Rozdział 1

995 50 106
                                    

- Feliks! Jest za 30 minut ósma! Chcesz się spóźnić za zakończenie roku?! - krzyknęła mama z kuchni do Feliksa.

- No już wstaję - chłopak wyciągnął głowę spod kołdry.

Blondyn przetarł oczy i zaspanym wzrokiem spojrzał na okno. Słońce przedostające się przez szpary w żaluzji go raziło, więc przysłonił twarz dłonią. Stwierdzając, że i tak nie będzie już miał szansy spać dalej, wstał i podszedł do szafy z dużym lustrem na drzwiach. Wyjął z niej białą koszulę i czarne spodnie od garnituru, po czym poszedł do kuchni biorąc je ze sobą.

- No proszę. Książę w końcu raczył wstać z łóżka - powiedziała z lekką ironią mama Felka. - Zrobiłam ci jajecznicę.

- Dzięki mamo - chłopak wziął się za jedzenie śniadania.

- Tak w ogóle, miałam cię zapytać czy w końcu wybrałeś sobie studia? Bo to już za trzy miesiące i musisz złożyć podanie do uczelni, do której chcesz się dostać.

- A co jeśli ja wcale nie chcę iść na studia?

- Zwariowałeś?! Przecież bez wykształcenia to ty nic w życiu nie osiągniesz! Później skończysz w jakimś rowie, bezdomny i bez pracy.

- No nie wydaje mi się, żeby akurat tak się miało stać. Wyprasujesz mi koszulę?

- Tak - odpowiedziała kobieta jednocześnie głośno wydychając powietrze - Gdzie ją masz?

- Proszę - Feliks podał mamie ubranie.

- A teraz idź się ogarnij, bo masz tylko 20 minut.

Feliks wstał i skierował się do łazienki. Stanął przy zlewie i przemył twarz wodą. Przy okazji, co mu się często zdarzało, zmoczył sobie również jego blond kosmyki, które przykleiły mu się do policzków.

- No super - powiedział do siebie, po czym wziął gumkę do włosów i związał je sobie w kucyka.

Sięgnął po szczoteczkę i pastę i zaczął dokładnie szczotkować zęby. Spojrzał w lustro i pomyślał o kierunku studiów, na które powinien się wybrać. Myślał już nad tym od dawna, jednak nie był w stanie zdecydować się na nic, co by go interesowało. Po jakimś czasie stwierdził, że to i tak bezcelowe i że nie ma sensu iść na uczelnię.

Blondyn szybko ubrał się w przygotowane wcześniej ubranie, wziął telefon i żegnając się z mamą wyszedł.

W drodze do szkoły spotkał Ludwiga - ucznia z jego klasy. Niezbyt się lubili, ale tym razem jakoś całkiem miło im się rozmawiało. Chłopak opowiedział Feliksowi, o tym, jak jego starszy brat - Gilbert rok temu poszedł na prawo i jakie ma tam branie u dziewczyn.

Później spotkali jeszcze Arthura i Alfreda, który też uczęszczali do tej samej klasy.

Kiedy przyszli na miejsce, w całej szkole wręcz roiło się od ubranych na galowo uczniów. Felek zaczął szukać Tolysa, któremu dzisiaj chciał wyznać coś bardzo ważnego. Gdy się rozejrzał, zobaczył go w tłumie rozmawiającego z Natalią. Zielonooki wiedział, że jego najlepszy przyjaciel (i może niedługo ktoś więcej) się w niej podkochuje. Podbiegł do niego i wskoczył mu na plecy.

- Hej Tolys!!

- Fe-feliks - zaczął brunet - co ty robisz?

- Witam się z tobą - Feliks zszedł z pleców wyższego chłopaka i patrzył na niego z szerokim uśmiechem na twarzy.

- A-ale...

W tym czasie dziewczyna, z którą rozmawiał Tolys sobie poszła.

- I widzisz co zrobiłeś!? - krzyknął na blondyna chłopak - Teraz Natalia sobie poszła i już nic z tego nie będzie! A już zapowiadało się tak dobrze.

Mówiąc to niebieskooki odepchnął niższego kolegę na bok i zniknął między innymi uczniami.

Wtedy drzwi od ich sali się otworzyły, a w nich stanął wychowawca klasy 3c - tej do której chodzili nasi bohaterowie. Był nim niejaki pan Vash Zwingli.

(od autorki: Chodzi o Szwajcarię)

- Wejdźcie - nakazał uczniom.

Kiedy już wszyscy weszli do klasy, Feliks zajął miejsce w ławce, w której zawsze siedział z przyjacielem, jednak ten wchodząc do klasy minął swoją ławkę i usiadł na końcu. Nauczyciel zabrał głos. Mówił o rzeczach, o jakich mówi się na zakończeniu liceum. W tym czasie zielonooki blondyn układał sobie w głowie, co powie Litwinowi, aby go przeprosić oraz aby wyznać mu jego uczucia. Łukasiewicz i Laurinaitis znali się od dzieciństwa. Poznali się w pierwszej klasie podstawówki, a w czwartej bliżej się ze sobą zaprzyjaźnili. Ich przyjaźń była nierozerwalna. Wszędzie razem chodzili i wszystko robili razem. Razem się śmiali, razem płakali, a ich przyjaźń wiele razy wystawiona na próbę przetrwała. Tylko, że ostatnio (tzn. mniej więcej w połowie drugiej klasy liceum) do ich klasy dołączyła nowa uczennica - Natalia Arlovskaya. Odkąd Tolys pierwszy raz ją zobaczył, nie mógł oderwać od niej wzroku i zaczął ignorować Feliksa. A ten właśnie wtedy zrozumiał, że jego najlepszy przyjaciel, znaczy dla niego więcej, niż tylko osoba, którą darzy się tą wartością. Z początku bał się o tym myśleć, bo niby on miałby być gejem? Nie chciał tego do siebie dopuścić, ale teraz wiedział, że tego nie uniknie. Dzisiaj był dzień, na który Feliks długo się przygotowywał, bowiem właśnie w tym dniu chciał wyznać mu miłość. Tylko, że Litwin chyba się na niego obraził. I co teraz?

Głos wychowawcy wyrwał blondyna z rozmyślań.

- Jeszcze raz bardzo wam dziękuję kochani. Byliście naprawdę świetną klasą. Mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać, a przynajmniej ci, którzy nie wyjeżdżają na studia. A teraz zapraszam was do sali gimnastycznej na apel.

Felek wstał z ławki i razem z resztą uczniów wyszedł z klasy. Podczas apelu w dalszym ciągu myślał nad tym co powie osobie, na której tak bardzo mu zależy.

Po skończonej uroczystości, gdy wszyscy wychodzili ze szkoły, Tolys kierował się w stronę parku, w którym zawsze bardzo lubił przebywać. Kiedy Łukasiewicz go zobaczył, stwierdził, że nie będzie za nim biegł, tylko spokojnym krokiem pójdzie za nim, tak, aby ten niczego nie podejrzewał.


♦♦♦

Równo 900 słów. Mam nadzieję, że się wam podoba. Rozdziały będą się pojawiały tak mniej więcej co tydzień.

~ do następnego




A ty Liciu?... | LietPol [Hetalia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz