3-Początek koszmaru

4 1 0
                                    



Per. Polla

Obudziłam się około godziny 3:33. Usłyszałam bardzo dziwne dźwięki na dworze. Wstałam, złapałam latarkę i poszłam sprawdzić co się dzieje. Kiedy wyszłam na dwór zobaczyłam jakąś postać - była to kobieta, która sylwetką przypominała tę Kingę ze zdjęcia- chyba widzę rzeczy, które chciałabym zobaczyć, a których nie ma w realu - pomyślałam. Przez jakąś chwilę stałyśmy obydwie jak skamieniałe i wpatrywałyśmy się w siebie nawzajem. Po czym, ta nieznana mi kobieta, wyszła z cienia i podeszła do mnie przyklękneła przede mną i powiedziała.

K- Nie bój się, dobrze?

P- ...dobrze - odparłam, chociaż serce waliło mi ogromnie, jak szalone.

K- Możemy wejść do ciebie? Ponieważ nie możemy tu rozmawiać, mogą nas zauważyć.

P- No...dobrze. Chodź, ale kto nas może zauważyć?

Moje pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Wprowadziłam ją do salonu pokazałam gestem ręki aby usiadła na kanapie.

K- Wiesz kim jestem?- zapytała

P- Kinga Polla.

K- Wiesz, że jestem martwa, jestem duchem.

P-... Tttt....tak- zająknełam się

K- Nie bój się, jestem tu po to aby cię ostrzec i pilnować. Chcesz wiedzieć o co chodzi?

P- Tak, oczywiście, jasne...

K- Więc na pewno już czytałaś książkę o historii tego miejsca- Kiwnełam głową na "tak"- No więc

nie ma tam biografii mojego brata i naszych przyjaciół.

P- No tak... trochę to dziwne

K- Posłuchasz to się dowiesz o co chodzi. Więc to było tak ...

Per. Kingi

K-Szłam razem z moją brygadą po wygranej wojnie z Białymi. W pewnym momęcie zatakowali nas ostatni z rodu Białych. Strzelił do mnie, ale mój brat staną przede mną i to on oberwał prosto w serce... upadł bezwładnie na ziemie, a w moich oczach pojawiły się łzy. Czułam złość, smutek. W tym momęcie poczułam, że moje serce rozpada się na milion małych kawałków. Wstałam wycelowałam pistoletem do tego "Białego" i strzeliłam. Oberwał - upadł. Popatrzyłam na chłopaków a oni na mnie wzrokiem mówiącym "To my zawiedliśmy". Spojrzałam na mojego brata i uklękłam obok niego. Po chwili przytuliłam go mówiąc ciche "Przepraszam to moja wina". W tym momęcie poczułam, że przytulają mnie moi przyjaciele. Po moich policzkach spływały strumienie łez. Chyba po raz pierwszy poczułam się bezsilna, taka słaba. Po kilku dniach chłopaki postanowili spróbować rytuału wskrzeszenia ze starego plemienia nieumarłych. Nie udało się im i sami poprostu odeszli do nieba. Zostałam sama rozmyślając nad wszyskim.

Per. Polly

K- Potem wpadłam w recę "Czarnych", którzy mieli sojusz z "Białymi". Skazali mnie na śmierć. I tak to się właśnie działo

P- Ja nie wiem co mam powiedzieć. Przykro mi z powodu twojego brata...

K- Już nic nie da się zrobi. A teraz skoro ja tu jestem to jest mała możliwość, że mój stary "przyjaciel" z Białych też tu jest. I chce się zemścić na osobach z twojego rodu ponieważ .... jesteśmy rodziną

P- Co?!

K- To co usłyszałaś, a że twój przyjaciel Nik jest z robu "Białych", to najprawdopodobniej właśnie tam się udał i wciska mu jakieś bajki, że dzięki niemu będzie miał wszystko, ale za to będzie musiał mu dać kontrolę nad własnym ciałem.

P- Nie możemy na to pozwolić!!! Musimy tam natychmiast iść!

K- Ale najpierw zaufasz mi

P- Tak

K- W razie niebezpieczeństwa to ja mogę przejąć kontrolę nad ciałem i pomóc ci, Okej?

P- Zgoda! A teraz chodź szybko!!

I wybiegłyśmy z mojego domu w stronę domu Nika. Byłyśmy już na miejscu, a ja zaczełam krzyczeć

P- Nik nie rób nic!! Nie zgadzaj się na nic!!!! Proszę!!!!!

N- P-polly?

P- Nik co ty zrobiłeś!?

K- Polly szybko trzeba uciekać!

P- Co!?!

K- On go namawia trzeba uciekać przed jego przemianą zanim będzie naprawdę źle!!

Nie wiedziałam co zrobić. Ostateczną decyzją była ucieczka. Jest mi teraz tak źle. Zostawiłam Nika z tym złym duchem. Przecież wszystko może się teraz stać. To wszysko moja wina.

Zagadka klucza wojennegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz