t e n t h

1.3K 40 0
                                    

Odkąd przedstawiłam Tomka moim rodzicom, są oni największymi fanami naszego związku. Dosłownie. Chłopak bardzo przypadł im do gustu, a dzięki temu całe dnie może spędzać u mnie, na oglądaniu seriali. Dla nas to nie jest strata czasu, a przynajmniej nie dla mnie. Każdy czas spędzony z nim nie jest stracony. Nawet ten który wykorzystujemy na przytulanie się i leżenie w ciszy. 

Dzisiaj idę do chłopaka na serial, ale jako iż są wakacje to chce go wyciągnąć z domu. Zobaczymy tylko czy się zgodzi. Kiedy wychodzę z domu w ręce biorę rolki, chwytając je za mały uchwyt. Nie jest to zbyt wygodne, i prędzej się zabiję w autobusie, ale dam rade dojechać pięć przystanków, żeby z nim pojeździć na rolkach. Kiedy wchodzę do domu, nawet nie pukam tylko od razu otwieram drzwi krzyczę tylko:

-Tomi ważne bardzo! 

Chłopak jest ubrany w swoje ubrania z serii piżama, codzienne i ogólnie chodzę w tym wszędzie bo wygodne. 

-Co się stało? - pyta patrząc na mnie z rolkami w ręce. Ja odkładam je tylko na ziemie, i każe chłopakowi się ubierać. Siadam na kanapie czekając na niego.

-Masz rolki? - pytam.

-Nie, ale proszę nie potrafię na tym jeździć.

-No proszę chodź ze mną, przecież nie umrzesz. Będę twoją instruktorką. - staram się go przekonać przymilając się do niego, mam nadzieje że nie na marne.

-Mania nie mam rolek nawet. A nie chce mi się jechać na drugi koniec Radomia aby kupić je.

-Czemu nie możesz sprawić swojej dziewczynie przyjemności i pojeździć ze mną? - pytam już w takim udawanym, smutnym stanie.

-Czemu nie możemy poleżeć po prostu, odpoczniemy sobie.

-Bo jest ładna pogoda, początek lipca, a ja nie zamierzam spędzić wakacji jak ostatni leń.

-Dobra, ale ostatni raz się zgadzam na coś takiego. - a ja po prostu rzuciłam się na niego, przytulając go mocno i całując.

-Jeśli taka jest nagroda za te twoje głupie pomysły, to mogę się zgadzać częściej. - a ja się tylko zarumieniłam, choć byłam szczęśliwa, że spędzimy razem aktywnie dzień.

--

Niecałą godzinę później, siedzieliśmy w samochodzie starszego kierując się w stronę Decathlonu, gdzie mogliśmy kupić rolki. Ja cały czas z uśmiechem na ustach, a chłopak wciąż nieprzekonany do mojego genialnego pomysłu. Zaparkował samochód, i wyszliśmy kierując się do sklepu.

Chodząc po alejkach, cały czas się wydurnialiśmy.

-To jak, kto wyżej skoczy? - powiedziałam i zaczęliśmy skakać na miniaturowej trampolinie. Przechodnie patrzyli na nas krzywo, jednak liczyła się dobra zabawa.

Później jeździliśmy na hulajnogach po sklepie, robiąc wyścigi. Czułam, że niedługo przyjdzie ochroniarz, ale nie przejmowaliśmy się tym.

W końcu doszliśmy do działu z rolkami, gdzie był ogromny wybór. Jednak problem był przy tym, żeby znaleźć rozmiar chłopaka.  Po dłuższych szukaniach znaleźliśmy czarne rolki, z granatowymi elementami. Rozmiarem nawet pasujące, więc od razu po przymierzeniu ruszyliśmy do kasy. Nie oszczędzilibyśmy sobie takich wydurnień jak jazda na waveboardzie. Na którym ja oczywiście się prawie wywaliłam, ale chłopak mnie złapał. Ogólnie fajny sklep.

Później ruszyliśmy ponownie do chłopaka, aby zostawić samochód i przebrać się. Założyliśmy rolki, a buty spakowaliśmy aby mieć na przebranie, jakbyśmy chcieli odpocząć. Już  samo schodzenie ze schodów wydawało się problematyczne. Cały czas trzymałam bruneta za rękę, jednak stwierdził, że jest samodzielny i da radę. Skończyło się tylko obiciem kolana. 

Kiedy byliśmy już na świeżym powietrzu, czułam, że to może się źle skończyć, ale chociaż będzie co wspominać. Jechałam do tyłu trzymając Tytusa za ręce, aby mu pomóc.

-Jak będę miał więcej siniaków i zadrapań, to mój trener chyba cię zabije, od razu po zabiciu mnie. - powiedział chłopak, po przejechaniu dłuższego kawałka drogi. 

-Spokojnie, dobrze ci idzie jak na moje oko. Kilka kilometrów więcej, i będziesz mistrzem. Jedziemy na borki? - zaproponowałam, chcąc pojechać na słynne lody włoskie nad zalewem.

-Możemy, ale to trochę daleko nie sądzisz? 

-Dojedziemy na dworzec autobusem, a potem już prosta droga.

-Okej, czyli co kierunek przystanek autobusowy tak?

-Tak, ja prowadzę. - powiedziałam wciąż pilnując go by się nie zabił. Szło mu całkiem dobrze, na pewno będę go wyciągać częściej.

--

Droga z dworca nad zalew była zdecydowanie prosta. Jedna długa ulica, wraz z drogą rowerową ciągnęła się około cztery kilometry. Trochę pod górkę, trochę z górki. Jednak z dobrą kondycją chłopaka udało nam się, bez dłuższych postojów. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po picie, gdzie chcieli nas wyrzucić przez rolki, ale udało nam się zakupić wodę smakową. Dalsza droga minęła nam bez większych problemów. 

Po około pół godziny dojechaliśmy na miejsce. 

-Jaki chcesz smak lodów? - zapytał.

-Mieszane włoskie. - chłopak wziął czekoladowe, i usiedliśmy na mostku, poprzednio zamieniając rolki na buty.

-Gdzie chciałabyś później studiować? - zapytał mnie, a ja wiem, że to będzie trudny temat.

-Warszawa, Łódź może. To też zależy od ciebie, i od klubu w którym będziesz w przyszłości.

-Wiesz, że będzie trudno w przyszłości zgrać się w jednym mieście? A przynajmniej przez pierwsze kilka lat, kiedy ty będziesz studiować. Nie mogę ci zabronić tego, nie chcę być egoistą, ale nie wytrzymam bez ciebie długo. 

-Wiem Tomi, ale nie możesz też zrezygnować z kariery, bo to też twoja pasja. Ale damy sobie radę, po prostu kiedyś znajdź klub, blisko mojego miejsca nauczania. Każda miłość napotyka problemy, ale damy radę. Poradzimy sobie jakoś razem. 

-Mam nadzieję, że uda nam się nawet jeśli będzie nas dzielić trochę kilometrów.

-To będzie najtrudniejsze. Nie dałabym rady być chyba w związku na odległość. Po prostu kiedy znajdziesz jakiś lepszy kontrakt, powiadom mnie najpierw o tym okej? 

-Okej przyrzekam ci to.

-Na mały paluszek? - wyciągnęłam mały palec w jego stronę.

-Na mały paluszek. - dołączył tylko swoim palcem do mojego.

-Pamiętaj że nie zrywa się tak złożonych obietnic, bo czeka cię nieszczęście.

-Zaryzykuję. - powiedział i pocałował mnie mocno. A ja bez myślenia oddałam pocałunek.

-Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.



Valentine | Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz