CZĘŚĆ TRZECIA

618 33 45
                                    

Po standardowych uprzejmościach Jace całą swoją uwagę skupił na najmłodszej dwójce obecnej w salonie, Maxie i Rafaelu. Z uśmiechem na twarzy obrócił się w ich stronę.

- Mam coś dla was - powiedział dumnie, co Alec skomentował cichym westchnieniem.

- Przestań kupować im prezenty. Rozpieszczasz ich.

Jace spojrzał z uniesioną brwią na swojego Parabatai, po czym wzruszył ramionami i całą swoją uwagę znowu skupił na chłopcach.
Z torby, w której teoretycznie powinna znajdować się broń wyjął grubą książkę w zgniłozielonej okładce i podał ją Max'owi. Chłopak z radością wziął ją w dłonie i zaczął szukać tytułu jednak go nie znalazł.

- Legendy Nocnych Łowców - wyjaśnił szybko Jace. - Buhnąłem ją z Instytutu specjalnie dla ciebie.

- Dziękuję!

Granatowowłosy od razu rzucił się na kanapę i zaczął czytać. Poprzednia książka, którą czytał jeszcze przed pojawieniem się Carmen przestała mieć znaczenie. Książki Nocnych Łowców zawsze wydawały mu się ciekawsze.
Jace dumny z tego, że prezent spodobał się czarownikowi wyjął z torby prezent dla drugiego z chłopców.
Carmen widząc w jego dłoniach pozytywkę uśmiechnęła się pod nosem, ale nic nie powiedziała. Natomiast Jace zanim wręczył pudełko Rafael'owi spojrzał przelotnie na czarownicę.

- Co to? - zapytał chłopiec niepewnie biorąc podarunek w ręce.

- Otwórz.

Zachęcający ton srebrnowłosej sprawił, że brązowooki uchylił wieko pudełka, a po chwili całkowicie je otworzył. Salon od razu wypełnił się spokojną muzyką dobiegającą z pozytywki, a po chwili wszyscy mogli podziwiać tańczącą parę na jej środku.

- Magia Faerie - powiedział Magnus przyglądając się tańczącym rośliną. - Skąd ją masz?

Jace zaledwie na ułamek sekundy pochwycił spojrzenie srebrnookiej, po czym z lekkim uśmiechem wzruszył ramionami.
W tym samym czasie Max złapał zdezorientowanego brata za rękę i pociągnął go do ich pokoju. Tym samym w salonie zostali jedynie dorośli, co Carmen postanowiła wykorzystać.

- Apropo prezentów. - Z dłoni czarownicy posypały się srebrne iskierki, a już po chwili trzymała w nich butelkę z alkoholem zakupionym kilka dni wcześniej na Nocnym Targu. - Coś idealnego na wspólny wieczór.

Magnus z iskierkami w oczach wziął od Carmen butelkę.

- Nie wiedziałem, że nadal go sprzedają. - Chwilowy zachwyt Magnusa otrzymanym prezentem szybko minął i już po chwili mierzył Carmen przeszywającym spojrzeniem. - Może opowiesz mi, jak go znalazłaś? Najlepiej w kuchni.

Ledwo wróciłam i już mi kazania będzie prawił, pomyślała od razu dziewczyna, po czym przewróciła oczami i ruszyła za czarownikiem do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Tymczasem Jace spojrzał pytająco na Aleca, na co ten jedynie wzruszył ramionami. Kiedy Parabatai zostali sami blondyn podjął temat gościa Magnusa.

- Jak myślisz, ile ma lat?

- Nie idź w to. Od razu widać, że to nie twoja liga.

Czarnowłosy posłał Herondale'owi nad wyraz wymowne spojrzenie, które te najzwyczajniej w świecie zignorował. A oczami wyobraźni wciąż spoglądał w te srebrne tęczówki.
W tym samym czasie Carmen rozsiadła się wygodnie na blacie w kuchni, a Magnus stanął naprzeciwko niej z założonymi rękami i wyczekującym wyrazem twarzy. Srebrnowłosa jednak nie wykazywała zbyt dużej chęci do rozpoczęcia rozmowy, na co mężczyzna westchnął przeciągle jednocześnie przeczesując włosy palcami, na których połyskiwały liczne pierścionki.

- Nie brnij w to.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - broniła się dziewczyna jednak niezbyt przekonująco, bo na jej twarzy cały czas tańczył lekki uśmiech.

- Dobrze wiesz, o czym mówię. - Magnus zapewne nieświadomie zaczął obracać jeden z pierścionków na palcu, co nie wiedzieć czemu od razu zwróciło uwagę Carmen. - Lubisz ten typ faceta. Niebezpieczny i sarkastyczny, ale oboje dobrze wiemy, jak to się skończyło z Theo.

Srebrnowłosa przewróciła oczami, po czym zwinnie zaskoczyła z blatu i podeszła do czarownika.

- Ja nie mówię o Camille, ty nie mówisz o Theo.

Bane przetarł twarz dłonią, po czym mruknął ciche przeprosiny. Dobrze wiedział, że temat byłego chłopaka czarownicy nie należał do tych najchętniej poruszanych przez jego protegowaną. Tak samo było z nim jeśli chodziło o Camille. Zwłaszcza od czasu, kiedy wampirzyca próbowała negocjować z Alec'iem jego nieśmiertelność temat szczególnie go drażnił.

- Więc? - Carmen spojrzała pytająco na Magnusa, po czym wróciła na wcześniej zajmowane miejsce - Dlaczego wróciłaś?

- Tęskniłam? - bardziej zapytała niż stwierdziła. Magnus spojrzał na srebrnowłosą z uniesioną brwią, a po chwili oboje wybuchnęli szczerym śmiechem. - Skończyłam szkolenie u Jem'a i Tess, więc stwierdziłem, że pora wrócić do domu. Chciałam też znaleźć matkę i pokazać jej, że nie staram się jeszcze potworem za którego mnie zawsze miała...

Momentalnie atmosfera w kuchni zgęstniała. Magnus po części rozumieją, co Carmen czuła w tamtej chwili podszedł do niej i pocieszająco ścisnął jej dłoń, co ta skomentowała lekkim uśmiechem. Nagle po pomieszczeniu trzeci raz tego dnia rozszedł się dźwięk pukania do drzwi. Magnus westchnął teatralnie, po czym puścił dłoń Carmen i z miną męczennika ruszył otworzyć.
Czarownica po chwili wahania poszła do salonu, a kiedy się w nim znalazła od razu poczuła na sobie spojrzenie złotych oczu, na co lekko się uśmiechnęła.
Chwilę później do jej uszu dobiegł głos Magnusa. Na wyraz uprzejmie witał on swojego gościa, a kiedy ten pojawił się w salonie Carmen zrozumiała dlaczego.
Owym guściem był jeden z nowego pokolenia Cichych Braci.
Dziewczyna widząc jego zdeformowaną skórę oraz zaszyte usta wzdrygnęła się lekko, co nie umknęło uwadze Alec'a.

- Też tak kiedyś reagowałem - przyznał.

- Chyba lepiej będzie, jak już pójdę. - Zarówno Magnus, jak i Alec już chcieli coś powiedzieć, ale Carmen im nie pozwoliła. - Nie musicie się martwić, wrócę w niedalekiej przyszłości.

Srebrnowłosa niepewnie przeszła koło Cichego Brata, a kiedy była już praktycznie przy drzwiach zarzuciła włosami.
Mieszkanie Magnusa Bane'a opuściła jako szatynka pod czujnym spojrzeniem złotych oczu Jace'a.
Oboje w tamtym momencie czuli, że to nie było ich ostatnie spotkanie. I mieli rację.

892 słowa.

Nie sprawdzone, nie poprawione. Wrzucone, bo miało być tydzień temu, ale coś nie wyszło.

Silver Eyes |Jace Herondale Short Story| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz