Rozdział 23

258 5 1
                                    

(Trzy dni później)
(Caroline)
Zniecierpliwiona czekałam przed drzwiami na moją przyjaciółkę. Nagle drzwi się otworzyły, i do środka najpierw wszedł Trevor a zaraz po nim Victoria z jej dwoma ogromnymi różowymi walizkami.

-Carolineee! - krzyknęła dziewczyna i od razu puszczając walizki rzuciła się na mnie- Jak się cieszę że cię widzę!

-Ja ciebie też! Opowiadaj jak lot?! Poznałaś kogoś w samolocie? A może w New Jersey? - obydwie piszczałyśmy i skakałyśmy z radości.

-Przystopuj dziewczynoo! W ogóle, jak to się stało że mieszkasz w takiej willi?! WOW! I dla czego nic nie mówiłaś?

-Oj Vicky, dużo by tu opowiadać.... Ale noe tutaj! Chodź do mojej sypialni! Wszystko ci opowiem! Trevor, ślicznie proszę, wziął byś bagaże Victorii na górę?

-Dla panienki wszystko- Trevor od razu wziął się do pracy i już po chwili byłyśmy w mojej sypialni. Victoria najpierw rozglądnęła się uważnie po pokoju.

-Wow, ten pokój rządzi. Jest taki duży, i taki piękny, o nawet masz własną łazienkę? No sam luksus- z uśmiechem wskazałam dziewczynie miejsce na łóżku obok mnie. Obydwie się położyłyśmy, i patrząc w sufit zaczęłyśmy rozmowę.

-Jak w New Jersey? Co u Emily?

-Aaa no wiesz, Emily jest pochłonięta nauką, ogólnie w szkole dają niezły wycisk. Ja dalej nie mam chłopaka, a twoi rodzice przesyłają pozdrowienia- po krótkim monologu dziewczyny wybuchnęłyśmy śmiechem- No a co u ciebie? Koniecznie opowiadaj jak się tu znalazłaś! I gdzie pracujesz! No i tak w ogóle... To gdzie jest Lucas?

-No więc powoli! Od czego by tu zacząć? Mieszkam tutaj od nie całego miesiąca, i jest to dom Lucasa.

-Lucasa? Z kąd on ma na to pieniądze? Ma dopiero 22 lata.

-To rozmowa na inny dzień. A pracy...... No cóż, skłamałam was.

-Jak to nas skłamałaś?! - dziewczyna szybko podniosła się z łóżka.

-Nie zostałam tu z powodu pracy... Poprostu zostałam tu ze względu na Lucasa, bo......... Jemu zmarł ojciec i czuł się samotny - No pięknie z jednego kłamstwa w drugie, ale ona nie może dowiedzieć się że Lucas jest gangsterem.

-Co?! Ze względu na faceta, nie wróciłaś z nami do domu, i nawet nic nie powiedziałaś?! - od Victorii biło gniewem.

-Tak wyszło....

-Yhhh, no dobrze, ale gdzie jest Lucas?

-Obecnie pojechał w interesach, powinien wrócić za godzinę.

-Aaaa, ale czekaj, bo z tego wszystkiego zapomniałam zapytać... To wy jesteście razem?

-Emm no..... Tak - odpowiedziałam nieco nie śmiało.

-O rety jak cudownieee! - dziewczyna momentalnie rozpromieniała - Aaaa, Alex też tu mieszka? -  spytała z nadzieją w oczach.

-Naturalnie.

-Oo, noto ten..... Fajnie, chciałabym z nim też pogadać.

-Spokojnie, pogadasz! Masz na to 10 dni stara.

-Mam nadzieję. W ogóle mieszka tu ktoś jeszcze oprócz waszej trójki.

-Tak, kuzyn Lucasa, Norman. Ale od niego to ty się raczej trzymaj z daleka.

-Dlaczego?

-Jak go poznasz to się dowiesz dlaczego.

-Yyy, okeej. Dobra, pójdę się rozpakować i odświeżyć, no i może przespać. Jestem tak wykończona tą podróżą że szok! - Victoria razem z walizkami wyszła z mojej sypialni, kierując się do swojego pokoju który jej wybrałam.

20 minut po jej wyjściu, usłyszałam pukanie do drzwi. W trosce o swoje bezpieczeństwo postanowiłam sama je otworzyć, nie mam zamiaru znosić nie chcianych gości. Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami stał Lucas, którego od strzału wpuściłam do środka.

-Heej Piękna - powiedział chłopak delikatnie całując mnie w usta.

-Czeeść - odpowiedziałam przytulając go- Jak tam na zebraniu?

-Aaa formalności, nic ciekawego, odliczałem minuty aż cię zobaczę- chłopak usiadł na łóżku opierając się o jego ramę a ja uczyniłam to samo tylko że opierając się o chłopaka. Siedziałam wtulona do niego tak, że moja ręką spoczywała na jego torsie.

-Twoja przyjaciółka już przyleciała?

-Tak. Vicky obecnie odpoczywa po podróży.

-Ooo idealnie!

-A to dlaczego?

-Bo zje z nami obiad. Poproszę Margaret żeby ugotowała dziś więcej niż zwykle. Będę Ja, ty, Alex, Victoria i.... Norman- na ostatnie imię Lucas przewrócił oczami.

-Oj już tak się nie przejmuj Normanem, pozatym obiecał ci że nie będzie sprowadzał panienek.

-No obiecał, zobaczymy czy dotrzyma obietnicy. W ogóle, czuję się dziwnie, bo w moim domu nigdy nie było tyle ludzi- powiedział chłopak bawiąc się moimi włosami.

-Serio?

-Tak, zawsze byłem tylko ja, mój tata i mój brat. A tu na raz czwórka ludzi.

-No widzisz, wprowadzam zmiany w twoim życiu- uśmiechnęłam się tryumfalnie.

-Oj i to jakie -  chłopak również się uśmiechnął i po chwili zaczęliśmy się całować. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam że chłopak zawisł nade mną i w dalszym ciągu obdarowywał mnie pocałunkami na ustach, szyi i podbródku. Moja bluzka już powoli przesuwała się w górę. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po sekundzie do środka weszła Victoria.

-Caro już wypoczęłam! O ku*wa sorki! - dziewczyna krzyknęła, a Lucas jak poparzony odskoczył ode mnie, i stanął na równe nogi poprawiając przy tym koszule. Ja również poprawiłam swoją bluzkę i obydwoje stanęliśmy na przeciwko Vicky.

-Cześć Victorio, jestem Lucas,  pamiętasz mnie z Clubu nie?

-tak, tak, pamiętam cię,twojego brata również- obydwoje podali sobie rękę.

(Wiem wiem, trochę nudny rozdział, niedługo obiecuję, będzie akcja, dziękuję za dotychczasowe wyświetlenia i gwiazdki :)


Pewnego razu w.. Amsterdamie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz