7

83 15 247
                                    

– Którą suknię powinnam ubrać? – Elyse przyłożyła sobie jedną z sukienek trzymanych w ręce.

Katarina poprawiła się na łóżku i przechyliła głowę.

– Tą zieloną, zdecydowanie – uśmiechnęła się i znów opadła na łóżko.

– Nie jestem do niej przekonana...

– Huh, w takim razie różowa – Wiera wzruszyła ramionami.

– Stresuję się trochę – westchnęła – chcę dobrze wypaść.

– Na pewno będzie genialnie – Roskowa otworzyła książkę i zaczęła powoli czytać – Yang jest... całkiem miły.

Simon uśmiechnęła się, po czym usiadła przy lustrze i zaczęła się szykować. Katarina spojrzała na nią podnosząc brew. „Przecież nie musi się szykować, już jest piękna". Wiera prychnęła i wróciła do książki.

Elyse zauważyła ten wzrok. Odebrała go jako taki zimny, jakby jej koleżanka nie wierzyła w to, że carewicz może ją polubić. To było przykre.

– Czekaj, pomogę ci – Roskowa widząc jak brunetka zmaga się z rozczesaniem porządnie włosów, wstała z łóżka i wzięła swoją filiżankę z kawą.

Rosjanka podeszła do kobiety i przez przypadek potknęła się o nogę od krzesła, wylewając cały napój na różową suknię Niemki.

– Kat! – Elyse wstała oburzona i zmierzyła koleżankę wzrokiem.

– Jejku, naprawdę przepraszam... – Roskowa spanikowała, jednak mimo tego nie było po niej widać stresu, taka już była – może ubierz tą zieloną... ja już lepiej pójdę.

Amethyst i Katarina minęły się w drzwiach i nim Ely się zorientowała, na miejscu Wiery pojawiła Rebecca.

– Ojejku, wszystko w porządku? – Havoc kucnęła przy niej, po czym zauważyła suknię Simon – Co za nieszczęście...

– Katarina to zrobiła... Akurat przed samym spotkaniem! Jak ona tak mogła – Elyse skrzyżowała ręce – to pewnie był wypadek, ale trochę mi przykro.

Amethyst potaknęła na znak, że ją rozumie, po czym pogładziła jej ramię z uśmiechem.

– Poradzimy coś na to! – zachichotała o wstała – Masz jakąś inną sukienkę?

– Tę na łóżku, nie jestem do niej przekonana, ale Kat upierała się, żebym ją ubrała...

Am uniosła brew i mruknęła cicho. Wzięła sukienkę w ręce i zaczęła ją oglądać. Była faktycznie ładna, ale nie tak cudowna jak ta różowa. Rebecca połączyła fakty i uśmiechnęła się sama do siebie. W końcu zmieniła mimikę twarzy i odwróciła się przodem do Simon.

– Katarina kazała ci ją ubrać? – Elyse potaknęła w odpowiedzi – To dziwne, przecież car otwarcie mówi o tym, że nienawidzi zielonego – udała zdziwioną i zamyśliła się – jesteś pewna, że Kat rozlała na ciebie kawę przez przypadek?

– Jak to? A nie? – Simon uniosła wysoko brwi.

– Dla mnie to wygląda jak zwykły spisek, ale pewnie i tak mnie nie posłuchasz przez to jaka byłam – westchnęła cicho i usiadła na łóżku Ely – wiesz, zachowywałabym się inaczej, gdyby nie to, że troszczę się o Yutian i Val – uśmiechnęła się delikatnie.

Elyse zbadała Amethyst wzrokiem. Wyglądała na wzruszoną. A może mówi prawdę? Ten wzrok Katariny, upieranie się co do koloru sukni i rozlana kawa...

– Wierzę ci, ale nie wiem jak Kat mogła zrobić mi coś takiego... Myślałam, że się przyjaźnimy – El oparła twarz na dłoni i westchnęła ciężko.

Tsar's heart ♚ APPLY FICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz