Pierwsze spojrzenie

710 31 24
                                    

Kilkumiesięczna podróż może znużyć każdego, lecz nie rycerza bez tytułu. Jedynym wkurzającym elementem był Joffery, który cały czas coś marudził domagając się komentarza od  swojego ogara. Kto jednak bardziej od psa cieszy się ze spaceru? Kto może bardziej cieszyć się od ucieczki ze śmierdzącego gównem miasta?

Tylko on.

- Jak myślisz psie, czy powinienem w końcu dać do zrozumienia mojej matce, że nie jestem już dzieckiem? - Spytał młody krół patrząc z obrzydzeniem w stronę Tommena, który bawił się z dziećmi.

Słowo ,,zabawa" może było przesadzone. Prawie pięcioletnie dziecko tylko próbowało biegać za starszymi od siebie. Sandor nigdy nie lubił małych bachorów. Nie wykluczyłby też Joffreya z ich grona. Był tylko troche bardziej wyrośnięty i o wiele bardziej od nich sadystyczny. Zaczął też oglądać się za dziewkami. Sandor miał czasem wrażenie, że młody król chce mu nakazać zawlec jakąś w ustronne miejsce. Postawił więc na neutralne pytanie.

- Jakbyś chciał to wyrazić? - Joffrey usiadł zamyślony na kamieniu przy potoku, a jego ochroniarz wiernie stanął obok niego. Obaj wpatrywali się w wodę, lecz jeden szukał inspiracji, a drugi był pogrążony w smutnych, samotnych myślach.

Pilnowanie małego sadysty nie sprawiało mu zbytniej przyjemności, lecz nie miał zbytniego wyjścia. Mógł być niańką albo banitą. Ser Sandorem Cleganem nigdy nie zostanie. Nienawidził i bał się starszego brata, który zabił najbliższych mu ludzi zostawiając na świecie z popatrzoną twarzą. Jego piętnem i przekleństwem. Ludzie bali się jego blizny tak jak i jego wielkości, lecz te dwa elementy w połączeniu budziły panikę. Już dawno zrozumiał, że nie będzie miał szans, by ktoś go zechciał. Nie dbał więc o innych.

- Dziś nie mam pomysłu. - Powiedział zrezygnowany chłopak i wpatrzył się w dziewczyny piorące ubrania nieopodal. Sandor miał nadzieję, że sobie szybko pójdą, bo inaczej może się to dla nich źle skończyć. One się jednak cieszyły, że zwracają uwagę tak znamienitego chłopaka. Jedna z nich posunęła się trochę dalej i zaczęła ze śmiechem odkrywać swoje wdzięki. W tym momencie zabił dzwon zwołujący wszystkich do obozu na posiłek.

- Musimy iść panie. - Powiedział pies i patrzył jak Joffrey wstaje ze skwaszoną miną. Kiedy młody król ruszył w stronę obozu, Sandor spojrzał na dziewki, a te pospiesznie zebrały swoje rzeczy. Dokładnie o to mu chodziło.

Tego dnia z ust Joffreya nie znikała mina wyrażająca głębokie niezadowolenie, nawet w momencie, w którym ministrel zaczął śpiewać jego ulubione piosenki.

Kiedy uczta się skończyła Joffrey ruszył na przechadzkę nawet nie sprawdzając, czy jego pies za nim idzie. Zawędrowali daleko od obozu na wzgórzę, z którego było widać mroźną krainę rozciągającą się za horyzont.

- Jeszcze kilkanaście dni. - Powiedział Sandor wiedząc o co będzie chciał spytać jego pan. Ten tylko kiwnął głową. Sandor wiedział, że Joffrey ma czasem ciche dni, lecz nigdy nie trwały one długo.

***

Winterfell prezentowało się ponuro, lecz gwarnie. Słychać było ludzi ustawiających się, by ich powitać. Pierwszy przez bramę wjechał Robert, potem Joffrey, a za nim jego wierny pies i królowa w domie na kołach. Zanim wszyscy zdążyli przejechać i stanąć na swoich miejscach było trochę czasu na podziwianie. Jednak nie bardzo było co. Sandor przetoczył wzrokiem po grubych kamiennych murach i drewnianych konstrukcjach, lecz jego wzrok szybko skierował się w stronę Starków.

Wyłowił wzrokiem lorda zamku i jego żonę, a potem uważnie spojrzał na każdego członka rodziny. Jego wzrok spoczął dłużej jedynie na najstarszej córce Eddarda. Współczuł jej czekającego ją losu. Można było przewidzieć plany Roberta zanim jeszcze je zaczął realizować. Przypieczętowaniem nowej roli lorda Winterfell będzie małżeństwo jego córki z małym potworem.

Jej nie uratuje moje spojrzenie - Pomyślał ze smutkiem. Nie jest dziewką, która może uciec. Sandor przyłapał się na tym, że za długo na nią patrzył, bo dziewczyna oderwała rozanielony wzrok od księcia i spojrzała na niego. W jej spojrzeniu zobaczył to, co zwykł widzieć. Strach. Szybko spuściła wzrok i skierowała go ponownie w stronę nowego obiektu westchnień.

Sandor uważnie obserwował dziewczynę przez całą noc podczas trwającej uczty. Będzie musiał o niej dużo wiedzieć, jeśli ma ją choć trochę ochronić przed Joffreyem. Królowa razem z królem wyrazili już swoje plany wobec małego sadysty i pięknej rudowłosej dziewczyny, która jeszcze nie wiedziała co ją czeka. Na razie była bardzo szczęśliwa. Była mała i glupia, lecz szybko będzie musiała dorosnąć przy jego panie.

Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest zły. Już dawno nic nie publikowałam na wattpadzie. ☺

SanSan - Pies i PtakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz