Pov. Marinette
Biegnąc po dachach paryskich budynków czułam wiatr, który rozwiewał moje włosy. Temu błogiemu poczuciu wolności towarzyszyło coś jeszcze, a właściwie KTOŚ jeszcze. Mój przyjaciel, partner w walce.
Czarny Kot.
Niby nie było to nic niezwykłego, lecz czułam tą więź między nami. Wiedziałam, że jest dla mnie bardzo ważny, ale nie tak bardzo jak inny blondyn, któremu już dawno oddałam całe swoje serce.
Moje zamyślenie przerwał głos Kota, który ewidentnie coś chciał mi przekazać a ja mimowolnie to odtrącałam.
-Marinette - spojrzałam w jego stronę z szeroko otwartymi oczami.
- Co powiedziałeś?
- Marinette wstawaj w końcu.
- Kocie przecież stoję inie jestem Marinette, tylko Biedronką.- powiedziałam z obawą w głosie.
-Marinette obudź się - usłyszałam jak mówi i poczułam jak ktoś próbuje mnie obudzić szturchając mnie z całej swojej siły.
Momentalnie otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to o dziwo nie Czarnego Kota, lecz moją „najukochańszą" przyjaciółkę, którą chyba zaraz uduszę.
- Żebym ja ci zaraz Alya nie oddała, bo się nie pozbierasz. Pamiętaj, że sen to dla mnie świętość. Dlatego nie przychodzę na czas do szkoły, ponieważ uważam to za zbędny element mojego dnia. Poza tym nudno się to na daily ogląda. - powiedziałam podnosząc się z posłania.
- A ja myślałam, że świętością dla ciebie jest - mulatka zawachała się na moment - a nie, czekaj racja. Jednak sen przebija wszystko. - zaśmiałyśmy się razem.
Kiedy atak śmiechu nam minął, Alya spojrzała na mnie filtrującym wzrokiem i pociągnęła mnie za rękę, przez co prawie spadłam z łóżka. Ta kobieta kiedyś mnie zabije, o ile wcześniej sama tego nie zrobię skacząc z budynku czy po prostu idąc po chodniku.
Zależy od sytuacji.
Westchnęłam cicho pod nosem, tak aby Alya nie usłyszała.
- Czy to było westchnienie Mari? - przystanęła i spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Nie. Czemu miałabym na ciebie wzdychać, przecież wcale mnie drastycznie nie obudziłaś.
- Drastycznie dziewczyno to ja cię zaraz popchnę na Adriena i zobaczymy czy nadal będziesz taka wygadana - pociągnęła mnie za rękę w stronę kuchni, gdzie już chłopaki zaczynali jedzenie.
- O wstała nasza śpiąca królewna - Nino uśmiechnął się - Siema Mari, zapraszamy na pyszny posiłek w wykonaniu Agreste oraz Lahiffe.
POV. Adrien
Podczas, gdy Alya starała się dobudzić Marinette, co wydawało się nie lada wyzwaniem, ponieważ cała nasza trójka wie jak Mari kocha spanie, my wraz z Nino dostaliśmy od dziewczyny bojowe zadanie w postaci nakrycia do stołu.
Nie zajęło nam to Plagg wie ile czasu, wiec widząc syzyfowa pracę mulatki zgodnie z jej chłopakiem stwierdziliśmy, że ułatwimy babie trochę życie i sami przygotujemy posiłek.
Nie będzie on nie wiadomo jakiej jakości, ale myślę, że smakiem nie pogardził by nawet najlepszy kucharz.
Nie oszukujmy się pieczywo jest pierwszej klasy, bo przecież mamy piekarnię rodziców granatowłosej piętro niżej.
A jak wiadomo Tom i Sabine mają wypieki najlepsze w całym Paryżu.
CZYTASZ
Everything is possible ||Miraculum
FanfictionWszytko jest możliwe jeśli się w to uwierzy. Wszystko jest możliwe jeśli ma się magiczne moce. Ale nie zawsze wszystko co wiemy jest prawdą. Bliscy czasem nas okłamują i ukrywają przed nami prawdę. O czym dowiedzą się bohaterowie. A czeka ich wiele...