2. Dlaczego?

7.4K 349 38
                                    

Pierwszy dzień tygodnia zapowiadał się wspaniale. Skoro świt ptaki zaczęły swój śpiew a słońce po cichu wkradało się do mojego ciemnego pokoju. Bez pośpiechu wstałem, ubrałem się, po czym zniknąłem na chwilę, aby pojawić się z powrotem w sypialni z kubkiem kawy oraz kanapką. Leniwie otworzyłem okno I usiadłem na parapecie tyłem do natury. Kiedy pochłonełem całą kromkę odwróciłem się i dałem moim nogą swobodnie zwisać za oknem. Szybko ujrzałem coś przed moim domem, a dokładniej kogoś. Leżał skulony na trawie wyglądając jakby nie żył. Po chwili lustrowania go, zszedłem z parapetu i ruszyłem do wyjścia z domu, oczywiście zchodząc po schodach musiałem się potknąć o wystającą deskę i spaść z wielkim hukiem. Chwilę popatrzyłem na ranę na kolanie po czym wstałem i wyszłem z domu. Moje bose stopy wilgotniały od porannej rosy, ale dalej szłem w stronę tej osoby. Kiedy zobaczyłem, że nie jest martwy tylko stracił przytomność to kucnąłem obok chłopaka próbując go wybudzić.
- hej ty, żyjesz?
Odpowiedziała mi cisza więc postanowiłem zanieść go do mojego domu. Nie było to jakoś trudne bo był bardzo wychudzony. Wracając do domu zauważyłem, że był do kogoś podobny ale nie wiem do kogo. Położyłem go na łóżku w moim pokoju, jest ono spore więc nie mam o co się martwić że spadnie. Sprawdziłem też czy ma gorączkę, ale nic nie wykazywało że ją ma. Wyszłem z pokoju i ruszyłem do laboratorium po leki przeciw bólowe. Kiedy wróciłem zastałem w środku jakiegoś mężczyznę.
- musisz iść ze mną
- jestem zajęty, a po drugie nie znam cię
- a znasz dziecko czasu? - westchnąłem  na wspomnienie wymienionego--w takim razie idziesz ze mną - pociągnął za coś na swoim nadgarstku i po chwili pojawiliśmy się gdzieś indziej. Wydaje mi się że kiedyś tu byłem. Szłem w ciszy za nim dopóki nie znaleźliśmy się przed wielkimi drzwiami.
- wchodzisz tam sam - przytaknąłem I otworzyłem z rozmachem ciężkie drzwi na co dół mojej długiej koszuli zatrzepotał.
- dziecko czasu! Jak miło cię widzieć
- powiedziałem bardzo ironicznie
-mam dla ciebie zadanie. Dzisiaj pod chatą znalazłeś Billa - moje oczy się rozszerzyły - tak, tego od dziwnogeddonu. Jego kara się skończyła ale nałożyliśmy na niego drugą. Ludzka postać i limit używania mocy. Musisz się nim zająć
- dlaczego ja, a nie ktoś inny?
- sam badasz takie zjawiska. Poza tym jesteś jedyną osobą która zdoła się nim zająć - westchnąłem głośno.
- w porządku, zajmę się nim, co mam zrobić?
-zaopiekuj się nim, a on po czasie ci zaufa i sam powie o swoich problemach
- poważnie?
- tak - po tej rozmowie wyszłem z pomieszczenia, otwierając drzwi zobaczyłem że jestem przed moim domem.

We met again | billdip |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz