Jak płachta na byka, czyli co mnie drażni w społeczności grafików

638 58 21
                                    

Dobra, będzie krótko.
Tak, powylewam swoje żale, więc jeśli nie macie ochoty czytać moich frustracji, możecie odpuścić sobie tą część.
I nie będzie to konstruktywne. Duh.
Ale może zachęcę Was do dyskusji.

Wspominałam już o tej kwestii w przypadku postu o szukaniu materiałów, ale teraz chciałabym pomówić stricte o gotowych okładkach.

Plagiat działa na mnie jak płachta na byka. Naprawdę.
Zwłaszcza,jeśli objawia się on poprzez opublikowanie cudzej okładki i podpisania jako swojej. Nosz kurde mać, nic mnie bardziej nie rozwściecza, niż to.
Zwłaszcza, jeśli jesteś osobą, która dużo czasu spędziła na samym początku swojej przygody graficznej na pintereście, deviantarcie i innych tego typu platformach, szukając inspiracji, porad i po prostu zachwycając się czyimiś umiejętnościami.

Ostatnio zwróciłam uwagę pewnej osobie, która dopuściła się takiego zabiegu przypisania sobie cudzych zasług, że to jest po prostu słabe, a w dodatku gdyby właściciel okładki wiedział, że ona właściwie kradnie sobie jego prace, to mógłby się wkurzyć, zgłosić, blablabla.
Oczywiście moje komentarze zostały usunięte, osoba nadal to robi, a mnie cholernie irytuje taka niesprawiedliwość, że jedni się starają, próbują i ćwiczą, a inni wyciągają swoje lepkie macki po nieswoje i twierdzą, że to ich.
Strasznie nie chciałabym się znaleźć na miejscu autora. Myślę, że żaden z Was raczej o tym nie marzy.

I bardzo chciałabym młodym, niedoświadczonym twórcom pokazać, że są lepsze sposoby na zyskanie popularności, niż plagiat. Czemu na przykład nie ogłoszą się na naszej fejsbukowej grupie graficznej, gdzie mogą otrzymać wielką i nieocenioną pomoc doświadczonych kolegów i koleżanek? Albo nie pokazują systematycznie swojego progressu?

Sorella raz jeszcze za swoje żale, ale potrzebowałam się uzewnętrznić. Pewnie i tak usunę tą część, bo nic mądrego nie wnosi.

Buźka!

Insomnia - Graphic TutorialsWhere stories live. Discover now