6

213 20 9
                                    

Po powrocie do domu blondyna, dziewczyna usiadła w fotelu, który znajdował się w salonie. Sam chłopak był w kuchni i odgrzewał pizzę z poprzedniego dnia.

W pewnym momencie dostała wiadomość od, niegdyś, numeru Martinusa.

-Mac?
-Co tam?
-Oddaliście komuś numer Martinusa?
-Nie...
-Bo wiadomość mi wysłał.
-Jaką?
-Nie wiem boję się otworzyć.
-Otwórz może Emma sobie żarty robi.
-Z numeru swojego zmarłego brata? Wątpię.

Dziewczyna otworzyła wiadomość.

Martinus:
Dlaczego pozwoliłaś mi umrzeć?

Ja:
Dobra Emma przestań sobie robić z niego żarty dobrze?

Martinus:
Nie jestem Emmą. Jeśli chcesz, zaraz może jej nie być.

Zamarli.

-Chodź - powiedział Marcus i kierował się w stronę schodów.

-Gdzie idziemy? Chyba nie do...

-Tak do jego pokoju. Musimy sprawdzić co tu się dzieje.

Stanęli przed drzwiami. Widać było, że blondyn lekko się wacha przed wejściem do środka. Po chwili jednak zdołał się na odwagę i otworzył powoli drzwi.

Wszystko jak było, tak zostało.

Ostrożnie weszli w głąb pomieszczenia, idąc w stronę telefonu. Chwilę później chłopak trzymał go w ręce.

Bez żadnych trudności odblokował urządzenie i wszedł w wiadomości.

-To są te same wiadomości. Czyli, że nikt nie zabrał karty ze środka. Czekaj napiszę.

Wysłał dziewczynie literkę, a wiadomość przyszła bez problemu. Nagle telefon zaczął wibrować.

-Co jest? - spytała dziewczyna.

-Au... co jest do cholery - zrzucił telefon na podłogę - parzy jak ogień normalnie.

Usłyszeli dziwne stukanie i obrócili się w stronę szafy, na której wisiało lustro.

Przez chwilę można było zauważyć tam sylwetkę dziewczynki, lecz znikło to prawie że natychmiastowo. Powoli pojawiał się napis. Literka za literką.

Rakel nie czuła się za dobrze, cała ta sytuacja sprawiała, że mogła za chwilę zemdleć.

Na szybie widniał następujący tekst:

Rakel, kochanie, pożegnaj się ładnie z wszystkimi, bo niedługo już ich nie będzie"

Napis znikł, a w lustrze pojawił się Martinus, machający do owej dwójki. Po kilku sekundach znikł.

-Mac, ja nie chcę tu dłużej być. Boję się go - powiedziała przerażona.

-Nie bój się mnie. Ja się tobą opiekuję - usłyszała, a po chwili osunęła się na podłogę.

-Rakel! - krzyknął Marcus, lecz na marne.

-Spokojnie, ona żyje - mówił spokojnie tajemniczy głos.

-Tylko spróbuj jej coś zrobić - powiedział Mac.

Dało się słyszeć śmiech.

-Ty naprawdę myślisz, że od tak ją sobie zabiję? Mam inny cel.

-Nic nie zrobisz Emmie, prawda?

-Kolego, tu nie chodzi o Emmę. Spójrz w lustro to się dowiesz...

Blondyn powoli odwrócił się w stronę lustra i zobaczył tam osobę, której nigdy by się nie spodziewał.

On sam.

-Co ja ci takiego zrobiłem?! - wydarł się.

-Wszystko.

W lustrze zaczęły pojawiać się obrazy z ich wspólnego życia.

Gdy młodszy blondyn miał pomysł, zastepowany był pomysłem starszego.

Gdy młodszy blondyn chciał coś powiedzieć, przerywał mu starszy.

Gdy starszy blondyn dostawał pochwały, młodszy nie otrzymywał nic.

-Aktualnie zdobyłeś coś, o czym marzyłem przez ostatnie 3 lata...

-Co niby? - spytał zdezorientowany.

-Rakel

I w tym momencie film mu się urwał.

***

Dziewczyna obudziła się w salonie.

-Może to był tylko pojebany sen? - powiedziała sama do siebie.

Wstała z kanapy i rozejrzała się po pomieszczeniu.

-Mac?- zawołała, lecz nie otrzymała odpowiedzi.

Zaczęła szukać go po pomieszczeniach.

Natrafiła na jego pokój i weszła do środka.

Zobaczyła duszącego się chłopaka.

-Marcus! - krzyknęła i podbiegła do chłopaka.

W tym samym momencie chłopak przestał się dusić.

-Mac, co się stało?

-On chce mnie zabić. - powiedział i rozejrzał się po pokoju.

-Co?

-On chce mnie zabić - przymrużył oczy i znów otworzył.

-Śniło ci się - przyłożyła dłoń do czoła blondyna - masz rozpalone czoło. Chodź pójdziemy na dół, dam ci tabletki na ból głowy.

***

Siedzieli w salonie od dobrej godziny.

-Wiem że powinnam zapytać na początku, ale... gdzie rodzice i Emma?

-Rodzice zrobili sobie urlop, wiesz pojechali żeby odpocząć od tych wszystkich obowiązków, a Emma u kuzynki. Mama bała się zostawić mnie samego z nią.

Te słowa odbiły się echem w głowie dziewczyny. „Mnie samego".

Zaczęły jej lecieć łzy.

-Hej słońce, czemu płaczesz?

-To wszystko moja wina! - wybuchła płaczem - to przeze mnie się zabił! Gdybym o nim pamietała, na pewno byś teraz nie był sam! Jestem okropna, zniszczyłam wam życie! Nienawidzę siebie, jak ty możesz mnie...

-Ciii... to nie twoja wina uspokój się - powiedział spokojnie i ją przytulił - już?

-Ale Mac, to naprawdę moja wina...

-To jego sprawa. Chciał, to się zabił. Gdyby pomyślał co my teraz przez niego przeżywamy, na pewno by tego nie zrobił.

Wyrzuty sumienia dalej ją dręczyły.

-Mac?

-Hm?

-Śnił mi się taki sen, że ktoś napisał do mnie z telefonu Martinusa. Poszliśmy do jego pokoju i on tam był. Chciał zabić Emme.

Otworzył szerzej oczy.

-Śniło mi się dokładnie to samo.

-A może to nie był sen? Mac, nie wiem czy ci to już mówiłam, ale boje się tu być.

-Czego ty się boisz? Przecież nic ci nie zrobię.

Znieruchomiała.

-S-S-słysz-słyszałeś t-to?

Chłopak niespokojnie rozejrzał się po pokoju.

-Tak...









~800 słów~

Jaka jest wasza opinia na temat tej książki?

I will look after you || M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz