - Odrzekł. Chwilę po tym przyjechała taksówka. Bez kierowcy...

- Connor, ja nie wiem czy chcę tym jechać.. - jęknęłam cicho.

- Zapewniam, że nie stanie Ci się nic poważnego. - zapewnił. Wcale mnie tym nie uspoko-.. Chwila, czy on właśnie powiedział do mnie na "ty"? Spojrzałam na niego zdziwiona. Android po chwili uświadomił sobie co powiedział i odwrócił się do mnie. - To znaczy Pani. Nic się Pani nie stanie.. - powiedział w zakłopotaniu. Jego dioda była żółta.

- Spokojnie Connor, nie przeszkadza mi to. Możesz mi mówić po imieniu. Zresztą nie czuję się na tyle staro, żeby mówić do mnie "Pani" - zażartowałam. Jego dioda spowrotem zrobiła się niebieska. Uśmiechnął się do mnie pięknym uśmiechem. Patrzyłabym na niego godzinami..

- ..W każdym razie.. To nie zmienia faktu, że nie chcę jechać tym... czymś. Jest ślisko na drogach... - zająkałam.

Nie chcę jechać taksówką..

- Nalegam. Szybciej tam nie dojdziemy. - zapewnił android.

Z niechęcią wsiadłam do pojazdu na miejsce pasażera obok kierowcy. Connor usiadł tam gdzie owy kierowca powinien się znajdować.

Jechaliśmy przez drogę niecałe parę minut gdy nagle usłyszałam pisk opon.

- CHOLERA!! - Wykrzyknęłam.

Pojazd wpadł w poślizg i walnął w drzewo. Wyleciałam przez przednią szybę. Wpadłam na kolejne drzewo tuż obok jezdni. Moja prawda ręka leżała na ulicy. Chwilę przed omdleniem zauważyłam parę oślepiających świateł.

- T.I! - usłyszałam przed zamknięciem oczu.

Usilnie próbowałam walczyć ze snem, ale nie dałam rady. Oczy dawno się zamknęły nie będąc mi już dłużne.

W głowie rodziło mi się tylko jedno pytanie.

Dlaczego tak cholernie mnie coś kłuje i piecze?

_______________

Wiecie, że po Somalijsku uga buga (albo umpa lumpa, nie pamiętam) to "wysuń dziecko z wanny"? xD

758 słów

Dla Ciebie złamię wszystkie rozkazy | Connor x Reader[D: BH] #Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz