Rozdział 2

24 1 3
                                    

Prof. Hermiona

Powoli otworzyłam oczy, leniwie przeciągnęłam się na łóżku i rozejrzałam dookoła siebie. Średniej wielkości, przytulnie urządzony, utrzymany w szarym kolorze pokój mojej najlepszej przyjaciółki. Byłam tu setki razy, a i tak za każdym razem dostrzegałam kolejne szczegóły. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 10:30. Chyba jednak nie położyłyśmy się tak wcześnie jak mi się wydawało. Postanowiłam obudzić, dalej śpiącą koło mnie dziewczynę.

-Gin wstawaj leniu, zaraz będzie 11, a chyba nie chcesz przespać ostatniego dnia wakacji, co? - powiedziałam lekko klepiąc ją po ręce.

-Mionaaaa, daj mi spać, ja w porównaniu do ciebie nie zasypiam od razu po bliższym spotkaniu z łóżkiem! - powiedziała oburzona Ginny

-Tak tak, nie będę przypominać która z nas zasnęła na stole, na balu na koniec szóstej klasy - powiedziałam ze śmiechem przypominając sobie ten bal.

-Mhm lepiej na stole niż pod nim jak Potter - dodała rudowłosa i obie parsknełyśmy śmiechem

-Nie kończmy lepiej tego tematu, bo dojdzie do miejsc, w których ja zasnęłam - powiedziałem w stając z łóżka i sięgając po ubrania z walizki. Dobrze, że Gin zajęła się spaniem a nie wypominaniem mi dziwnych miejsc, w których ja spałam, a na moje nieszczęście nie było ich mało...

Wyszłam w pokoju i szlam w kierunku najbliższej łazienki. Będąc juz w środku wzięłam szybki prysznic, umyłam też włosy i szybko wysuszyłam je zaklęciem. Stojąc przed lustrem w samej bieliźnie i myjąc zęby patrzyłam na swoje odbicie. Co jest we mnie takiego wyjątkowego, nie wyróżniam się zupełnie niczym. Jestem zwykłą brunetką z średniej długości lokami. Nad małymi, malinowymi ustami, mały prosty nosek i również małe oczy w kolorze ciemnej czekolady. Moja figura jest... dziwna. Drobna budowa, lekkie wcięcie w tali i mała przerwa między udami, co z moimi 165cm wzrostu wygląda ciekawie.

Po umyciu się i ubraniu wróciłam do pokoju Gin, gdzie ona leżała juz na łóżku gotowa do wyjścia. Odłożyłam rzeczy i poszłyśmy razem na dół. Pierwszą osobą, która zauważyła nas w kuchni była Molly, uśmiechnęła się do nas ciepło i podała nam po talerzu naleśników z dżemem truskawkowym.

-Molly dzisiaj przeszłaś sama siebie kochana. Jak ty to robisz, że każde kolejne naleśniki jakie zrobisz są coraz lepsze od poprzednich? - zapytałam ciekawa rudowłosej kobiety

-Oj Hermionko to proste, dla was wkładam w nie swoją miłość do was i tak jakoś robią się lepsze. - powiedziała uśmiechając się promiennie

Ta kobieta była wyjątkowa. Każdy kto tylko ją poznał od razu ją uwielbiał. Czasami wydaje mi się, że nawet Voldemord by ją polubił, co wydaje się niemożliwe. Mieszkała sobie z mężem i siódemką dzieci w tym przytulnym domku. Wydaje się, że w tyle osób trudno jest mieszkać, ale nic bardziej mylnego. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, wsparcia lub po prostu towarzystwa zawsze znajdzie się tu dla niego miejsce. Sama nie wiem czemu, ale kocham tą kobietę jakby była moją drugą matką. Ona i tak traktuje mnie jak swoje dziecko, co jest naprawdę wspaniałe!

                   ~ ~ ~

Kiedy wszyscy byliśmy po śniadaniu usiedliśmy w czwórkę w pokoju Rona i kontynuowaliśmy rozmowy o minionych dwóch miesiącach. Miło było słyszeć, co to Harry z Ronem narobili i jak to Ginny wiciągała ich za każdym razem z problemów. Niby jest od nich młodsza, ale na spokojnie można powiedzieć, że zdecydowanie bardziej rozsądną.

Dzień minął bardzo szybko, nim się obejrzałam leżałam juz na łóżku obok Gin i rozmawiałyśmy o wszystkim.

-Jak myślisz Miona, jak będzie wyglądał ten rok? - zapytała mnie niepewnie

-Nie wiem Gin, ale na pewno nie będzie to już chodzenie ze strachem, że za każdym rogiem mogą stać śmierciożercy chcący cię zabić to juz przeszłość. Teraz wszystko się zmieni...  - powiedziałam półgłosem

-Wiem... i właśnie tego się obawiam. Nie wierzę, że już pół roku żyjemy w spokoju, bez wojny... - powiedziała zamyślona

-Zobaczymy co będzie dalej, trzeba po prostu czekać. - powiedziałam ciszej -dobra Gin koniec tego rozmyślania o przyszłości i chodź spać, bo jak zaraz się nie położyły to możemy nie wstać tą przyszłość. - dodałam rozbawiona i położyłam się na prawej części łóżka. Nie minęło kilka minut, a ja juz byłam w krainie snów.

                             ~ ~ ~

- Hermiona, Ginny wstawać! - obudził mnie krzyk Molly - jest już 9 macie tylko godzinę! - dodała jeszcze wychodząc. - Śniadanie będzie za 15 minut, więc śpieszcie się zanim tosty będą zimne! - krzyknęła juz z kuchni.

Wstałam i żwawo ruszyłam w kierunku walizki z ubraniami, wyjęłam odłożony wczesniej na bok mój od dzisiaj codzienny strój uczniowski, czyli mundurek i krawat w kolorach Gryffindoru.

Po około 20 minutach byłam gotowa, weszłam do kuchni jedząc szybko tosty. W trakcie czekania aż Ginny skończy jeść, wzięłam się za przeniesienie moich, już zmniejszonych rzeczy, do dormitorium mojego, Lavender i Parvati.

Razem z Gin wchodząc do kominka z garścią piasku Fiuu krzyknęłyśmy - Hogwart! - i znalazłyśmy w kominku w kuchni, zwracając tym uwagę większości skrzatów, które z uśmiechem proponowały nam jakieś ciastka i herbatki.

Wchodząc do wielkiej sali można było trochę się zdziwić, bo nie było bardzo wielu osób, które powinny juz od dawna zajmować miejsca przy swoich stołach. Wtedy dopiero tak wyraźnie dało się zobaczyć, jak wiele osób podczas tej wojny było przeciwko nam. Zdecydowanie najmniej było ślizgonów, co było bardzo widoczne w porównaniu do innych. Trudno wyobrazić sobie ile z nich siedzi właśnie w azkabanie...

Rozpoczęcie było takie jak co roku - nudne. Zaczęto od tiary przydziału i osób z pierwszego roku, potem omówiono zasady pucharu domów oraz opowiedziano o zakazach i rzeczach, za które możemy zostać ukarani.

                           ~ ~ ~
Był juz wieczór, a ja siedziałam z Lavender na sofie w pokoju wspólnym gryfonów i prowadziłyśmy rozmowę o nowych nauczycielach. Nagle na stole obok mnie pojawił się jakiś kawałek zapisanego papieru, który okazał się być zaadresowanym do mnie listem, od samego Dumbledora. Treść była jednoznaczna  - mam pojawić się jutro u niego w pracowni i to tam dowiem się wszystkiego.

Dzień minął szybko, zasypiając moje myśli dalej krążyły wokół tego co dyrektor chce mi powiedzieć, a ja nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Za każdym razem | HP Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz