1

37 1 4
                                    

Zanim zaczniemy chcę powoedzieć, że wydarzenia zawarte w tej książce zostały całkowicie wymyślone przez mój chory mózg :).
Zaczynamy. ______________________________________
Po okładce domyślacie się zapewne do rodziny jakiego kraju należę. Jeżeli jednak nie to już wyjaśniam. Jestem siostrą Polski Wiktorią Łukaszewicz. W przeciwieństwie do brata nie reprezentuję żadnego narodu i jestem introwertyczką*, która oprócz Feliksa rozmawia tylko z Węgrami ( spowodowane jest to współlokatorstwem w akademiku) i Litwą.

-Wiki niedługo będziemy jechać do akademika- wspominałam już że Toris mieszka z nami? Jeśli nie to mówię to teraz mówię w domu mam dwóch ekstrawertyków**.

-idę się spakować

-dobrze jakby coś to jestem u siebie- przyznam że Toris rozumie mój sposób bycia i nie ma z nim problemu

-ta dzięki- skierowałam się w stronę mojego pokoju z zamiarem przygotowania się na kolejne półtora miesiąca męczarni w Akademi W.
______________________________________

Kilka godzin później siedziałam już na jednym z siedzeń pociągu czytając "Mroczną wieże" (bardzo polecam) żeby przypadkiem nie musieć rozmawiać z żadnym z moich kompanów. Mój brat na pewno próbowałby ze mną rozmawiać jednak dzięki Bogu poszedł spać oparty o ramię Litka. I wszystko byłoby wspaniale gdyby nie to że podczas jazdy dołączyli do nas Romano i Feliciano. Z towarzystwa Romy byłam całkiem zadowolona  więc przesiadłam się do Włocha. Już po pierwszych dziesięciu minutach oboje mieliśmy serdecznie dosyć młodszego Vargasa więc sami zaczeliśmy rozmawiać o jakże ciekawych sprawach tych "gorszych" z rodzeństwa.
._____________________________________.

Dobra do spotkanie bandy ekstrawertyków tylko godzina drogi autobusem numer 1 by potem przesiąść się w autokar szkolny sprawdźmy nasz ekwipunek:

Cierpliwość- jest
Teksty  natrętnych ludzi- są
Więcej cierpliwości i tekstów- tak wszystko jest

Jestem jak to mówi Feli "Generalnie to totalnie gotowa". Tak więc nie muszę uciekać z przystanku komunikacji mjeskiej. Teraz stoję sama z Lovino ponieważ reszta zobaczyła gołębia i poszli się nim zachwycać.

-Salut mon amour***- poczułam że ktoś mnie przytula oczywiście doskonale wiedziałam że ten ktoś to nikt inny a Francis...

-jeszcze ciebie tu brakowało- westchnełam

-w takim razie już nie brakuje- chłopak wtulił się w zagłębienie mojej szyi

-przestań robić mi siarę żabo- nie przestawał

-nasz autobus- mój uradowany oprawca złapał mnie za rękę i wciągnoł do środku transportu. Posadził mnie na siedzeniu od strony okna po czym nieustannie się uśmiechając usiadł obok i kontynuował przymilanie. Wkurzał mnie nieziemsko ale skoro już tu jest to spróbuje zmęczyć go swoim towarzystwem może w końcu się odwali.

-Żabo jak ty to robisz że ciągle się uśmiechasz?- pytania o błachostki zawsze męczą najbardziej.

-samo tak jakoś jest- na chwilę się zawiesił- mogę? - wskazał na moje kolana

-chciałbyś- mówiłam ciągle tym bezuczuciowym głosem

-i tak się położę- jak powiedział tak zrobił

-to po co pytasz?

-liczyłem na to że pozwolisz- mówiąc to położył moją rękę na swoim czole. Nie zabierałam jej niech się cieszy póki może. Dalszą część drogi przespał u mnie na kolanach. W drugim autokarze wylosowałam siedzienie z Niemcami przynajmiej dał mi czytać w spokoju...
______________________________________

introwertyk* - czlowiek malo zainteresowany światem zewnetrznym, nie lubi nawiazywac kontaktow z ludzmi

ekstrawertyk** - czlowiek zainteresowany kontaktem z innymi ludzmi, dobrze nawiazuje kontakty z innymi osobami.

Sault mon amour***- po polsku byłoby cześć kochanie w dosłownym tłumaczeniu: cześć moja kochana

Wystarczy tylko otworzyć oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz