2

35 1 1
                                    


Alex pov:

- Nie wierzę stary! Wracasz do szkoły i już takie rzeczy! Żałuję jednak, że uczyłem się i zdawałem do następnych klas. Tyle mnie ominęło.

- Nie uczyłeś się tylko płaciłeś kujon za pisanie twoich prac. – gdy tylko to powiedziałem, Jessie i Kayden się zaśmiali. Była to szczera prawda a to właśnie Kayden a nie kto inny to robił. Jakoś tak wyszło, że lenistwo Jessa i potrzeba pieniędzy Kaydena, sprawiła, że ta dwójka stała się po ukończeniu liceum najlepszymi przyjaciółmi.

- Gdybym wiedział, że Kayden był tak nadziany, brałbym więcej kasy. Chyba też powinienem wrócić do liceum.

- Cieszę się, że dla was jest to kurewsko zabawne! – już nie wytrzymałem. Jasne, sytuacja jest zabawna, ale jakoś nie uśmiecha mi się spędzenie tego roku w szkole, gdzie niedawno z niego dopiero wyszedłem – To wy idźcie sobie do tej budy i zajmujcie się jakimiś bachorami.

- Stary, to nie są bachory. Sam ostatnio miałeś osiemnaście lat, wyluzuj. Masz rację, trochę lipa, że ojciec cię w to wkręcił, ale spójrz na to z innej strony. Pewnie pamiętasz, jak seksowne są dziewczyny w liceum. Nikt ci nie karze się z nimi żenić.. – wcale nie dziwię się na słowa Jessa. Sam ciągle spotyka się, to z inną laską. No.. my wcale nie jesteśmy lepsi.

- Nie chce mieć żadnych problemów. Poza tym mam nadzieję, że rok szybko zleci i nie będę już nigdy musiał widzieć ojca. To co? Jessie, słyszałem, że stawiasz kolejną kolejkę.

Rachel pov:

Minął dokładnie tydzień od kiedy dyrektor odrzucił moją propozycję. W tym czasie zdążyłam odsiedzieć pięć godzin kary i jeszcze dwa razy poczułam na sobie smak szkolnego smoothie. Tym razem na moje szczęście odbyło się to w drodze powrotnej do domu. 

Ale ze mnie szczęściara. 

Nie miałam nawet zamiaru kłopotać się i iść do szanownego pana dyrektora, ponieważ moja wcześniejsza wizyta, którą złożyłam miesiąc temu w sprawie napojów nie przyniosła spodziewanego efektu. Zatem sama postanowiłam sobie z tym problemem poradzić i od kilku dni moją szafkę wypełniają ubrania awaryjne. Stworzyłam sobie małą apteczkę Rachel.

Dwa dni po mojej wizycie u władz szkoły, była we mnie jakaś nadzieja, że może jednak dyrektor prześpi się z tym i postanowi dać mi szansę. Teraz przemierzając szkolny korytarz nawet nie patrzę na tablicę ogłoszeń tylko kieruję się do klasy.

Przeważnie na lekcjach siedzę sama.. Wkurza mnie, gdy ktoś obok mnie nie skupia się na lekcji, tym samym mi odbierając tę szansę, co kończy się późniejszym zakuwaniem w domu. A ten czas mogłabym przeznaczyć na zupełnie coś innego, między innymi przygotowywać się do przesłuchań niada. Dlatego ogromnie mnie dziwi, gdy krzesło obok mojego odsuwa się i siada na nim jakiś chłopak. Jedno spojrzenie na niego i już wiem, że nie ma w szkole również łatwego życia.

- Dlaczego tutaj siedzisz? W ogóle pierwszy raz widzę cię na tych zajęciach.

- Ja nie chodzę na te zajęcia. Nawet nie wiem co jest zapisane na tablicy, jakiś ślaczek? Nawet symetryczny..

- To funkcja sinusowa i to są zajęcia z rozszerzonej matematyki, chłoptasiu. – Musiał chyba zobaczyć moją kończącą się cierpliwość, ponieważ od razu zaczął mówić.

- Po pierwsze po co ci rozszerzona matematyka na studia NIADA? I dlaczego nie zapisałaś się do chóru? Poza tym nie chłoptaś tylko Kurt, Berry. – Moja pierwsza myśl to skąd zna moje nazwisko, skoro ja go widzę pierwszy raz w życiu i dlaczego uważa, że chciałabym się zapisać? A poza tym NIADA? Skąd on się wziął.

- Uprzedzając twoje pytania, widziałem cię kilka razy w audytorium i niechcący słyszałem jak śpiewasz. No może nie niechcący. A wiem, że chcesz iść na NIADA, bo ja również chcę tam iść i widziałem, że obserwujesz tego typu rzeczy na Instagramie.

Okej. 

- Mam dla ciebie propozycję, Berry.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Moja dziewczyna lesbijkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz