Siedziałam w ławce i czekałam, aż derektor skończy te podziękowania i rozda wkońcu te świadectwa.
Trwało to wieczność, cudem tam nie usnęłam, no w końcu ile można. Myślałam o moich planach. Większość dzieciaków chciała iść i dalej się kształcić ja miałam to gdzieś, chociaż byłam dobrą uczennicą, zwłaszcza mówiło o tym moje świadectwo, na którym moja średnia wynosiła 4.95 to lepiej niż myślałam. Wiedziałam, że pojadę do Nowego Jorku, zaprosiła mnie przyjaciółka mojej mamy pani Ruth McQueen i jej syn Collin McQueen. Miałam się nim zająć bo ona miała gdzieś wyjechać. Chociaż chłopak był ode mnie 2 lata starszy. Znaliśmy się od dziecka, pamiętam naszą genialną zabawę, obrzucanie się piaskiem w piaskownicy. Nagle usłyszałam
- Willow Black - powiedział mężczyzna, który podszedł do mnie. Ja tylko delikatnie się uśmiechnęłam. Wręczył mi świadectwo.
- Dziękuję bardzo - powiedziałam i wyszłam.
Resztę dnia spędziłam na pakowaniu się
- Córeczko spkakowałaś się ? - powiedziała mama
- Jeszcze tylko kosmetyczkę - odpowiedziałam pobiegłam się spakować. Jeszcze dzisiaj miałam wyjechać. Rodzice zawieźli mnie na lotnisko, pożegnałam się z rodzicami. Pobiegłam w stronę samolotu, bo bym się spóźniła. Kiedy wsiadłam poczułam lekki dreszczyk emocji. Usiadłam na fotelu i od razu zasnęłam. Kiedy się obudziłam byliśmy na miejscu. Wyszłam i szukałam pani Ruth, ponieważ nie widziałam się z nią dawno nie byłam pewna czy ją rozpoznam. Ale ją rozpoznam bo trzymała w rękach kartkę z napisem McQueen. Zaraz ją rozpoznałam i do niej podeszłam, trochę zdezorientowana bo nie widziałam jej dawno.
- Dzień dobry, pani Ruth ? - zapytałam nie pewnie
- Tak zgadza się kochaniutka - uścisnęła mnie tak mocno myślałam, że moje flaki wypłyną na wierzch.
Zaprowadziła mnie do samochodu, przy okazji zdążyłam z nią porozmawiać. Była miłą osobą takim troszkę śmieszkiem, bardzo ją polubiłam. Kiedy zobaczyłam jej dom, aż po prostu szczęka odpada. Dom koloru jasnego beżowego, okna ciemne brązowe jak i dzrzwi. Kiedy je otwarłam w środku było jeszcze piękniej jasne pokoje i ciemne meble.
- Kochaniutka twój pokój jest obok łazienki - powiedziała pani Ruth byłam zdziwiona. Pokój i to dla mnie.
- Nie trzeba było - powiedziałam
- Ależ trzeba, nie będziesz spać w pokoju gościnnym na kanapie. Musisz zobaczyć pokój i stwierdzić czy ci się podoba bo go sama urządzałam - powiedziała pani Ruth. Poszłam go zobaczyć, był ogromny pomalowany na szaro, meble są białe.
- Śliczny proszę pani - powiedziałam
- Powiedziałam, żebyś do mnie nie mówiła pani jestem Routh - zaprotestowała
- Dobrze Routh - powiedziałam
- Zrobić ci może kawy ? - zaproponowała kobieta
- Tak, ale pierw się muszę iść umyć, gdzie jest łazienka - zapytałam, Routh pokazała mi pomieszczenie obok mojego pokoju.
- Tutaj - powiedziała brunetka
- Och dziękuję - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy do wanny dodałam olejek o zapachu mango, cała łazienka tak ślicznie pachniała. Weszłam do wanny . Kiedy wyszłam zrobiłam szybki makeup i ubrałam się w czarny dres. Zaczęło mi burczeć w brzuchu, więc ruszyłam w stronę kuchni.
- Tu masz kawę i twoje ulubione donaty - pokazała mi Routh .
- Dziękuję bardzo, uwielbiam je - powiedziałam i zabrałam się do jedzenia. Przez następne 30 min z nią rozmawiałam. Okazało się, że Coll jest u kolegi wróci jutro. Potem po wkładałam do szafy. Zerknęłam na telefon mama nie pisała, więc poszłam spać. Wstałam o godzinie 10 bo zapomniałam wyłączyć budzika w telefonie. Poszłam do kuchni a tam czekała na mnie Routh.
- Jak tam się spało skarbie ? - zapytała
- Dobrze, tylko trochę krótko bo mnie budzik obudził. - powiedziałam, przeciągając się.
- Zrobić ci jakieś śniadanie ? - zapytała Routh
- Tak, z miłą chęcią i kawkę gdybyś mogła - powiedziałam
- Och oczywiście - powiedziała i zaczeła coś przygotowywać.
- To ja może pójdę się ubrać... - szepnęłam i wyszłam.Obiecuję, że drugi rozdział będzie dłuższy ❤️