Nazywam się Ada. To moje imię. Tak mnie wołają.
Przepraszam, zawsze chciałam tak zacząć pamiętnik. Moje imię to jedyna rzecz, która pozostała mi po Nim.
Zacznę od początku, mieszkam w sierocińcu. Dziwnym sierocińcu. To na pewno nie jest taki wesoły i szczęśliwy sierociniec jaki znacie z obrazka. Nie, tego jestem pewna. Jesteśmy biedni. Bardzo biedni. Nie ma tu w ogóle opiekunów nie licząc dyrektora, a te 60 dzieciaków od 3 do 18 roku życia żądzą się same, zaraz wam to wytłumaczę. Mało tu noworodków... a już szczególnie trzydniowych. Mówię to dlatego, że sama się tu pojawiłam mając trzy dni.
Nie wiem co było wcześniej. Nie interesuje mnie to. Znaleziono mnie w pobliskim lesie. Leżałam na ziemi z wykręconymi nogami i płakałam krzycząc " Ana, tajun" czy coś w tym stylu... Nazwali mnie Ada. Osobiście wolałabym mieć na imię Anna. Ładniej brzmi.
Nie wiem kto zostawił mnie w tym lesie, ale go nienawidzę. Chcę go zniszczyć... Zostawił mnie jak jakąś szmatkę, jak zużytą chusteczkę. I to jeszcze z tymi nogami... wyłamanymi... wykręconymi...
Zawieźli mnie do szpitala. Naprawili, ale spadł wyrok " nie będzie już chodzić". Pamiętam, że płakałam, że chciałam do Niego. Tego, kto mnie zostawił. Coś mi mówiło, że mnie potrzebuje. Czuję to do dzisiaj. Patrzę za okno i myślę „ Tam jest ktoś który pragnie pomocy, a ja siedzę tu bezczynnie" Byłam głupia kiedy byłam mała. Nadal jestem.
Jestem dość osobliwą osobą, jak to mówią niektórzy. Nigdy nic nie zapomniałam i nigdy się nie uśmiechałam. Kiedy byłam młodsza i siedziałam w tym pokoju zabaw, nie śmiałam się, nie bawiłam z innymi, nawet na nich nie spoglądałam. Patrzyłam tylko przez okno i myślałam, jak to jest mieć rodzinę i brata. Chciałam ich mieć. I starałam się o to bardzo. Ale nigdy mi nie wychodziło. Mało osób chciało tu adoptować. Nikt też nie chciał mieć dziecka z depresją, patrzącego w okno i milczącego jak skała. Jeszcze bardziej niepełnosprawnego. Ludzie chcą mieć wesołe, szczęśliwe i zdrowe dzieci. I ładne. Bo ja jestem wszystkim tylko nie ładna. Moje czarne włosy wyłażą we wszystkie strony i jeszcze ten niebieski kosmyk na środku czoła. Nienawidzę go. Kiedyś usłyszałam starszą panią mówiącą „ Ale nie tą z niebieskimi włosami, ona jest straszna". Jak widać... nikt mnie nie chce. Jestem skazana na to miejsce. Byłam głupia kiedy byłam mała, myślałam, że ktoś będzie inny i mnie zabierze. Nadal jestem.
Kiedyś dorwałam się do kartek z biurka dyrektora. Zobaczyłam mój opis i zdjęcie. Na zdjęciu nie patrzyłam na kamerę. Zaciskałam ręce na pluszaku w kształcie smoka. Nosiłam zbyt dużą różową sukienkę. Ktoś by powiedział, że wyglądałam uroczo. Ja nie lubię tego zdjęcia. Mam wrażenie, że byłam więźniem. Jestem więźniem, nie zmienili tego zdjęcia. Opis też był mało trafny.
" Ada,
Urocza i cicha dziewczynka. Mało wymagająca. Tajemnicza. Chętnie znajdzie opiekuńczą i ciepłą bezdzietną rodzinę. Niestety, na związek z niefortunnym wydarzeniem z dzieciństwa, nie potrafi chodzić i nigdy nie będzie w stanie. Chętnie podda się odpowiednim zabiegom, by pomóc jej z tym"Nienawidzę tego opisu. Kto powiedział, że nie chcę mieć rodzeństwa? Ja chcę mieć! Kto powiedział, że potrzebuję zabiegów? Jakich zabiegów? Ja jedyne co chcę to stąd wyjść... nawet jeśli ci ludzie nie będą mnie kochać. Nie potrzebuję miłości. Nie lubię miłości. To sztuczne uczucie. Wymyślone. Omamia się nim dzieci i drugą osobę by móc je kontrolować. Ja nikogo nie kocham. Ja nienawidzę.
Ale przejdźmy do bardziej aktualnych czasów, opowiedziałam wam o sobie i o tym kim jestem, to mamy załatwione. Teraz opowiem wam jak zdobyłam ten pamiętnik.
Dzisiaj przy obiedzie Działo wstał. Tym samym sprawiając, że wszyscy uczynili podobnie i zwrócili się w jego stronę.
CZYTASZ
Nazywam się Ada
CasualeJestem Ada. Ada. Tak mnie wszyscy wołają. Nie lubię tego imienia, ale to nie nowość. Nigdy nic nie spotkałam co bym polubiła. Nigdy się też nie uśmiechałam. Nigdy nic nie zapomniałam. Nigdy też nic nie kochałam. Nienawidzę miłości. Szczególnie miło...