1

402 22 2
                                    

-Gdzie idziemy? - spytała dziewczyna widząc, że brunet prowadzi ją w nieznaną okolicę.

-Do mnie - odpowiedział krótko, a ona sama domyślała się czego by chciał. Zaczęła zapamiętywać trasę, którą szli, nie chciała bowiem błądzić przy wracaniu do domu.

-Moich rodziców nie ma - zaczął - może byśmy się trochę zabawili?

-O jest już osiemnasta! Muszę wracać, umówiłam się z Tinusem.

-Jezu ciągle nie masz dla mnie czasu przez tego debila! W końcu mi ciebie odbierze!

-On jest tylko moim przyjacielem. Nikim więcej. I nie przezywaj go.

-Jak odpuścisz sobie jedno spotkanie z tym typem, to chyba nic się nie stanie? A za to napewno milej spędzisz czas.

-Leon, spotykam się z nim strasznie rzadko. Naprawdę muszę już iść.

-Dobra! Idź! Tylko potem nie przychodź do mnie z niewiadomo jakimi prośbami! - wypuścił jej rękę i odszedł zdenerwowany w stronę swojego miejsca zamieszkania.

Rakel westchnęła i ruszyła w stronę przeciwną.

Nie chciała się z nim kłócić, to był jej pierwszy związek i chciała by potrwał naprawdę długo.

Szła ulicami Mosjøen przez dobre piętnaście minut. Uwielbiała to miasteczko.

Będąc pod domem zauważyła swojego przyjaciela idącego w jej stronę.

Podbiegła do niego i się wtuliła w jego tors.

Blondyn odwzajemnił uścisk.

-Znów pokłóciłam się z Leonem - rzekła smutno.

-Znowu? O co poszło tym razem? - spytał.

Dziewczyna opowiedziała mu całe zajście.

-Chyba mu ciagle zależy na tym żebym poszła z nim do tego domu...

Chłopak cieszył się w duchu, że Rakel nie posunęła się tak daleko, żeby wskakiwać z Leonem do łóżka po miesiącu znajomości.

Kilka razy uświadamiał jej, że to nie jest chłopak dla niej, ale ona była za bardzo wpatrzona w jego nieliczne zalety.

-Zaczął cię wyzywać. Po raz kolejny go prosiłam by przestał i chyba zaczęło działać. Nazwał cię typem, a nie chujem, czy zjebem jak ostatnio. Aha! Jeszcze stwierdził, że chcesz mnie mu odebrać, co oczywiście jest niemożliwe, bo się przyjaźnimy, prawda?

Chłopak uśmiechnął się smutno i pokiwał głową na znak, że się z nią zgadza.

Nie zdawała sobie sprawy jak go rani. Nawet nie zauważała tego, jaki przygnębiony i zamyślony chodził od dłuższego czasu.

To nie był ten sam szczęśliwy i energiczny blondyn, którego poznała pięć lat temu.

-Idziemy na spacerek? - spytała uradowana.

-Jasne - odpowiedział i na samą myśl, że będą wspólnie spędzać czas, uśmiechnął się.

Coraz częściej spotykali się mniej.

Nie to, że wcześniej się nie spotykali za często - Martinus mieszka w całkiem innej miejscowości, z której do bieżącego miejsca jedzie się prawie 40 minut*.

Wtedy jednak spotykali się raz w tygodniu - teraz zmieniło się to na dwa razy w miesiącu.

Blondyn bał się, że ją po prostu straci, czego bardzo nie chciał.

Będąc w parku dziewczyna objęła chłopaka, a ten odwzajemnił uścisk.

-Kontakt nam się psuje - stwierdziła po chwili ciszy.

-Zdążyłem to zauważyć - odparł blondyn.

-Rzadko się spotykamy, a to wszystko przez Leona. Nie pozwala mi nigdzie wychodzić, nie mogę z nikim rozmawiać i oczywiście namawia mnie na rzeczy, na które nie mam ochoty.

Widząc przerażony wzrok Martinusa odparła:

-Spokojnie, czego nie chcę, nie robię. Leon nie będzie mnie do niczego zmuszał. Nie jestem jego zabawką.

Myliła się. Był z nią tylko dlatego, aby ją przelecieć jak te poprzednie.

Jego byłe ostrzegały Rakel przed Leonem, ale ona im nie wierzyła.
Twierdziła, iż są zazdrosne, że ten z nimi zerwał.

Martinus trzymał się zdania innych.

-Według mnie, to nie jest idealny chłopak dla ciebie. Ciągle cię kontroluje, przez co nie możesz rozmawiać z innymi.

-Ehh... ty znowu o tym? Misiek, on mi nic nie zrobi, za bardzo mnie kocha.

-Tak, zdradza cię na każdym kroku - mruknął niezadowolony tak, żeby ona go nie usłyszała, co mu się udało.

Po chwili milczenia, dziewczyna spytała:

-Według ciebie jaki jest chłopak odpowiedni dla mnie? Coraz częściej o tym mówisz, to teraz powiedz ideał chłopaka dla mojej osobowości.

Myślał przez chwilę, a następnie powiedział:

-Na pewno powinien być opiekuńczy i nie powinien cię do niczego zmuszać. Nie może mieć jakichś nałogów, żeby ciebie zaraz w to nie wciągnąć. Troskliwy, kochający, może odrobinkę przystojny, ale jak się kogoś kocha, to nie patrzy się na jego wygląd. Musiałby cię doskonale rozumieć - taki przyjaciel, którego darzysz szczególnym uczuciem. Nie tylko przyjaźnią - uśmiechnął się na koniec i złapał ją za rękę prowadząc po chodniku.

-I gdzie ja kogoś takiego znajdę? - spytała zamyślając się.

-Może się okazać, że miałaś go pod nosem. Ale kiedy to odkryjesz może być już za późno.

Dziewczyna zastanawiała się kto może mieć tyle pozytywnych cech.

-A taki chłopak może mieć wady?

-Oczywiście - odparł - każdy jakieś ma. Nie ma człowieka idealnego.

-A jakie to mogą być wady?

-Może być zazdrosny, może być chamski, może posiadać złe towarzystwo, co wiąże się z licznymi nałogami, kłopotami i traceniem równowagi. Mówiąc to mam na myśli przemoc wobec dziewczyn.

Rakel się zamyśliła. Już nie raz Leon chciał podnieść na nią rękę, ale ratowała się słowami „Zrobię co będziesz chciał, ale dzisiaj daj mi spokój".

Zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno Leon to dobry materiał na jej pierwszą miłość. W pewnym momencie zauważyła jego sylwetkę zbliżającą się do ich dwójki.

Nie chciała żeby Leon zrobił coś Martinusowi.

-Tinus, chodźmy stąd- powiedziała i zaczęła iść szybkim krokiem w stronę lasku, którym nie raz przechodziła, żeby wybrać krótszą drogę powrotną do domu.

Nie oszukujmy się, każdemu może się zdażyć spóźnienie jakąś rodzinną okoliczność.

Martinus widząc to pobiegł za nią.

-Dlaczego tu weszłaś? - spytał.

-Ciiii... Leon tam był, szedł do nas. On nie zna tej drogi, tu nas nie znajdzie. Chodźmy do mnie, tam nie będzie mógł nam nic zrobić.

Powolnym krokiem szli wąską uliczką, kierując się w stronę miejsca zamieszkania Rakel.









*sprawdzałam w mapach ile mniej więcej trwa dojazd z Trofors do Mosjøen.
~1000 słów~

I will look after you || M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz