Na horyzoncie zauważyłam czarny, stylowy samochód, w którego kierunku zmierzałam.
- Deano zobacz co to za ładna Impala przed tobą. - zaczął wyciągać dwie rączki w stronę auta, a ja nie miałam wyboru jak tylko otworzyć drzwi i usiąść na miejscu kierowcy. Mimo że był małym dzieckiem, to i tak niewyobrażalnie się cieszył, gdy stanął na moich udach i chwycił za kierownicę. - Podoba ci się, prawda? - zgiął kolanka jakby chciał podskoczyć i to właśnie zrobił i nie przestawał. Niestety chwilę później upadł, lądując główką prosto na moje piersi, co widocznie mu nie przeszkadzało.
Obrócił wzrok w moją stronę, a z tym całe ciałko, siadając przodem do mnie. Jego małe oczka wciąż miały w sobie ten blask i zielony odcień, a i również bacznie mi się przyglądały. Gdy tylko chciałam podnieść dłonie, aby go asekurować, przybliżył się ku mnie, starając się mnie objąć, lecz niestety miał za krótkie ramiona, więc postanowiłam, że go podniosę na proste nóżki i wtedy zrobił najsłodszą rzecz jaką kiedykolwiek mógł zrobić Dean - naprawdę mnie przytulił, owinął rączki wokół karku i zapewne mógłby tak długo, ale plecy zaczęły mnie pobolewać, więc szybko go podniosłam, wychodząc z samochodu. Winchester nawet się nie ruszył, więc najprawdopodobniej zaczął już zasypiać, a ja nie miałam zamiaru go budzić.
Opuszkami palców nacisnęłam na metalową klamkę, starając się jak najciszej otworzyć skrzypiące drzwi prowadzące do pokoju. Powoli weszłam, zwracając na siebie uwagę Sama, który już otwierał usta, aby opowiedzieć mi zapewne o tym co znalazł w księgach, ale nim zdążył cokolwiek wykrztusić, wskazałam skinieniem na jego śpiącego brata, na co Sammy tylko się uśmiechnął, próbując powstrzymać wybuchu śmiechu. Odłożyłam dziecko na łóżko, którego skrawek został otoczony poduszkami, tworząc mini fort, aby Dean od razu nie wypadł po pobudce.
- Jakaś kobieta nazwała mnie mamą Deana. - wyszeptałam, nachylając się nad ramieniem Winchestera, starającego się być oazą spokoju. - Gorzej będzie jak wyjdziemy we trójkę, a ty zostaniesz nazwany tatuśkiem. - pstryknęłam go w ucho, na co on wypowiedział cicho "ałć". - Znalazłeś coś ciekawego?
- Klątwa jest czasowa. Powinna zejść za kilka dni. - stwierdził bez zawahania w głosie, co mnie nieco zaniepokoiło.
- Nie ma innego wyjścia niż czekanie?
- Niestety nie, bo zwykle, gdy na dorosłego człowieka zostanie rzucona ta klątwa umiera z niemożności poradzenia sobie ze sobą. I zwykle dopiero po śmierci zmienia się w swoją dojrzałą formę.
- Czyli mamy dbać o Deana, aby nie wykitował? - z niedowierzaniem zapytałam, starając się nie zbudzić Winchestera leżącego kilka metrów dalej.
- Tak.
- Pora pożegnać się ze snem na kilka dni. - poklepałam Sama po ramieniu, następnie usiadłam na swoim łóżku, kątem oka zerkając jak Dean niewinnie wyglądał jak spał.
Większość dzieci czy innych niemowlaków doprowadzała mnie do szału, gdy w sklepie przechodziła matka, a w wózku krzyczący bachor, którego nie dało się za nic uspokoić. Z Deanem było inaczej, a to ze względu na to, że to wciąż był Winchester, mający resztki swojej osobowości oraz to, że był wyjątkowo uroczy, starając się być ciągle w centrum mojej uwagi, wyciągając rączki do góry oraz reakcje na moje i Sama słowa. Zabawnie się denerwował, gdy go obgadywaliśmy.
CZYTASZ
Innocent Dean || Supernatural
FanfictionCameron wraz z bliskimi jej przyjaciółmi i łowcami wybrała się na polowanie, z którego wszyscy wyszli cało. Tak sądzili na początku.