26 grudnia 1940r.

430 27 10
                                    

Na prawdę nie wiem, jakim cudem Tadeuszowi udało się wyciągnąć mnie na spacer. Rozmowa telefoniczna opierająca się na moich szeptach "Nie chcę cię narażać" i jego argumentach "Będziemy ostrożni" trwała dobre 10 minut. Dobrze, że ojca nie ma w domu, nie wiem co bym zrobiła.

Zmarznięci czekaliśmy na nasze zamówienie u Wedla. Od wczorajszej rozmowy, nasza więź zacieśniła się.

Kelner przyniósł nam dwie gorące czekolady. Zaraz dopadliśmy napojów i zaczęliśmy się delektować ich niebiańskim smakiem.

- Czuję się trochę nie fair wobec ciebie... Tak się wczoraj przede mną otworzyłeś, a ja...

Uwierało mnie w głębi, ale nie wiedziałam, czy Zośka jest dobrą osobą na tę rozmowę.

- Jeśli coś cię gryzie, to mów. Możesz mi powiedzieć wszystko.

Zapanowała cisza, z mojej strony odebrana jako mocno niezręczna.

- Ja... Nie wiem, co myśleć. Mój związek z Alkiem... - wydukałam. - Czuję, że nadal go kocham, ale ciągle mam wątpliwości. Daje mi to, czego nigdy nie miałam... miłość, ale... przecież od was też to otrzymuję...
Czuję, że go krzywdzę. Te wątpliwości... One... nie dają mi w spokoju funkcjonować.
Z jednej strony strasznie go kocham, z drugiej, czuję, że jest moim najlepszym przyjacielem i nie mogłabym go skrzywdzić, chociażby dając nam czas... Chociaż i tak już go krzywdzę.
Dodatkowo martwię się o was wszystkich. O swoją przyszłość. Nie chcę wychodzić za tego Niemca!

- Widzę to. Widzę twoje wątpliwości. Szczególnie na Alku. - oboje posmutnieliśmy - Porozmawiaj z nim. Szczerze. Ale najpierw... daj sercu czas.
I nie martw się. Jakoś rozwiążemy ten niemiecki problem.

•••

Stałam wpatrzona w okno w moim pokoju. Moje myśli uciekły w bezkres bieli na dworze i nie krążyły wokół niczego konkretnego.

Ktoś zapukał w szybę, a ja podskoczyłam jak oparzona. Odwróciłam głowę i mimowolnie się uśmiechnęłam. Zza parapetu wystawał łeb Dawidowskiego. Szybko otwarłam okno.

- Bałwanie, co ty tu robisz? - rzuciłam wesołym tonem, ale zaraz spoważniałam. - Czy ty jesteś poważny? Jeszcze ktoś cię zobaczy!

- Tak dawno się z tobą nie widziałem... - rzucił na przekór. - Mogę wejść?

Kiwnęłam głową twierdząco i mocniej rozsunęłam otwór. Glizda natychmiast wcisnął się do środka, by zaraz rzucić się na mnie.

Wpadł na mnie, prawie nie przewracając nas na łóżko. W jednym momencie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku wyrażającym całą tęsknotę. Musiał się mocno schylić, bo byłam dość niska.

- Masz szczęście. Gdyby ojciec był w domu...

- Ale go nie ma. I to bardzo dobrze. Z resztą, ostatnio rzadko kiedy masz okazję go widywać, nieprawdaż? - rzucił niedbale, ale trochę tak, jakby przedstawiał najmocniejszy argument w kłótni.

Gdy już zaparzyłam nam herbatę, poczułam, że to dość odpowiedni moment na rozmowę.

- Alek, ja...

- Nic nie mów... - znowu mnie uciszył, a ja zagotowałam się w środku. Nienawidziłam, gdy ktoś tak robił. - Zocha wszystko mi powiedział. Wiem, że martwisz się o nas. Mówił mi też, że myślałaś o naszym związku. - mimo tematu, był bardzo wesoły. Tak, jakby nie do końca rozumiał. - Jeszcze niedawno miałaś problemy psychiczne. To normalne, że gubisz się w emocjach.
Za to, ja mogę ci zagwarantować, że cię kocham. - uśmiechnął się.

Przytuliliśmy się.

- Tak bardzo się cieszę, że cię mam. Ta cała wojna... Na początku miałem mnóstwo energii. Z resztą, przecież ty dobrze znasz mój słomiany zapał... - podrapał się po głowie. - Nadajesz sens mojemu życiu. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Na prawdę. Gdyby nie ty, to pewnie już dawno bym skoczył...

- Nawet tak nie mów. Nie mogłabym dopuścić do... - weszłam mu w środek wyrazu.

- Nie, nie, nie. Spokojnie. Mam ciebie. Nic nie zamierzam psuć. Ale na prawdę... Gdyby nie ty...

- Przestań. Nie chcę o tym myśleć. - powiedziałam trochę zbyt twardo.

Oj, Dawidowski... Dlaczego wszystko bierzesz tak na poważnie...? Jeśli kiedyś sobie coś zrobisz... To będzie tylko i wyłącznie moja wina. I nigdy sobie tego nie wybaczę.

Czemu wszystko tak się komplikuje?!


















_____________________________________
Kończymy przerywniki /tych rozdziałów nie planowałam XD. Zaraz skaczemy kilka miesięcy i przechodzimy do akcji...
Będzie się działo, moi mili. Oj, będzie.

15 ⭐
Papap

Miłość silniejsza niż śmierć |Kns|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz