Zestresowana żwawo szłam korytarzem zamku. Nawet w najgorszych koszmarach nie miałam nigdy trzech godzin pod rząd zajęć Ochrony Przed Czarną Magią (OPCM) w pierwszym dniu zajęć. Nie byłoby to aż takie straszne gdyby nie fakt, że prowadzi je nie kto inny, a nasz kochany profesor Snape.
Nigdy jeszcze nie biegłam tak szybko na żadną lekcję, ale obawa przed karą jaką Snape jest w stanie wymyślić to bardzo wyjątkowa okazja na poprawienie kondycji biegając. Nie ukrywam, że zamek do małych nie należy.
Wpadłam zmęczona do klasy. Wzrok wszystkich skierował się na mnie. Mimo, że do początku zajęć zostało około 10 minut na sali są już prawie wszyscy. Jest tu trochę zimno, ale czego spodziewała się po lochach. Nie tylko ja miałam na sobie dodatkowy sweter.
Po upływie równych 10 minut do sali z głośnym hukiem, drzwi uderzających o ścianę, wszedł uwielbiany przez nas wszystkich profesor Snape. Spojrzałam na niego i po raz kolejny zastanawiam się jak cudownie wyglądałyby lekcje OPCM gdyby ten facet jednak nie przeżył wojny. Nie chodzi o to, że źle mu życzę, ale nie powiem mógłby iść już na jakąś emeryturę czy coś tego typu i zostawić nas już w spokoju.
-Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za bezczelny wzrok panny Granger skierowany ku mojej osobie. - powiedział z tym swoim wrednym uśmiecham - Wiem, że jestem idealny, ale nie musi pani tego tak okazywać. - dodał a cała klasa zaczęła się śmiać, po cichu oczywiście, aby nie stracić kolejnych punktów.
Lekcje mijały dość powoli. Wszyscy robili notatki, aby profesor nie ukarał ich za nie robienie ich. Poza tym kilku ślizgonów spało sobie w najlepsze, a no tak zapomniałam ONI MOGĄ. Czasami naprawdę denerwuje mnie to, że oni są cały czas faworyzowani.
Kto w ogóle wymyślił to, że gryfoni i ślizgoni mają razem wszystkie zajęcia. Ja rozumiem, że Hufferpuff i Ravenclaw mają razem lekcje, no bo oni jednak się lubią, a ich cechy się uzupełniają. Gryffindor i Slytherin? No chyba kogoś coś boli. Przecież to od zawsze są wrogowie...
Po cudownie spędzonych trzech godzinach z moimi ulubionymi towarzyszami ruszyliśmy na kolejne lekcje.
~ ~ ~
Ten dzień to masakra, katorga, zabijcie mnie co poniedziałek. Leżałam z Ginny na moim łóżku w naszym dormitorium. Ja zastanawiałam się ile czasu zajmie mi pisanie esejów na opcm, a Gin opowiadała mi bardzo interesującą historię o tym, jak jakiś uroczy krukon pomógł jej z zadaniami na zielarstwo. Jej monolog był tak interesujący, że aż zasnęłam.Obudziłam się yyy... nie wiem która jest godzina, ale jest ciemno.
Wstałam ledwo żywa z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki biorąc po drodze piżamę i kosmetyczkę.
Po około 20 minutach leżałam już z powrotem w moim ciepłym łóżeczku i próbowałam zasnąć. Chociaż z drugiej strony jest już prawie 6 rano, więc i tak za niecałą godzinę muszę wstać. Stwierdzam, że może napisze już jeden z tych esejów (przepraszam ale nie wiem jak to odmienić).
Wstałam i ubrałam się w zwykłe niebieskie jeansy i pierwszą lepszą koszulkę i bluzę. Wiem, że jest dopiero wrzesień, ale noce i ranki jednak nie są juz takie ciepłe jak latem.
Minęło lekko ponad 20 minut, gdy usłyszałam zaspany głos Ginny.
-Miona ja wiem, że kochasz książki, naukę i pisanie prac dla Snape'a, ale jest dopiero po piątej rano..-Przesadzasz, wstałam przed chwilą i nie mogłam juz zasnąć, więc nie widziałam powodu, dla którego mam dalej bezczynnie leżeć. Po prostu zaczęła robić cos, co i tak by mnie czekało.
-Tak, tak, pewnie - powiedziała rudowłosa biorąc swoje rzeczy i kierując się do łazienki.
~ ~ ~
Szłam powoli do gabinetu dyrektora. Byłam wykończona. TAK, ja Hermiona Granger mam dość czegoś związanego z nauką. Nie wiem kto układał ten plan, ale już go nie lubię.
-Waniliowe lody - podawał hasło i ujrzałam wyłaniające się zza pomników spiralne, szare schody.
-Witam Cię Hermiono - usłyszałam miły głos dyrektora - dziekuję, że zjawiłaś się tak szybko - dodał chwilę później.
-Nie ma sprawy profesorze, więc w czym jestem potrzebna?
- Dzisiaj wieczorem przyleci do nas reszta uczniów z Azkabanu. Jeśli dalej jesteś pewna, że chcesz nam pomóc prosiłbym cię o zajęcie się panną Pansy Parkinson.
-Zgadza się, dalej jestem chętna i z przyjemnością pomogę zakonowi oraz Pansy w kontynuowaniu jej nauki - odpowiedzialna uśmiechając się miło.
-Miło mi to słyszeć. Zgodnie z zasadami ustalonymi przez ministerstwo musisz mieć wspólne dormitorium z panną Parkinson.
-Nie mam z tym żadnego problemu - powiedziałam śmiało - a co jeśli Pansy użyje na mnie jakiegoś zaklęcie np. kiedy będę spała? - zapytałam
-To proste, wasz pokój będzie składał się z dwóch pokoi, jeden połączony z drugim, ale wyjście będzie tylko z jednego. Na noc panna Parkinson będzie oddawała Ci swoją różdżkę, a ty zamkniesz jej pokój na klucz od drugiej strony. Nikomu nic nie będzie zagrażało - powiedział spokojnie starzec - jeśli nie byłoby problemu chciałbym również poprosić o spędzanie z nią jak najwięcej czasu, wasze plany będą takie same, przez co na spokojnie będziesz mogła ją o serwować przez cały dzień. Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania służę pomocą - dodał profesor uśmiechając się miło.
-Będę pamiętała. W takim razie idę przenieść moje rzeczy, miłego dnia profesorze - pożegnałam się
-To nie będzie konieczne, powiedziałem skrzatom, aby zaniosły już twoje rzeczy. Również miłego wieczoru Hermiono.
Tak więc udałam się do mojego nowego pokoju. Faktycznie, wszystkie moje rzeczy były juz poukładane w szafkach. Na stole leżał również mój nowy plan zajęć. W momencie kiedy tylko go zobaczyłam moje życie przez następne 10 miesięcy stało się lepsze. Chyba pierwszy raz naprawdę się zakochałam, ten plan jest najlepszą rzeczą jaką tylko mogłam znaleźć, pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.
Minęło około godziny od kiedy jestem w nowym pokoju. Powtarzałam materiał na jutrzejsze zajęcia z eliksirów kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam szybko i otworzyłam, ujrzałam wysoką dziewczynę z czarnymi włosami i podobnego koloru tęczówkami.
-Em.. cześć Hermiono - usłyszałam jej lekko drgający głos.
-Yy.. Tak cześć Pansy - odpowiedziała. miło - weź rzeczy i chodź za mną - dodałam.
Dziewczyna wzięła swoje kufry, a ja pomogłam biorąc klatkę z sową.
-Jeśli czegokolwiek byś potrzebowała daj znać, zaraz dam Ci nasz plan zajęć. Jeśli chcesz to nie zamykaj drzwi oddzielających nasze pokoje - powiedziałam uśmiechając się lekko - a i jeszcze jedno, na razie jeśli chcesz gdzieś wyjść to powinnam iść z tobą, dla twojego i innych bezpieczeństwa jak to ujęło ministerstwo. No i jak nie chcesz siedzieć sama to możesz siedzieć u mnie lub możemy iść do kogoś - dodałam uśmiechając się.
- Dobrze - odpowiedziała ciemnowłosa - dziękuje - dodała po chwili
Popatrzyłam na nią pytająco, za co ona mi dziękuje, przecież nic takiego nie zrobiłam.
-Dziękuje za to, że zgodziłaś się, abym pod twoją opieką dalej chodziła do Hogwart - powiedziała miło - i wyszła szybciej z Azkabanu... - dodała smutno
-Naprawdę nie ma o czym mówić. Widzę, że naprawdę nie jesteś zła i nie zasługujesz na siedzenie tam - powiedziałam delikatnie - to ja wracam co eliksirów - dodałam wychodząc.
Czuję, że naprawdę się zmieniła. Chyba po tych wszystkich latach zaczynam ją lubić... To będzie ciekawy rok
---------------------------------------------------------
Hejkaaa
Wiem, że mało piszę, ale ostatnio mam coraz mniej czasu.. Teoretycznie powinnam uczyć się do egzaminów, ale domyślmy się jak mi to idzie xd
Ogólnie to rozdziały powinny pojawiać się bardziej regularnie
Do następnego!
CZYTASZ
Za każdym razem | HP
Teen FictionOstatni rok nauki w Hogwarcie, czy coś się zmieniło od czasów gdy Lord Voldemort żył z armią śmierciożerców na rozkazy? W sumie to dużo się nie zmieniło poza faktem, że Voldemort nie żyje, a większość z jego sług trafiła do Azkabanu. Harremu i jego...