- Jak?- powiedział niedowierzająco Aragorn, podczas gdy jego towarzysze przyklękneli.
Gandalf opisał im swoją przygodę (tak, nie chce mi się pisać XD), dodając:
- Kobietę, którą spotkaliście, można obdarzyć zaufaniem. Będzie nam potrzebna. Będzie czekała na nas przy bramie Rochanu.
- Z kąd ta pewność?- zapytał Gimli.
Czarodziej westchną.
- Znam ją jak i jej ród bardzo dobrze. Wiem także że została podle potraktowana. Będziesz musiał z nią porozmać Aragornie. Ma ci dużo do powiedzenia. - powiedział, patrząc kątem oka na mężczyznę.
- Wiem...- powiedział cicho.
Ruszyli za Gandalfem. Dostali się na polanę.
Nagle Gandalf zaczną gwizdać i po chwili przygalopował do nich biały rumak.
- Chyba omamił mnie jakiś czar. - powiedział zachwycony elf.
- Pan i władca wszystkich koni i mój wierny towarzysz...- powiedział czarodziej głaszcząc konia po szyji.
- Ruszajmy do Rochanu.- powiedział wsiadając na konia.
Jego towarzysze uczynili to samo.
W głowie Legolasa panował chaos. Był zadowolony z powrotu Gandalfa, ale i zaintrygowany tajemniczą postacią dziewczyny. Nie mógł się jej dokładnie przyjrzeć, ponieważ kaptur zasłaniał całą twarz. Mógł jedynie powiedzieć, że ma czarne włosy, bo zauważył pojedynczy kosmyk na ubraniu.
- O czym tak myślisz przyjacielu?- zagadnął Aragorn, podjeżdżając do elfa.
- O niczym. Analizuję po koleji wszystkie Nowe informację...
- Wszystko będzie dobrze.- powiedział pocieszająco brązowowłosy.
- Ja mam pewne obawy co do tej kobiety.- mrukną Gimli.
- Jeśli Gandalf jej ufa, to my też powinniśmy.
Na tym zakończyli rozmowę. Resztę drogi przybyli w ciszy. Gdy się już ściemniło, zobaczyli w oddali blask ogniska.
-,, Dłużej się nie dało?''- usłyszał lekko zirytowany dobrze znany Gandalfowi głos.
-,,Wybacz..."- powwiedział, tym samym odwracając się do reszty kompanii.
- Jedziemy w stronę tamtego światła. Ona już na nas czeka.- powiedział, przyśpieszając.
Wszyscy zrobili to samo że swoimi końmi.
Gdy byli już blisko, zobaczyli duże ognisko, rozłożone koce oraz osobę stojącą przy ognisku.
- Wreszcie jesteście. Dajcie mi konie i dajcie się na spoczynek. Przyjmuję całonocną wartę.- zażądziła.
Oddali jej konie i zrobili tak jak kazała. Dziewczyna rozsiodłała (?) konie, a sama oddalił się o parę kroków od obozowiska.
- To co robimy?- zapytał Gimli, już po zjedzonej kolacji.
- Idźcie spać. Ja muszę zamienić z nią parę słów.- powiedział Gandalf, wstając i idąc w stronę dziewczyny.
- A więc do tego dąży ten świat... Ku upadkowi... - powiedziała, gdy starzec zają miejsce obok niej.
Popatrzył na nią pytająco.
- Miałam wizję. Widziałam JEGO i jego armię niszczącą ostatnią nadzieję ludzkości.
- Zawsze jest nadzieja. - powiedział patrząc w dal.
- Nie zawsze nasze wizje były prawdziwe ale zawsze się chociażby w połowie spełniały. Dobrze że wrócił Elessar. Pokaże temu zadufanemu w sobie głupcowi gdzie jego miejsce. - Jej mięśnie się napięły a oczy zrobiły czerwone.Nigdy nie wybaczy mu wygnania.
Przepraszamy że takie krótkie ale pisałam o 02.17 i oczy same mi się kleiły...
Do następnego! :)