Otwieram oczy, gdy słyszę trzaśnięcie drzwi na dole.
— Claude?! — to mama.
No tak... Kto inny? Przecież mieszkam tylko z nią. Kręcę głową na swoje bzdurne przemyślenia i siadam na materacu.— Jestem u siebie! — odpowiadam, a po chwili ziewam i wstaję z łóżka, biorąc telefon w dłoń i odruchowo włączając wyświetlacz. Widząc kilka wiadomości od Henry'ego, tak samo bezwarunkowo się uśmiecham, schodząc po schodach.
— Co się stało, że moja wiewióreczka tak się uśmiecha? — pyta, a ja unoszę kąciki ust i podnoszę wzrok na opiekunkę nie ukrywając rozbawienia.
"Wiewióreczka". Czyli jednak trochę sobie popiła.W gruncie rzeczy, to jest jednak miłe. Ale tylko, gdy ona tak do mnie mówi. Gdy zwraca się do mnie tym przezwiskiem kroś inny, czuję się strasznie niekomfortowo. Jak dzieciak... Rudy dzieciak. A to kojarzy mi się tylko z samotnym, głupim grubasem w okularach, którego prześladuje w życiu okropny pech i aparat na zęby przeszkadza w jedzeniu.
— Ile wypiłyście? — pytam, drapiąc się po policzku i po dojściu do kobiety pomagając jej ściągnąć lekką kurtkę. Sama zrzuca z siebie szpilki i idzie do salonu, gdzie ze słyszalnym, ciężkim westchnieniem ulgi oraz chichotem opada na kanapę.
— Nie wiem... Dwa wina? — słyszę, jednak nie jestem do końca pewien, czy to pytanie kieruje do samej siebie, czy już odpowiada na moje zagadanie. — A jak tam twoje spotkanie z chłopakiem?
Idę za półściankę do kuchni i nalewam do dużego kubka wody mineralnej, po czym wyciskam do niej sok z cytryny. Nie odpowiadam przez dłuższy czas, ale na moją twarz wstępuje delikatny uśmiech. Z chłopakiem...
Oj, mamo, twojemu synkowi w życiu uczuciowym nie powodzi się tak dobrze, jakby się wydawało.
Psychicznym zresztą też.— Nie jesteśmy razem, mamo — mówię, podając jej naczynie z mieszanką, która chyba miała ją postawić na nogi. Zawsze, gdy to wypijała, czuła się lepiej. Nie wymiotowała i nie narzekała nawet bardzo jakoś na bóle głowy.
Przyjmuje kubek z wdzięcznością, po czym uśmiecha się do mnie i chichocze uroczo po raz kolejny. Nie wierzy mi, no co za...!— Kochanie, nie urodziłam się wczoraj — stwierdza, a ja macham lekceważąco dłonią, po czym cicho zaśmiewając się pod nosem, idę do swojego pokoju. Gdy już tam jestem, zamykam drzwi na klucz i opadam na łóżko.
***
Henry Bell"Chmurko"? Skąd takie nazewnictwo, hm? Co masz na myśli mówiąc, że zamknąłeś mu usta...? Chyba nic mu nie zrobiłeś, co?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, ale co i rusz czytałem początek jego wiadomości. Chmurka.
Chmurka, wiewiórka. Super. Czym jeszcze zostanę dziś nazwany?__________________
Henry Bell
Claude. Cloud. Rozumiesz? Mniejsza o to, co się stało. Po prostu już nie musisz się martwić tak bardzo tym, że zrobi ci coś jeszcze. Będzie miał do czynienia ze mną 🤷🏻
Mam nadzieję, że nie zrobiłeś nic głupiego...
Spokojnie. Robię dużo głupich rzeczy, ale jeśli chodzi o ciebie, nie uważam, żebym robił coś na marne.
... Nie wierzę w ciebie.
Do usług. Co robisz?
Siedzę na łóżku. W sumie... Leżę, tak bardziej. A ty?
W zasadzie, nic wielkiego. Siedzę na kanapie i oglądam jakiś denny serial. Laska została porwana, gość przetrzymuje ją w piwnicy swojego domu przez kilka lat, a ona w końcu się w nim zakochuje. 🤷🏻 60% filmów/seriali o syndromie sztokholmskim tak działa raczej.
Lubisz seriale o takiej tematyce? XD To jest twój sposkb na podrywanie ludzi?
TAK, w weekendy. W dni powszednie jestem niczym Buba Rozpruwacz
"Buba"? Rozumiem, że jesteście aż tak blisko? Uważaj, by nie było z tego dzieci
🤦🏻 jesteś niemożliwy, chmurko. Naprawdę.
Henry ustawił/a Twój pseudonim jako "chmurka☁"
Ojć, masz problem. Co mi zrobisz?
Zaproszę cię na randkę. Chcesz pójść na lody jutro po szkole?
Uśmiecham się do siebie. Kto by nie chciał? Chyba jestem nim zauroczony, ale jeszcze...
Dobra. To chyba jednak zauroczenie. Tylko nie wiem, jak silne.Żyjesz?
Wzdycham cicho i patrzę na wyświetlacz. Zawiesiłem się na dobre pięć minut, co dochodzi do mnie dopiero, gdy patrzę na godzinę w lewym górnym rogu ekranu.
nie, umarłem. Tak, żyję. Co do randki, bardzo chętnie. Kończę o trzynastej, pasuje ci?
Powinienem kończyć o 15, ale kto normalny chodzi na zajęcia z Folkovem?
Nie znam go. Kto to?
Uczy artystycznych. nie kojarzysz?
Aaaaa XDDD Nie no, na tych zajęciach byłem może ze dwa razy w ciągu całego roku szkolnego, więc wiesz
Twoja mama wie?
Tak. Gdy zapytała, dlaczego na nie nie chodzę, powiedziałem po prostu, że gościu jest nienormalny i cały czas gada, że jego inspiracjami są katastrofa w Czarnobylu i Hiroshima. Powiedziała, że jak mnie to wkurza to mogę nie chodzić, Ale mam mówić nauczycielom, gdyby pytali, że mama kompletnie nie ma o niczym pojęcia. Taka sytuacja
Matko, geniusze zbrodni XD
Żebyś wiedział. Mniej doświadczeni od Buby Rozpruwacza, ale zawsze coś
Eh, spadaj... Człowiek raz nie patrzył co pisze autokorekta, a jakiś kurdupel będzie mu to wypominał do usranej śmierci...
TYLKO NIE KURDUPEL. MYŚLISZ, ŻE JESFEŚ WYSOKI? ILE MASZ CENTYMETRÓW, CO?
Nie mierzę tego, ale jakieś czternaście na pewno
...
...
.
Nie gadam z tobą
Nara
Ej, ej! Nooo, Claude, żartowałem. Mam metr siedemdziesiąt trzy, a ty?
Użytkownik Henry Bell został zablokowany przez: Ciebie.
Ach, jaka ulga, gdy blokuje się debili.
Oczywiście, nie żebym myślal o nim tak naprawdę. Ale wkurzył mnie tym żartem. Ja pytam go jak zdrowego na umyśle człowieka, a ten do mnie tak...No brak szacunku.
CZYTASZ
soft boy 📌
Teen FictionMama mówiła: Dziwacy zawsze mają pod górkę. *uwaga! W opowiadaniu mogą pojawiać się niecenzuralne słowa i brutalne sceny; czytasz na własną odpowiedzialność*