Zastanawialiście się kiedyś jak to jest planować własną smierć? Jeśli tak, to jesteście zdrowo popierdoleni. Cóż... ja jestem, a raczej byłam. Wszystko miało miejsce rok temu. Zaplanowanie samobójstwa niby wydaje się proste, ale nie jest. W życiu mało rzeczy da się zaplanować, tak samo jest z tym, bo na przykład to, że weźmiesz dziesięć tabletek wcale nie znaczy, iż ta dawka da ci przysłowiową „wolność". Niektórzy biorą pięć i odlatują, innym dwadzieścia nie pomoże (dobra może przesadziłam). Ja z tego co pamiętam wzięłam dwie podzielone na cztery połówki i odleciałam. Zasnęłam na cały dzień, a jak się obudziłam to czułam jakbym była na haju i ledwo mogłam ustać, poza tym ciagle miałam ochotę spać.
Na drugi dzień rano mój ojciec zawiózł mnie do lekarza, a z tamtąd dostałam natychmiastowe skierowanie do szpitala. Bałam się jak cholera, że ktoś dowie się, iż wzięłam jakieś tabletki, które sama nie wiem na co były. Na moje szczęście nic nie znaleźli. Byłam bezpieczna. Poleżałam w szpitalu kilka dni, potem karetka zawiozła mnie do innego szpitala na rezonans.
W ogóle nie wspomniałam wam o najśmieszniejszym (o ile cokolwiek w tej historii jest śmiesznego) na drugi dzień wieczorem przyjechała dziewczyna również z próby samobójczej tylko ona nie miała tyle „szczęścia" co ja. Dogadałyśmy się... aktualnie jednak nie mamy kontaktu, ponieważ urwał się po tym jak trafiła do szpitala psychiatrycznego.
Tą historią chciałam was przestrzec przed tym. Jeśli planujecie samobójstwo to lepiej zastanówcie się nad tym porządnie. Nie mam zamiaru tutaj udowadniać moich racji na ten temat bo tak naprawdę gówno wiem i nie chce bawić się w pieprzonego psychologa, którym nie jestem i nie mam zamiaru być. Nie napisałam tego tez po to żeby się tu nad sobą użalać, ale nie oszukujmy się, że coraz więcej osób ma takie myśli i planuje takie rzeczy, a historie tego typu pokazują jak może się to skończyć w „najlepszym" wypadku.
Może nie wyszło to jak kartka z pamiętnika, ale jak narazie musicie docenić moje starania.
Bye
CZYTASZ
mood
Teen FictionMoje życie, nie wiem jak to ująć. To będzie dziwne, nie ciekawe i czytasz to na własną odpowiedzialność...