Roz.4

6 1 0
                                    

- Przecież to nie możliwe. - usłyszałam czyiś głos jak z odległości kilometra.
- Ale jednak. Choć może też oszukiwać.- rozpoznałam głos Colina
- Raczej nie, znam wszystkie wilki z północnych,ona do niech nie należy. - odezwał się biały.
Otworzyłam z trudem oczy. Na początku tylko trzy niewyraźne sylwetki, potem moje oczy się wyostrzyły.
- Nie umarłam?- spytałam - Znowu...
- Nie. Miałaś dużo szczęścia...Eris tak?- znowu głos, który usłyszałam na początku.
Z trudem kiwnęłam głową.
Podniosłam się. Po dosłownie minucie czułam się bardzo dobrze.
- Silna jesteś skoro przeżyłaś atak Rity. - odezwał się biały ponownie z lekkim podziwem w głosie.
- Yyy...dziękuje?- przetarłam łapą oczy.
- Eris poznaj mojego tatę Jake'a i naszego Medyka Paula.- powiedział z uśmiechem Colin.
- Cześć- powiedział szaro-brązowy wilk. Od razu poznałam,że to chyba go miał na myśli Colin mówiąc o dziecku w ciele dorosłego wilka. Uśmiechał się jak dziecko i taki miał też głos.
- Więc Eris...jesteś pewna,że trafiłaś tu już taka?- spytał Jake
- Oczywiście,że tak! - tak,znowu przestałam się kontrolować.
- Spokojnie,tylko spokój nas uratuje. Hmm...trzeba ci by wybrać pozycje...- kontynuował
Zaraz,zaraz, jaką pozycje?
- A czy ja powiedziałam,że chce należeć do tej waszej watachy?! Chce wrócić do domu!- wrzasnęłam
Spojrzeli po sobie zdezorientowani. Chyba takiej reakcji się nie spodziewali.
- Przykro mi,ale to nie możliwe.- powiedział Jake
- Czemu?- nieświadomie wyszczerzyłam kły w ich kierunku. To było lekko straszne.
- Jedyny sposób by opuścić Łącznik to śmierć.- powiedział cicho Colin
- Dobra,to zagryź mnie któryś i po sprawie. Moja mama na pewno się o mnie martwi! - bałam się,że mama będzie miała nawrót depresji i tym razem uda się jej wziąść te cholerne tabletki. Nie mogłam na to pozwolić. Rozpaczliwie chciałam wrócić.
- Nie możemy. Jeśli umrzesz tu to nie wiemy co się z tobą później stanie.- powiedział Paul
- Jak to?
- Nigdy nie wiemy co się dzieje z wilkiem, który umrze. Są dwie opcje, albo budzi się ze śpiączki,albo umiera też w realnym świecie...- z trudem powiedział Jake
No to może jednak nie...
- Masz wybór Eris. Możesz zostać w naszej watasze i dopasujemy ci jakąś pozycje. Możesz też dołączyć do Północnych,ale to by znaczyło,że mamy prawo cię nie tyle wygonić,co nawet zagryść. A trzecia opcja jest taka,że nie dołączysz do żadnej watachy i pozostaniesz neutralna. Twoja decyzja.- ten spokój w głosie Jake'a był przerażający.
Jak ja miałam w tamtym momencie wybrać? Nie znałam ani jednej ani drugiej watachy. Zaczynała mnie już boleć głowa.
- Ja,ja...muszę to przemyśleć. Idę się przejść, o ile nikt nie będzie chciał mnie udusić po drodze...- przypomniała mi się ta cała Rita. Nie byłoby mi jej szkoda gdyby tak spadła z klifu.
Żaden z wilków nic nie powiedział, tylko śledzili mnie wzrokiem jak wychodziłam z jaskini.

Witaj W WataszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz