Rozdział 009 "Przynęta"

31 7 3
                                    

Lucjusz nie ukrywał swojej radości po obejrzeniu porannego wystąpienia Julii.

To była naprawdę ona i wróciła do domu. Musiała uciec z Watykanu, albo stał się jakiś inny cud. Ethan był bardziej podejrzliwy, ale on jej ufał. Nie dbał o to, że była aniołem. Ufał jej całkowicie, gdyż była inna. Wyróżniała się na tle tych wszystkich fałszywców.

- Nie mogła tak po prostu uciec od żołnierzy watykańskich – tłumaczył mu cierpliwie na każdy argument. – Mogli ją wypuścić, a to oznaczało iż może być albo ich szpiegiem, albo przynętą.

- Nie wierzę w ani jedno słowo – Lucjusz nie dał się przekonać tylko pokręcił głową. Ufał Julii i tak miało pozostać. Była jedyną osobą, której mógł ufać na tym zwariowanym świecie. Nigdy by go nie zdradziła. O wiele bardziej bał się o siebie i o tym, co się stanie kiedy założy pierścień. Ethan nie chciał mu nic powiedzieć na ten temat. Mówił, że to nie ważne, ale on swoje wiedział. To było ważne. I ufał swojemu sercu. Nigdy nie czuł czegoś podobnego. Kiedy zniknęła z jego życia to tak jakby stracił iskierkę nadziei. Teraz powróciła do niego i znów była szansa żeby ją odzyskać.

- Lucjuszu nie występuje przeciwko wam – Ethan był coraz bardziej zniecierpliwiony zachowaniem przyjaciela. Miał nadzieję, że w końcu zrozumie iż nie są wrogami. On nie odpowiadał za czyny Jacka. Niestety wciąż była między nimi przepaść, a teraz przez tę dziewczynę pogłębiała się jeszcze bardziej. – Tylko ty nic nie rozumiesz. Julia jest anielicą. Być może odzyskała nawet swoją pamięć. Nie wiadomo kim teraz jest. To może być podpucha.

- No wiesz, co – pokręcił głową. Chciał dodać coś jeszcze, gdy zobaczył cień stojący przy oknie w salonie. Wyciągnął sztylet, który trzymał przy sobie gotowy do użycia. Skinął głową na Ethana i ruszył przodem. W salonie błysnęło światło. Postać przy oknie odwróciła się i rozpoznał swego brata Trevora, który był najmłodszym z Jeźdźców. Ostatnia osoba, której się tu spodziewał.

- Co tu robisz? – zapytał chłodno na jego widok. Nie zamierzał być miły. Kiedyś ich relacje wyglądały inaczej, ale wszystko się zmieniło. Nathaniel wszystko zmienił. Doprowadził do tego, że kiedyś uwierzył, iż go zdradził. Nawet, gdy sprawa została między nimi wyjaśniona to nigdy nie było jak dawniej. Teraz też mu nie ufał. Spiął się w sobie i uważnie obserwował każdy jego ruch.

- Chce porozmawiać – odezwał się spokojnie. Wyczuwał napięcie brata i nie zamierzał go prowokować. Chciał żeby mu uwierzył i wszelkie złe zagranie z jego strony mogłoby zostać źle odebrane, a tego nie chciał. – O naszej siostrze Lilian. Nie można jej ufać. Ta kobieta zrobi wszystko żeby uratować swój tyłek i działa na dwa fronty. Musisz to zrozumieć nim będzie za późno.

- Do tej pory jedynie ona zainteresowała się moim losem – zauważył ponuro. – Dzięki niej odzyskałem pamięć i dowiedziałem się kim jestem. Na razie nie działała na moją szkodę.

- Ja również nie – zauważył, co było prawdą. Do tej pory nie robił nic by mu zaszkodzić. Dopiero teraz ujawnił się, aby pomóc. Chciał postąpić uczciwie. – Po za tym nie chce doprowadzić do Apokalipsy. Bez względu na to, co myślisz o mnie. Zawsze cenię w sobie ludzi i ich towarzystwo. Wiem, co chcesz powiedzieć. Kiedyś było inaczej. Jestem urodzonym mordercą, który zabijał z zimną krwią. To dlatego trafiłem do piekła, ale skoro ty dostałeś drugą szansę to czemu ja nie miałbym jej dostać? Po za tym zaczynanie wszystkiego od początku jest takie nudne. Dziwię się, że anioły nie mają tego dość. Nie uważasz, że to jest bez sensu? Chce pomóc i stanąć po właściwej stronie. Musisz mi uwierzyć?

- Dlaczego mam to zrobić? – Lucjusz postanowił być ostrożny. Nie mógł tak po prostu uwierzyć jego słowom i udać, że nic się nie stało. To nie wchodziło nawet w grę. Nie był aż takim naiwniakiem.

Jeźdźcy ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz