Ławka trzecia

11.8K 1K 1.2K
                                    

Znowu wtorek. Wtorki są zawsze takie pełne wtorków. To ani początek, ani koniec, ani nawet środek tygodnia. To po prostu wtorek.

— Dzisiaj zapytam Astorię, co ty na to? — Zaczepiam Hermionę.

— Myślę, że oni wszyscy między sobą wiedzą co się stało. Tylko, że nie chcą nam powiedzieć... — Odpowiada Hermiona.

Zatrzymuję się na korytarzu, zmuszając tym samym, żeby Miona też stanęła. Zauważam, że ma tę charakterystyczną zmarszczkę na czole, kiedy się nad czymś zastanawia.

— No bo popatrz, oni mogą nie wiedzieć tak naprawdę o obrazku, ale myślę że mogą wiedzieć kogo szukasz. Nie wiem, może Pansy dała im jakoś do zrozumienia o co chodzi, albo...

— Albo po prostu bawią się moim kosztem, a rysunek tak naprawdę nie należy do nikogo? — Podsuwam myśl.

Uczniowie przechodzą obok nas, przez co giniemy w tłumie, dlatego nawet nie zauważam, kiedy znikąd wyrasta przed nami Parkinson.

— No wiesz co, Potter? — Dziewczyna zakłada ręce na ramionach. — Oczywiście, że bawimy się twoim kosztem, ale nie tak jak myślisz.

— Co? — Pyta Miona. — Co masz na myśli?

Parkinson patrzy na nią milej niż na mnie, ale i tak mruży lekko oczy, jakby próbowała wyglądać na złośliwszą niż jest w rzeczywistości.

— Nie udawaj głupiej, Granger — mówi. - Kogokolwiek z nas nie zapytasz, wykorzysta sytuację, żeby się tobą pobawić i poprawić sobie humor. To nic dziwnego, tacy już jesteśmy. Ale nie myśl sobie, że zrobilibyśmy ci taki głupi żart, nie mamy już po jedenaście lat.

— Okej, w takim razie mam się w to bawić, aż w końcu trafię na właściwą osobę? —  Pytam trochę zrezygnowany. — A co jeśli nikt się nie przyzna?

— Mnie pytasz? To ty tu jesteś detektywem — ślizgonka śmieje się pod nosem. — Właściwie to nawet nie powinniśmy ze sobą rozmawiać, a już na pewno nie powinnam ci pomagać.

— Więc co tu jeszcze robisz? — Odpowiada Hermiona.

— Podziwiam widoki. — Ślizgonka puszcza oko do mojej przyjaciółki i odchodzi w stronę sali od transmutacji.

Stoję przez chwilę trochę skonfundowany, ale w końcu dociera do mnie to co się stało.

— Hermiona! Ty jej się podobasz! — Krzyczę radośnie!

Jednak gryfonka patrzy tylko na plecy dziewczyny, która właśnie wchodzi do klasy i rumieni się wściekle. Chyba nawet gorzej niż ja, po piątkowym incydencie z Blaisem. 

— Chodźmy na lekcję, Harry. Po prostu chodźmy na lekcję — słyszę w odpowiedzi.

Więc tak też robimy. W klasie są już prawie wszyscy, więc ławki w większości są pozajmowane. Tylko niektórzy zawsze siadają w tym samym miejscu. Większość uczniów po prostu zajmuje te ławki, które krążą w obiegu. Jeśli ktoś usiądzie więcej niż trzy razy pod rząd w jednym miejscu, to inni automatycznie czekają, czy może ta osoba nie zechce usiąść tam znowu. Jeśli nie, to znaczy, że w dalszym ciągu każdy może tam usiąść. Prawo do zaklepanej ławki traci się po długiej nieobecności. Już nie raz musiałem szukać sobie nowego miejsca, przez pobyt w skrzydle szpitalnym.

Jednak teraz mam swoją stałą ławkę, której nie lubię zmieniać. Inni po prostu pamiętają, że tu jest miejsce Harry'ego i tyle.

— Masz jeszcze dziesięć minut, żeby do kogoś zagadać — Uśmiecha się do mnie Hermiona.

— Na dzisiaj przewidywałem Astorię — Odpowiadam niepewnie. — Zaraz wracam.

Podchodzę szybkim krokiem do wspomnianej wcześniej dziewczyny i znowu opieram się dłońmi o blat. W tej pozycji czuję się po prostu pewniej. Wmawiam sobie, że wcale się nie denerwuję, że jestem wyluzowany.

— Oczywiście, Harry — zaskakuje mnie Astoria. — Z chęcią pójdę z tobą do Hogsmeade!

Patrzę na nią w szoku, nie rozumiejąc co się dzieje. Jeszcze nawet nie zdążyłem zadać jej pytania...

— Och, no to cudownie, ale wiesz... no... — zaczynam się tłumaczyć. — Nie o to mi chodziło.

Ślizgonka śmieje się głośno, widząc moją minę, a kiedy się już uspokaja, to prostuje się na swoim krześle i skupia swój wzrok na moich oczach. A przynajmniej takie mam wrażenie.

— Więc wpadniesz po mnie o ósmej, do lochów. Potem pójdziemy do kawiarni, napijemy się razem kawy... Może zasłużysz na buziaka. Jestem trochę ładniejsza od Blaise'a, nie uważasz? — kontynuuje dziewczyna.

Czuję jak moje policzki palą. Odwracam się i zaczynam iść w stronę Hermiony, ale nie zdążę zrobić trzech kroków, a zatrzymuje mnie głos Astorii.

— Hej, Potter.

— No? — Pytam siląc się na spokój.

— To nie ja — puszcza mi oko i zaczyna rozmawiać z Malfoyem.

Ławka //drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz