Bartosz niestrudzony przemierzał kolejne pola i wsie na lakierowanym składaku, kiedy w pewnej małej miejscowości spotkał młodą dziewczynę. Ubrana była w jakieś szmaty, bardziej dziurawe niż jego kieszenie i machała do niego jak pojebana.
- Księciuniu podał mi swą dłoń, to ja ci bogactwa wyczaruje! - napadła na niego cyganka - Tylko rzuć pan pieniążkiem.
- To sama se wyczaruj - wzruszył ramionami. Blondynka ostro wkurwiła się na jego słowa.
- Ja, wielka Nataszka, pradawna szamanka zsyłam na ciebie... - nie dokończyła, bo rolnik już spierdalał od nawiedzonej dziewczyny.
- Oki to pa! - zakrzyknął jedynie, a czerwony błysk lakieru składaka zniknął wśród promieni zachodzącego słońca.
"Te panny chcą tylko mieć hajs" pomyślał. Pokręcił głową zniesmaczony.