Jak poznała się nasza parka~

4 2 0
                                    

- Vanessa, zaraz zaczynamy!- krzyknęła kobieta współtworząca produkcję i splotła dłonie pod piersiami, co widziałam z drugiego końca sali

- Czekajcie!- ubierałam buta i biegłam jednocześnie na załamanie karku, prawie się przewracając o własne nogi

- Za 5 minut leci stream poświęcony tobie, najlepszy czas antenowy, nie ma co tracić czasu...- westchnął mężczyzna obok kobiety, a ja szybko do nich podeszłam z już ubranym butem

- Jesteś cała poczochrana, dajcie szczotkę!

- Nie dziw się, kazaliście mi tu biec!- spotłam dłonie pod piersiami i wywróciłam oczami

- Jesteś strasznie pyskata- zaczęła mi czesać włosy kobieta

- Dobra, pomińmy to...- ostatni raz zdążyła przeczesać mi włosy brunetka, a ja podeszłam przed kamerę z lekkim uśmiechem

- Dobra, jeszcze 3 minuty...

Po 3 minutach rozpoczęło się... STREAM. Nie denerwowałam się, a przynajmniej próbowałam tego nie okazywać. Dużo osób pisało, że jestem seksowna i żebym umówiła się na randkę. Jasne, już to robię... wyczujcie tą ironię. Dużo osób zadawało mi też pytania typu; " jak to jest być przez połowę życia sławną osobą?" To ja jestem sławna? Oczywiście, odpowiadałam na wszystkie pytania, nawet jeśli nie powinnam i miałam zakaz od Larry'ego i Florence. Nie chciałam wyjść na chama udającego coś w telewizji, a na streamie pokazującego coś innego. Ja byłam taka... po prostu. Lubiłam się udzielać, nie lubiłam ignorować. Nawet osób, których nienawidziłam. Po kilkugodzinnym streamie westchnęłam cicho, bo pytania już robiły się "nie na miejscu".

- Ah, sami idioci na tym streamie...- przybił sobie facepalma Larry, a ja postanowiłam do niego podejść po cichu

- Mogło być gorzej, serio...- poklepałam go po ramieniu lekko

- Gorzej?!- usniósł ton mężczyzna patrząc na mnie z politowaniem, a ja splotłam dłonie pod piersiami

- No tak...- spojrzałam kątem oka na podłogę

- Oni ci się tam prawie kazali rozbierać!- potrząsnął lekko moimi ramionami wyglądając, jakby był w rozpaczy

- Dobra, wiesz co? Ja idę- spojrzałam na niego sceptycznie

- Gdzie?

- Em.. gdzieś!

- Nie pyskuj młoda damo!

- Ogarnij się!

- Masz tu wracać!- wskazał na podłogę w miejscu, w którym stał, a ja tylko wzruszyłam ramionami

- Nie ma mowy!- odeszłam od niego jeszcze dalej i wystawiłam mu język

- Wracaj!- krzyknął za mną

- Nie!- wyszłam ze studia trzaskając drzwiami

- Kurwa!- zdążyłam usłyszeć tylko wrzask Larr'ego, któremu najwyraźniej nie podobało się moje zachowanie w stosunku do niego

Ja jednak tylko wzruszyłam ramionami i zaczesałam włosy na jeden bok. Przeszłam przez bramę studia i wyszłam na spokojną uliczkę. Kiedy byłam mała, uwielbiałam tędy chodzić. Z czasem, kiedy już zaczęłam dojrzewać; przestałam, ponieważ studio i SHOW było ważniejsze. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Jednak po raz pierwszy od 7 lat; mogę przejść spokojnie po tej ulicy. Nie boję się, że ktoś mnie rozpozna. Mam to po prostu gdzieś, wole cieszyć się chwilą, póki Larry nie wysłał swoich. Oczywiście, żeby mnie szukać. Już raz tak było; tylko nie na tej ulicy, ale to długa i nudna historia, jak na razie rozmyślałam nad wszystkim, co działo się w moim życiu, nad  moimi decyzjami. Ta myśl mnie tak pochłonęła, iż prawie upadłam. Jednak... coś mnie powstrzymało. Jakiś chłopak. Trzymał rękę na moich plecach, a jeden kosmyk jego brązowych włosów opadł mu na twarz, dobrze że ja miałam zasłoniętą twarz moimi własnymi włosami. Szybko poderwałam się na równe nogi i chciałam odejść jak najdalej się dało. Niestety, marne próby. Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i przybliżył lekko do siebie. Niestety; teraz każdy mógł zobaczyć moją twarz.

- Nie uciekaj...- uśmiechnął się lekko chłopak szepcząc do mnie

- Ale ja serio musze iść- westchnęłam w duchu, że chłopak mnie nie rozpoznał, przy okazji próbując iść w przeciwną stronę

- Musisz?- uniósł brew i wyjął słuchawki ze swoich uszu dalej trzymając mój nadgarstek. Ścisnęłam dłoń w pięść, dokładnie tą samą, za którą mnie trzymał

- Muszę, a teraz przepraszam, ale puść mój nadgarstek...

- A czemu?

- Błagam cię...

- Sorka, ale jak już spotkasz sławną dziewczynę, w dodatku w twoim wieku, to trudno puścić...- szepnął uśmiechając się niewinnie, cholera...

- Z-znasz mnie?- uniosłam brew zdziwiona jego zachowaniem

- Kto cię nie zna?

- No nie wiem...- wzruszyłam ramionami wytrzeszczając oczy na tego bruneta

- Skoro ja znam twoję imie, to czas żebyś poznała moje... jestem Tobias

- Miło mi...

- Spotkajmy się jutro w tym samym miejscu- puścił mój nadgarstek

- Ale ja nie mogę...

- Gadanie na poczekanie... JUTRO- dał nacisk na ostatnie słowo i odszedł wsadzając słuchawki do uszu i dłonie do kieszeni

Stałam w miejscu lekko zszokowana tym nowym Tobiasem. Po paru sekundach odeszłam z miejsca w stronę studia. Jutro. Ale kiedy?

Gdy gasną reflektory //ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz