Ofiara nr.1

116 4 2
                                    

Przysiadłem się do chłopaka, wpatrywałem się w jego niebieskie oczy i jego ciemne ( jak by je kiedyś umył były by jaśniejsze) włosy.

-czego się gapisz mam coś na czole?-zapytał pocierając czoło.

-um...nie nie!Ja się zagapiłem!- powiedziałem zmieszany

- okej okej...choćmy do sklepu no bo ktoś musi...-powiedział wstając od stołu.

Kilka minut później wychodziliśmy z rezydencji.

- Hey Masky...- zaczołem

- co?-skierował głowę w mojom stronę

- no...czy lubisz Zero? Albo Clockwork? Albo może Helenke? -zapytałem starając nie patrzeć mu w oczy

- no lubie- odpowiedział niepewnie

-ale nie tak....tak wiesz...- zaczerwieniłem się

-aha spoko....Zero jest miła, ale chyba na mnie leci. Clocky jest...no nie lubie jej, a Helenka... to przecież jest chłopak, a ja nie gej...- powiedział z uśmiechem, a ja posmutniałem bo też jestem chłopakiem... (cholera ale odkrycie).
Znaleźliśmy się przed sklepem.
Kupiliśmy : Nutelle dla Jeffa, sernik dla Maskiego i inne badziewia, a na końcu poszliśmy po składniki do gofrów.
Wróciliśmy do rezydencji, a to co tam zobaczyłem było złe, ale w mojej głowie ułożył się pewien plan...na środku salonu siedzieli: Jeff, Clocky, Helenka,E.J, L.J, Nina,Jane, Zero, Ben i Hoodie.

- możemy z wami zagrać- nie pytałem tylko stwierdziłem i dosiadłem się ciągnąc za sobą Tima.

Pierwszy kręcił Jeff wypadło na Clocky, miała mnie pocałować w policzek, zrobiła to bez wachania.
Po chwili wznowiliśmy grę, wypadło na Zero, miała pocałować Maskiego... podeszła do niego, zbliżyła swoje usta i pocałowała go a po chwili on odwzajemnił pocałunek.
Wstałem i pokierowałem się do gabinetu Slendiego.
Za sobą słyszałem głosy innych
" ooo ktoś jest zazdrosny ", ale zignorowałem to i szedłem dalej.
Chciałem dowiedzieć się kiedy Zero ma kolejną akcje.
Okazało się, że jutro.
Zapytałem się Slendiego czy mogę z nią iść. Zgodził sie.

Kolejny dzień

- Toby wstawaj- potrząsała mną Zero

- już już - wstałem i poszedłem się ubrać.

Uzbrojeni i gotowi ruszyliśmy w drogę. Mieliśmy iść załatwić policjanta, który w piwnicy miał nielegalną agencje towarzyską.
Gdy dtarliśmy na miejsce szybko wbiłem siekiery w ciało policjanta, a Zero go dobiła

-proste...a tak właściwie to...po co ze mną poszedłeś? -zapytała a na moją twarz wstąpił szaleńczy uśmiech

- no wiesz...- zbliżałem się do niej trzymając siekiery
-no wiesz...PRZYSTAWIASZ SIĘ DO TIM'A!!!- krzyknołem i odcinając jej drogę ucieczki.

- c-co?? Ja nie...- powiedziała

-PRZESTAŃ PIEPRZYĆ!!!
ZROBIŁAŚ TO, A TERAZ PONIESIESZ KONSEKWENCJE!!!- przerwałem jej

- j-ja nie...- i to były jej ostatnie słowa.

Z triumfalnym uśmiechem wróciłem do domu gdzie niestety musiałem zmyć szczęście z twarzy.
Wszedłem do rezydencji cały "zapłakany"

- co się stało? Gdzie jest Zero?!-podbiegła do mnie Clocky

- j-ja nic nie mogłem zrobić- skuliłem się teatralne pod ścianą

-na prawdę?- zapytała przytulając mnie.

Pokiwała mam głową. Do pokoju wszedł Slendi i zapytał, o to, jak to się stało?
Nazmyślałem jakiś bzdur, że Zero żuciła się na policjanta i nie zauważyła że za rogiem stoi jeszcze jeden.

-On ją zabił a potem ja jego... - skończyłem historyjkę i spojrzałem swoimi mokrym oczami na korytarz, stał tam Tim.
Skinieniem ręki dał mi znak żebym poszedł do naszego pokoju.

- chcę z tobą o czymś pogadać- powiedział Masky otwierając dzwi

- no to o czym chcesz gadać?-zapytałem rozsiadając się na łóżku

- no wiesz...jest taka plotka... że kiedy ja...pocałowałem Zero... to ty byłeś zazdrosny i dlatego sobie poszedłeś...

- i?- zapytałem udając znudzenie bo tak na prawdę rozsadzały mnie radość i ciekawość

- no...czy ty mnie lubisz?- zaczerwienił się

- nie mam u ciebie szans bo nie jesteś gejem...- palnołem jak łysy grzywką o kant koła...

- y.....aha....ale nie ważne...- powiedział zdziwiony

- no bo....-zbliżył się do mnie - podobasz mi się...

HEY MASKYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz