rozdział 3

3.3K 220 54
                                    

[ "kurs prawdziwej miłości nigdy nie przebiegał gładko." ]

-

Klaus, Five i ja znajdowaliśmy się w pokoju w klinice. Przed nami siedział lekarz w średnim wieku. Okna były duże, dzięki czemu pomieszczenie było jasne, nawet zbyt jasne. Lekarz wpatrywał się w naszą trójkę z irytacją.

- Tak jak powiedziałem twoim... dzieciom wcześniej - zaczął lekarz. - Wszelkie informacje na temat budowanej przez nas protetyki są ściśle poufne. Bez zgody klienta po prostu nie mogę ci pomóc.

Five stał sfrustrowany.

- Nie możemy uzyskać zgody, jeśli nie podasz nam imienia.

- To nie jest mój problem. Przepraszam. Teraz naprawdę nie mogę zrobić nic więcej - wzruszył ramionami.

- A co z moją zgodą? - zapytał Klaus, przechylając głowę na bok.

- Przepraszam? - zapytał lekarz.

- Kto dał ci pozwolenie... aby położyć ręce na moich dzieciach? - Five i ja zwróciliśmy się do Klausa, całkowicie zdezorientowani.

- Co? - zapytaliśmy wszyscy trzej.

- Słyszałeś mnie!

- Nie dotknąłem ich... ? - powiedział lekarz z nutą irytacji w głosie.

- Naprawdę? W takim razie, dlaczego mój syn ma nabrzmiałą wargę? A jakim cudem ona, moja piękna, szlachetna, krucha córeczka, ma siniaka na policzku? - zapytał dramatycznie Klaus.

- Nie mają tych ran... - przestał mówić kiedy ujrzał Klausa uderzającego Five w usta, a przed tym mnie w policzek. Oboje jęknęliśmy z bólu.

Doktor wpatrywał się w nas z szeroko otwartymi ustami.

- Imię, teraz, proszę - Klaus oparł dłonie na biurku, gdy odwróciłam się, by spojrzeć, obejmując mój policzek.

- Jesteś szalony - mężczyzna wskazał na niego. Klaus zachichotał.

- Nie masz pojęcia jak bardzo - spojrzał w dół i wziął śnieżną kulę. - Pokój na ziemi. To takie słodkie - powiedział przed rozbiciem szkła na głowie.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego złapałam się na tych dwóch. Klaus jęknął i krzyknął z bólu:

- Boże, to boli! - lekarz natychmiast sięgnął po telefon, wybierając numer. - Co robisz?! - Klaus wyrwał mu telefon i zaczął fałszywie płakać.

- Nastąpił atak! W biurze pana Dużego... potrzebujemy pomocy, teraz! Schnell! - wrzucił telefon z powrotem do uchwytu.

Five spojrzał na mnie i rozszerzył oczy. Pokręciłam głową.

- Oto co się stanie za około 60 sekund. Dwaj ochroniarze przedostaną się przez te drzwi i zobaczą mnóstwo krwi, i będą się zastanawiać „co się, do diabła, stało?" a my powiemy im, że to ty. Pokonaj nas! Świetnie sobie poradzisz w więzieniu. Zaufaj mi, byłem tam. Mały kawałek kurczaka jak ty. O mój Boże, będziesz się przechodził jak... jesteś po prostu... świetnie sobie poradzisz! To wszystko, co chciałem powiedzieć.

- Jezu, jesteś prawdziwym chorym draniem - mruknął. Five uśmiechnął się.

- Dziękuję - powiedział Klaus, zanim wypluł szkło z ust.

Lekarz podniósł się i podszedł do szafki na akta. Przeszukał je, gdy Klaus siedział obok niego.

- To dziwne.

𝐅𝐑𝐄𝐀𝐊   ▶  THE UMBRELLA ACADEMY [tłumaczenie] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz