-Nie, nie i jeszcze raz nie. - mówiłam, kiedy moja przyjaciółka zaproponowała mi wyjście na mecz. Prosiła mnie od ponad tygodnia, a ja nie byłam przekonana od początku. To nie tak, że nie chciałam iść, po prostu nie jestem jakąś fanką siatkówki. Mogłabym tam pójść tylko popatrzeć na przystojnych facetów, którzy pewnie mają żony, dzieci, albo własne życie i na mnie nie spojrzą. Jak wszyscy.
-Jeden raz proszę! Może cię to zainteresuje. Nawet kupie ci bilety. - błagała cały czas, aż zrobiło mi się jej szkoda. Albo po prostu przekonała mnie wizja oglądania 12 przystojnych mężczyzn, grających w siatkówkę.
-Okej dobra, ale za to kupujesz mi bilet i nie obchodzi mnie reszta, oraz załatwiasz nam podwózkę.
-Dobra, jesteś najlepsza! - przytuliła mnie mocno.
-Jakbym się nie zgodziła, to bym nie była najlepsza.
-Wcale nie, byłabyś, ale trochę mniej.
-Hahaha, bardzo śmieszne, zaraz sama pójdziesz na ten mecz, a wtedy już mnie nic nie przekona, aby z tobą iść. Na kiedy mam być gotowa?
-Dwudziesty kwietnia, najważniejszy mecz, przyjdę po ciebie! Wpół do szóstej przyjdę po ciebie, wydaje mi się okej, godzinę przed meczem.
-No okej. - potwierdziłam tylko, jej słowa.
Dwudziestego kwietnia, tak jak mówiła, przyszła po mnie, kiedy się lekko malowałam. Nigdy nie lubiłam tego robić, po prostu, rzadko się malowałam, z braku czasu. Czasem na jakieś imprezy czy wyjścia się malowałam, ale nie był to taki najpiękniejszy makijaż, jak robią dziewczyny w moim wieku.
No więc właśnie znajdowałyśmy się na słynnej hali Mosir, a przed sobą miałam zawodników w białych i czarnych strojach. Właściwie miałam zerowe pojęcie o tym meczu, nic się do niego nie przygotowałam, więc postanowiłam zapytać:
-Właściwie kto gra dziś?
-Ci w czarnych strojach to przyjezdni, Zawiercie. Im nie kibicujemy. A ci w białych natomiast, to czarni. Wiem, abstrakcja. Ogólnie chodzi o to żeby zdobyć punkt, posyłając piłkę na stronę przeciwnika. - Czy ona miała mnie za idiotkę czy o co jej chodzi. Nie jestem taka głupia, jak może się wydawać. Właściwie podstawowe zasady znam.
-To akurat wiem. Dla twojej wiedzy nie jestem taka beznadziejna.
Całą rozgrzewkę, moją uwagę przykuwał chłopak z numerem 19 na koszulce. Widziałam tylko jego plecy, ale włosy, i ogólnie sylwetka, wydały mi się bardzo znajome. Kiedy wybiła równa godzina startu meczu, a zawodnicy ustawili się na linii, by przywitać kibiców, ja powiedziałam jedynie ciche o boże.
-O co ci chodzi? - zapytała mnie Lila, właściwie nie dziwie jej się.
-Widzisz tego z numerem 19? - pokazałam wskazując na bruneta.
-No tak, Tomek Fornal. Przyjmujący. - nie wiem czy mam być na niego zła, że nie powiedział mi, czy powinnam to po prostu olać. Nie byliśmy blisko siebie, ale przywiązałam się do niego. Przez te nasze kilka spotkań, byłam z nim całkowicie szczera, on zataił przede mną to.
-Kurwa, pamiętasz o tym chłopaku co ci mówiłam, a ty tak komentowałaś, że się w nim zakochałam i w ogóle?
-Czy to ten sam chłopak? - odpowiedziała zdziwiona, tak samo jak ja.
-Tak, ale nie wiedziałam że jest siatkarzem, fakt dał mi bluzę z napisem Czarni, ale myślałam że to o taki napis, żeby ładnie wyglądało. Właściwie nigdy mi nie powiedział swojego zawodu.
-Co zrobisz teraz? Zerwiesz kontakt?
-Obecnie będę kibicować swojej drużynie, choć nie powiem, trochę się na nim zawiodłam. Polubiłam go, jakkolwiek to nie brzmi, bo widzieliśmy się trzy razy w życiu, i trzy razy były to całkowite przypadki. Ale no nic, żyjmy dalej.
Pierwszy set wygraliśmy, i nie powiem, ale wciągnęłam się w to. Czułam taki typowy klimat, atmosferę, której nie zaznacie przed telewizorem. Gdzieś w tle słychać było śpiewy prawdziwych kibiców Czarnych, przekrzykujących się z kibicami z Zawiercia, głośne krzyki typu, kto wygra mecz, oraz przy błędach krzyki ludzi z trybun np, aut, siatka, pole itp. Po prostu coś czego nie da się opisać słowami, i obecnie nie żałuję że tu przyszłam.
Podczas drugiego seta, moje oczy spotkały oczy Tomka, nie wiem czy była w nich radość, strach, czy co w nich było. Jednak na ten mecz odłożyłam żal do niego na bok i po prostu wspierałam go w tym co robi, bo wiem że skoro to jego pasja, no to niech robi co chce, ale niech robi to najlepiej. Kiedy była jego kolej serwowania, podniosłam kciuk do góry, uśmiechając się, chcąc dodać mu otuchy. Niech się cieszy, mimo tego, że będzie musiał się później wytłumaczyć ze swojego zachowania.
Cały mecz wygraliśmy trzy do zera, jednak z tego co słyszałam, miał być grany jeszcze 'złoty set'. Od niego będzie zależeć czy zakończymy sezon na dziewiątym, czy dziesiątym miejscu. Szczerze, dla mnie nie ma to znaczenia, ponieważ moim zdaniem mecz, a przynajmniej te trzy sety, naprawdę udały się naszej drużynie, a nagrodę mvp dostał rozgrywający - Dejan Vincic. Zasłużone jak najbardziej, cieszyłam się nawet.
Jednak wracając do złotego seta, emocje były do końca, ale lepsza okazała się drużyna przyjezdnych, wygrywając piętnaście do dwunastu. Widziałam smutek w oczach naszych zawodników, bo na pewno był to set do wygrania, jednak nie powinni się przejmować.
Liliana, bardziej wydawała się przygnębiona. Uznawała wiele straconych punktów, za po prostu błędy w patrzeniu sędziego, krzyczała emocjonalnie, i prawie płakała kiedy atakujący czarnych, nie trafiał w boisko. Strasznie przypominała mi mojego tatę, kiedy oglądamy jakiś mecz. Jej bardziej zależało na zwycięstwie, ale stwierdziła że miło było ze mną na meczu, i pewnie będę chodzić na więcej, żeby popatrzeć jak Tytus gra. Co to to nie, przychodzę tu tylko popatrzeć na profesjonalną grę.
Powiem szczerze, wkręciłam się w siatkówkę, a w sezonie 2018/2019 definitywnie zasiądę jeszcze na tej ławce, kibicując drużynie. Ale teraz wiem, jak skontaktować się z Tomkiem, tylko czy chce się z nim rozmawiać. Cały mecz zerkał w moją stronę, wprowadzając mnie w zakłopotanie. Wydaje mi się, że powinniśmy sobie wyjaśnić kilka spraw.
Na instagramie wyszukałam jego profil, postanowiłam go zaobserwować, a w domu przejrzeć jego zdjęcia. Definitywnie normalne. Kiedy wstałam, z zamiarem wyjścia, zrobiłam jeszcze zdjęcie zawodników, wstawiłam na moją relację, oznaczając Cerrad Czarnych Radom, a na prywatną wiadomość do Tomka napisałam tylko, że mecz mi się podobał, ale wolę kiedy grają mniej kłamliwi ludzie. Fakt może chamsko, ale wole później wyjaśnić to z nim, więc liczę że odpisze.
Wbrew pozorom wciąż podobają mi się te jego oczy.
CZYTASZ
Valentine | Tomasz Fornal
RomanceKwestią ich spotkania były zwykłe przypadki, losowe dni, nic nie było planowane. Jednak ktoś zapisał w gwiazdach ich historię, oraz to, że skończą jako największa para w Radomiu.