24.12.19r.
Pamiętasz nasza pierwszą kłótnię, hyung? Ja pamiętam każdy szczegół. To było dokładnie 4 lata temu.
Nasze życie było idealne. Dużo miłości, czasu spędzonego razem, zero kłótni. Jednak wszystko co piękne nie trwa wiecznie.
Nasze życie było zbyt idealne.
Tamtego ranka obudziłem się w łóżku sam. Twoje miejsce było puste. Zdziwiłem się, bo przecież miałaś dzień wolny.
Przeszukałem cały dom, aż w końcu znalazłem Cię w łazience. Nie zauważyłeś kiedy wszedłem, ale ja zauważyłam na zalewie białą kreskę, która zamierzałeś wciągnąć do nosa.
Z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy. Jedyne co mogłem wtedy zrobić to szepnąć przez ściśnięte gardło "Obiecałeś..."
Spojrzałeś na mnie przerażonym wzrokiem, chcąc coś powiedzieć, wytłumaczyć się, ale nie zdążyłeś. Wybiegłem z pomieszczenia w pośpiechu łapiąc za bluzę, która okazała się być Twoja. Mam ją do dzisiaj wiesz?
Na dworze było cholernie zimno, ale nie przeszkadzało mi to. Łzy zasłaniały mi widok.
Wbiegłem na ulicę i zatrzymałem się. I to był mój największy błąd jaki w życiu popełniłem.
W jednym momencie usłyszałem Ciebie wołającego przerażonym głosem moje imię i pisk opon na oblodzonej drodze. Czas jakby zwolnił, przed oczami przeleciało mi całe życie, a w szczególności dwa lata spędzone z Tobą.
Następne co zarejestrowałem to silne pchnięcie, przez które upadła na ziemię i głuchy dźwięk zderzenia.
Bałem się odwrócić, krew zaszumiała mi w uszach, a serce waliło jak szalone. W końcu spojrzałem powoli za siebie.
I tak jak serce mi biło jakby chciało wyskoczyć, tak teraz zatrzymało się całkowicie.
Leżałeś na ziemi w kałuży krwi, która swym kolorem brudziła wszechobecny śnieg. Dookoła zaczął się zbierać tłum gapiów, a kierowca samochodu gorączkowo próbował dodzwonić się na pogotowie.
"Nie, nie, nie... To nie może być prawda..." powtarzałem te słowa jak mantrę. Podczołgałem się do Ciebie i najdelikatniej jak potrafiłem ułożyłem sobie Twoją głowę na kolanach.
Otworzyłeś z trudem oczy i spojrzałeś na mnie. Odgarnąłem Ci z czułością przydługawą grzywkę.
"Jiminie... ja... ja... przepraszam..." odezwałeś się zachrypnietym głosem. "To było silniejsze ode mnie... proszę... wybacz mi..."
Przerwałem Ci Twoją wypowiedź krótkim, ale czułym pocałunkiem. Pogłaskałem Twoją twarz kciukiem. Z moich oczu leciały pojedyncze łzy. "Nie umiałbym się na Ciebie gniewać kochanie" szepnąłem.
Kaszlnąłeś kilka razy, a z kącika ust zaczęła wypływać Ci strużka krwi. Jednak uśmiechnąłeś się do mnie. Ja odpowiedziałem Ci tym samym i przyłożyłem swoje czoło do tego Twojego.
"Jiminie... kocham Cię..."
To były Twoje ostatnie słowa.
"Ja tez Cię kocham... bardzo, bardzo mocno hyung."
Chwilę później dalej trzymałem Cię mocno w swoich ramionach, tylko że bezwładnego i martwego.
Gdzieś z daleka można było usłyszeć wycie syreny, rozmowy zszokowanych ludzi. Jednak moje myśli wędrował wokół Ciebie i naszych wspólnych wspomnień, które razem stworzyliśmy.
Nie mogłem w to uwierzyć. Cały mój świat, cały sens mojego życia właśnie odszedł.
Przeze mnie.Gdybym nie wybiegł z domu, gdybym nie wbiegł na tą ulicę nic by się nie stało. To wszystko moja wina.
Chociaż minęły 4 lata, to nic się nie zmieniło. Chyba, że na gorsze.
Przestałem się uśmiechać, a przecież tak bardzo kochałeś mój uśmiech.
Przestałem wychodzić i rozmawiać z ludźmi, a przecież powinienem żyć dalej.
Dla Ciebie.Doszedłem w końcu do wniosku, że byłaś aniołem.
Aniołem, który nie zasługiwał na to co mu się przytrafiło.
Aniołem, który był zbyt dobry na ten świat.Poczucie winy rosło we mnie codziennie. Urosło do wielkości góry, której nikt nie może pokonać.
Ale ona może pokonać wszystkich.
Może pokonać mnie. I właśnie tak się stało.Twój Jiminie
P.S. Wkrótce znów się zobaczymy Yoongi hyung. Idę do Ciebie.
CZYTASZ
✔Do You Remember Hyung? // Yoonmin
FanficKiedy Jiminie pisze do swojego ukochanego hyunga. "Pamiętasz [...] hyung? Ja pamiętam każdy szczegół. To było dokładnie 4 lata temu...." Start: 06/06/2018 Koniec: 03/04/2019 👑#1 jm 190320 👑#2 theory 190418 #12 sonyeondan 190406 #17 sweet 190320...