Rozdział 11

9 0 0
                                    

- Satoshi!

- Idę!

Wyszliśmy razem z domu prosto do centrum handlowego. I spotkaliśmy tam...
____________________________________
~Soyoko Pov.~

- Soyoko dlaczego taka jesteś?

- Jaka? ~ zapytałam się.

- Taka opiekuńcza? ~ zapytał się z beszczdlnym uśmiechem.

- Bo taka lubię być...

- SOYOKO?! ~ krzyknął nieznajomy.

*O BOŻE TYLKO NIE ON* Pomyślałam spoglądając na czerwonowłosego.

- Miło Cię znów widzieć KUZYNIE. ~ mówiąc to podkreśliłam słowo KUZYN.

- Mogę powiedzieć to samo, ale tego nie uczynie. ~ powiedział z jadem w głosie.

- Karma-kun? Kto to jest? ~ zapytała się niebieskowłosa.

- Witaj nazywam się Soyoko Tachibana i jestem kuzynką Twojego chłopaka.

- Nagisa nie jest moją dziewczyną...

*Auć To musiało ją zaboleć*

- Bardziej narzeczoną... Pokaż jej Nagisa. ~ powiedział czerwonooki.

Dziewczyna pokazała dłoń na której był piękny błękitny diament z czerwonymi kwiatkami w jego środku. Wyglądał bardzo pięknie.

- Soyoko? ~ zapytał się zdenerwowany zielonooki.

- Zapomniałam... ~ mrukłam do siebie pocierając ręką twarz.

- Kim on jest? ~ zapytał się stanowczym głosem Karma.

- Przyjaciel...

- To nie jest twój wróg, który nie chcę Cię przez przypadek zabić?! ~ wydarł się na mnie.

- Obiecałaś mi coś... ~ mruknął w moją stronę.

- Tak OBIECAŁAM... OBIECAŁAM, ŻE NIE BĘDĘ MIEC CHŁOPAKA, A TY DZIEWCZYNY... I CO SIE TERAZ DOWIADUJĘ?! ~ wrzeszczałam czując gorące łzy spływające wzdłuż mojej twarzy.

- Soyoko... ~ powiedział trzęsącym się głosem czerwonowłosy.

- MAM CIE JUŻ DOŚĆ. WIECZNIE MINIE POUCZASZ... DO JASNEJ CHOLERY NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ KARMA!!! ~ wydarłam się jeszcze głośniej czując się gorzej.

Nagle poczułam, że ktoś mnie przyciąga do siebie łapiąc mnie za głowę i talię.

- Już spokojnie. ~ powiedział czuło czarnowłosy.

Rozpłakałam się w jego klatkę piersiową tak mocno, że musiał mnie zabrać z centrum na barana. Gdy byliśmy już dość daleko uspokoiłam się lekko.

- I remember years ago... ~ zaczął śpiewać zielonooki.

- Someone told me I should take... ~ dołączyła nie zastanawiając się jak brzemię.

Tak po 30 minutach niesienia mnie byliśmy w moim domu, zaniusł mnie do mojego pokoju i zszedł na dół... *Chyba poszedł do kuchni... Ale po co?* pytałam się w myślach.

Po dobrych 25 minutach czarnowłosy podał mi kubek z czekoladą oraz kaszę manną. Wiedział, że ją lubię od roku.

- To nie jest zatrute?

- Soyoko?! ~ zaśmiał się

- Przepraszam już jem ~ powiedziałam biorąc pierwszy kęs jedzenia.

- Mam nadzieje, że smakuje? ~ zapytał się z kojącym uśmiechem w moją stronę.

- I to bardzo. ~ powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Możesz mi wyjaśnić co się stało wtedy w Galerii? ~ zapytał się patrząc na mnie dalej z tym samym uśmiechem.

- Mogę innym razem? ~ zapytałam się wiedząc, że w moich oczach pojawiają się znów łzy.

Zielonooki zabrał odemnie talerz i kubek w międzyczasie zaczęły spływać po moich policzkach łzy.

- Choć do mnie. ~ powiedział wyciągając do mnie ręce.

Bez zastanowienia wybiła się w jego klatkę piersiową zaczynając szlochać na cały pokój. Czułam jak Satoshi głaszcze mnie po moich blond włosach. Po dłuższej chwili zasnełam w jego ramionach.

~Satoshi POV.~

Zauważyłem jak dziewczyna zasnęła mi w ramionach. Poczekałem tak dobre 20 minut, a następnie położyłem ja na łóżku i przykryłem kołdrą.

Zeszłem na dół z talerzem i dwoma kubkami po czekoladzie. Ruszyłem do zlewu i zacząłem zmywać naczynia te ze śniadania też.

Nagle do drzwi zaczął się ktoś dobijać. Podeszłem do drzwi i zauważyłem tego samego chłopaka co wcześniej. Po chwili otworzyłem drzwi, aby go całego zobaczyć.

- GDZIE JEST TACHIBANA?! ~ wydarł się czerwonooki.

- Śpi przez ten cały stres... ~ powiedziałem wnerwiony.

- I NIBY MAM CI UWIERZYĆ?!

- Wiesz co? Wypierdalaj. ~ powiedziałem zamykając mu drzwi przed nosem i zakluczając je w szybkim tempie.

Następnie poszedłem dokończyć zmywać. Po niecałych 5 minutach poszedłem na fotel i włączyłem telewizję. Była już około 21. Nie zastanawiając się poszedłem do pokoju dziewczyny, gdzie spała. Położyłem się obok niej.

Po niecałych 20 minutach zasnąłem, po tym jak blondynka wtula się w moją klatkę piersiową. Było mi naprawdę wygodnie, dzięki czemu obiołem ją w pasie do siebie przeciągając jeszcze bardziej.

Gdy się obudziłem dziewczyny już nie było. Jednak nie wyszła z pokoju, ponieważ słyszałem, jak w łazience słyszę szum prysznica.

Ubrałem się z powrotem w moje spodnie, ponieważ spałem w piżamie brata blondynki. Założyłem swoje czarne spodnie i szarą koszulkę

Zeszłem na dół podchodząc do lodówki, aby zobaczyć co się w niej znajduję. Nie było nic ciekawego, więc wziołem jajko i bekon, żeby je usmażyć.

Po dobrych 15 minutach śniadanie było gotowe, ale nigdzie nie było dziewczyny.

- Soyoko śniadanie! ~ zawołałem.

Nagle na schodach zobaczyłem dziewczynę, która wyglądała tak niechlujnie, że się zaśmiałem pod nosem tak aby tego nie słyszała.

- To jak jemy? ~ zapytałem wskazując ręką na talerze.

- Z przyjemnością. ~ uśmiechała się do mnie bardzo szczerze, że myślałem, że śnie.

______________________________________

Jeej mam nadzieję, że się spodobało mój rekord został pobity jest 728 wyrazów!!!...

Dziękuję, że ktoś czeka...

Okładkę za niedługo zmienię!

I Can Feel (Dalej Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz