9

201 19 6
                                    

Marcus był zdołowany. Stracił całą najbliższą mu rodzinę.

Odizolował się od świata. Nie wychodził z domu, nikogo nie zapraszał, nie odbierał poczt od fanów.

Fani chłopców jak i Emmy, byli strasznie zaniepokojeni nagłym zniknięciem dziewczynki i bliźniaków z internetu.

Któregoś dnia Marcus postanowił wszystko wyjawić.

W jednym poście na instagramie oznajmił całą sytuację w kilku, krótkich zdaniach.

W jednym poście na instagramie oznajmił całą sytuację w kilku, krótkich zdaniach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od tego momentu, Rakel nie otrzymywała żadnych wiadomości od chłopaka.

Bała się, że może coś sobie zrobić.

Któregoś dnia zadzwoniła do niego.

Nie mogła powstrzymać łez szczęścia gdy w końcu odebrał.

-Jezus Marcus martwię się! Dlaczego nie odbierasz? Mam przyjechać do ciebie? Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobiłeś...

Odpowiedziała jej głucha cisza.

-M-Marcus?
📞Marcusa. Już. Nie ma.📞- odezwał się bardzo znajomy głos.

Dziewczyna jak najprędzej rozłączyła się i zaczęła płakać. Nie wytrzymywała psychicznie.

-Rakel, przestań beczeć i weź się w garść! Jak będziesz się go bać, on będzie zabijał jeszcze więcej. Przestań. Się. BAĆ. - mówiła sama do siebie.

Wstała z podłogi i założyła ciepłą bluzę.

Po chwili znajdowała się w przedpokoju.

-Czas to zakończyć - powiedziała i wyszła z domu.

***

Wysiadła z autobusu i ruszyła w głąb lasu. Szła ścieżką, którą znała doskonale.

Po chwili stanęła przed brudnym, nie zadbanym grobem.

Tu leżał Martinus.

-Dlaczego ty wszystkich zabijasz! - wydarła się - nie mało krzywdy wyrządziłeś popełniając samobójstwo?! Myślisz, że było nam łatwo pogodzić się z twoją stratą?! Czy ty jesteś niepoważny?! - skończyła, a po chwili zerwał się silny i zimny wiatr.

-To twoja wina...

-NIE OBWINIAJ MNIE - krzyknęła.

Gdyby ktoś ją zobaczył, uznałby ją za wariatkę.

-Rakel, ty mnie słońce nie zrozumiesz...

-Ja się już ciebie nie boję. Nie wystraszysz mnie - powiedziała pewna siebie, rozglądając się dookoła.

-O to mi chodziło.

-Co? - nagle zobaczyła jego sylwetkę przed sobą.

-Nie chciałem, żebyś się mnie bała... - rzekł spokojnie, a następnie spojrzał na nią.

-Czy ty jesteś jakiś niepoważny? „Zabiję wszystkich, to nie będzie się mnie bała" Genialny jesteś, naprawdę - powiedziała mu prosto w twarz.

-Czy ty sobie ze mnie kpisz? - spytał lekko zdenerwowany.

-A co jeśli tak? - nadal brnęła w to nieustraszona.

-Jestem zdolny do wszystkiego... potrafię nawet doprowadzić do twojej śmierci...

-Nie zrobisz tego.

Sylwetka nastolatka znikła, a wokół niej pojawiły się inne.

Postacie stały ze spuszczonymi głowami i nie reagowały, ale dziewczyna śmiało mogła rozróżnić każdą sylwetkę.

Cała rodzina Gunnarsen.

Na końcu stała postać Marcusa.

-On naprawdę cię zabił... - szepnęła i pojedyncze łzy spłynęły po jej policzkach - nie wierzę...

Szybko zerwała się do biegu w stronę domu, w którym mieszka Marcus.

Na miejscu zadzwoniła do drzwi. Po raz drugi. Trzeci. Czwarty. Po piątym razie bez wahania weszła do środka.

Ani żywej duszy.

-Nienawidzę cię! - krzyknęła i położyła się na kanapie zalana łzami - dlaczego ty mi to robisz?!

Po chwili zasnęła.

~447 słów~

Tak, tak wiem strasznie krótki. Ale nie miałam jak tego rozwinąć, sorka. OGŁASZAM IŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ TO BĘDZIE EPILOG!

I will look after you || M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz