25 grudnia 1940r.

436 34 22
                                    

Siedziałam w pokoju Tadeusza. Chłopcy szybko zwinęli się, udało im się jeszcze przed godziną policyjną, więc nie było ich od dobrych kilku godzin.

- Muszę ci coś powiedzieć. - zdecydowanie zasygnalizował i wstał z krzesła.

Popatrzyłam na niego, zapraszając do rozmowy.

Siedziałam na ramie łóżka. Machałam bosymi stopami tuż nad podłogą i bawiłam się kraciastym i spodniami z piżamy. Tadeusz podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko, na podłodze. Skrzyrzowałam nogi, oparł łokcie na kolanach. Dłonie złożył jak do modlitwy i oparł na nich brodę. Przez chwilę myślał, zapewne zastanawiając się jak ująć w słowa to, co chciał mi przekazać.

- Pamiętasz pierwszy dzień, w którym się spotkaliśmy? - zapytał, wracając wspomnieniami do tego momentu.

- Jakże mogłabym zapomnieć. - uśmiechnęłam się w reakcji na moją piękną grę słowną. - Jakoś nigdy nie rozmawialiśmy o tamtym dniu.

- Pamiętam, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. Siedziałaś zapłakana pod drzewem. - zamyślił się. - Natychmiast poczułem, że muszę ci pomóc. Gdy zareagowałaś na mnie, jakbym był seryjnym mordercą, przeraziłem się. Bardzo nie chciałem cię skrzywdzić. Wydawałaś się takim małym kwiatkiem, który przy ledwo dotknięciu może stracić płatki. - Zanurzał się we wspomnieniach. - Poczułem wtedy, że jest w tobie coś szczególnego. Gdy zamknąłem cię w objęciach... Poczułem, że mogę czynić cuda. Miałem wrażenie, jakbym osłaniał ten biedny, wykończony kwiat własnym ciałem.

Wpatrywałam się w niego zamyślona. Nigdy nie słyszałam jego wersji tej historii.

- Od tamtego dnia, w każdej następnej sekundzie, myślałem o tobie. O tym delikatnym kwiecie, który potrzebował wody. A ja, po tym, co mi powiedziałaś, czułem, że jestem jedyną osobą, która ma dostęp do rośliny i może ją podlewać.
W każdej następnej minucie, bałem się o ciebie coraz bardziej. Dni mijały, a moja obawa wciąż rosła.
W końcu zacząłem tracić nadzieję. Po równym roku od naszego spotkania, 2 września... Porzuciłem wszelkie marzenia o tym, że jeszcze kiedyś cię spotkam.
Zaledwie dzień później, wydawałoby się, na głupim biwaku... Gdy cię zobaczyłem, od razu cię poznałem. Nie okazałem tego, bo wiem, jakby to wyglądało. Pewnie od razu byś pomyślała, że jestem jakimś fanatykiem i o tobie nie zapomniałem, a wręcz przeciwnie. To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.
Gdy stłukłaś sobie kolano, które później przemłem, podskoczyłaś i syknęłaś... Widziałem, że to nie z powodu rany. Widziałem twój przerażony wzrok wbity w okno.
Miałem poczucie, że coraz bardziej tracę kontrolę. Byłem okropnym ogrodnikiem. Odkąd odzyskałem mój kwiat, ten wciąż marniał. Było coraz gorzej. Aż do 1 września. Nawet nie chodzi mi o twój atak... Nie możesz sobie wyobrazić, co poczułem, gdy zobaczyłem moją małą Tolę... - z jego oka spłynęła pojedyncza łza. Było mu bardzo trudno opowiadać o tych zdarzeniach. - Rzucającą się z dachu... Nie wytrzymałem. Gdy wszystko skończyło się dobrze i poszliście spać. Ja czuwałem. Siedziałem w pokoju obok ciebie i płakałem z bezsilności. Nie potrafiłem pozbyć się obrazu twojego życia wiszącego na włosku. Do dzisiaj nie mogę.

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, nie potrafiłam kryć wzruszenia i z resztą nie chciałam tego.

- Tamtego dnia... Wtedy poczułem, że się w tobie zakochałem.

Zachłysnęłam się powietrzem.

- Tadeusz... Ja... ja... nie wiedziałam. - byłam wstrząśnięta.

- Nie miałaś prawa, zbyt dobrze to ukrywałem. - uniósł prawy kącik ust.

Nagle mnóstwo wydarzeń nabrało sensu. Wszystko, czego wcześniej nie mogłam roszyfrowac wcześniej, nabrało znaczenia. To, jak patrzył się na mnie...

- Wszyscy dookoła to widzieli. Oprócz ciebie.

- P... p... przepraszam... To moja wina...

- Nie masz za co przepraszać. Nie. To wszystko moja wina. Najpierw nie potrafiłem się do tego przed sobą przyznać. Potem się za to winiłem. A teraz? Teraz widzę to z perspektywy czasu. Wszystko zmieniło się... Gdy poznałem Halę. Zrozumiałem, że są różne rodzaje miłości. Pamiętasz, gdy powiedziałaś mi, że jestem dla ciebie jak brat? Nawet nie wiesz, jak bardzo to we mnie uderzyło... Ale dzięki temu rozumiem. Nareszcie to widzę. I cieszę się, że mam kolejną prawdziwą siostrę.




















_____________________________________
Dzisiaj rocznica Akcji Pod Arsenałem. Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy... 76 lat, tak blisko, a tak daleko...

15 ⭐

Miłość silniejsza niż śmierć |Kns|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz