Rozdział 4

37 1 0
                                    

Od tamtej pamiętnej imprezy minęło kilka miesięcy. Wiele także zmieniło się w moim życiu. Nadal studiowałam na Oxfordzie oraz dorabiałam sobie w prestiżowej kancelarii, która zaproponowała mi, żebym, po ukończeniu studiów magisterskich, swój roczny kurs Legal Practice Course odbyła w ich kancelarii, z czego bardzo się ucieszyłam. Podobnie jak moja współlokatorka, która także rozwijała swoją karierę psychologa i zaczęła swój staż w jednej z renomowanych Poradni w UK. Nadal łączy nas przyjaźń, która z begiem czasu stała się mocniejsza i trwalsza. Jedną z wcześniej wspomnianych zmian jest to, iż nie spędzamy ze sobą tyle czasu jak to było na początku naszej znajomości. Otóż Alex na pół roku musiała wyjechać, ponieważ zgłosiła się do pewnego projektu, który okazał się wielkim sukcesem i zagwarantował jej wcześniej wspomniany staż. Podczas jej nieobecności stało się coś, czego nigdy się nie spodziewałam. Znalazłam swoją bratnią duszę. Nie mówię, że Alex nią nie jest, ale z nim wiąże mnie inna nić porozumienia, której czasami sama nie rozumiem. Tak jak już pewnie zauważyliście powiedziałam z nim nie przez przypadek. Otóż moją bratnią duszą okazał się mężczyzna. Nie byle jaki mężczyzna, ale sam Charles Armstrong-Jones. Nie, nie jesteśmy parą, ale najlepszymi przyjaciółmi. Na początku naszej znajomości, która zaczęła się dosyć nietypowo, po małym flircie zrozumieliśmy, że ani on ani ja nie chcemy zobowiązań, bo zwyczajnie nie jesteśmy na to gotowi. On dopiero co skończył swój pierwszy, poważny związek, a ja po prostu nie miałam na niego zwyczajnie czasu. Myśleliśmy, że na tym zakończy się nasza znajomość, ale jak można się domyślić tak się nie stało. Zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, spotykać się i odkryliśmy, że mamy ze sobą wiele wspólnego. W bliższym poznaniu pomógł fakt, iż Charles także zaczął studiować na Oxfordzie, ponieważ podobno ten uniwersytet ma lepszy wydział Stosunków Międzynarodowych, które brunet studiuje, ale prawda była kompletnie inna. Od samego początku wiedziałam, że przeniósł się , dlatego, iż nie chciał spotykać na każdym kroku swoją byłą dziewczynę oraz przyjaciela, którzy wbili mu nóż w plecy. Przez to doświadczenie chłopak stał się bardzo zdystansowany i nieufny wobec innych ludzi. Wszystkich z wyjątkiem mnie. Od początku znałam jego powiązania z Rodziną Królewską, ale ani tego nie wykorzystywałam ani nie traktowałam go w jakiś specjalny sposób. Wręcz przeciwnie, gdy był za bardzo pewny siebie lub zachowywał się jak ostatni dupek i idiota jasno dawałam mu do zrozumienia, co myślę o jego postępowaniu oraz sprowadzałam go na ziemię. Możliwe, że przez to zaufał mi i traktował mnie z szacunkiem. No nie zawsze, ale to pominę, bo nawet kobieta nie może wyzbyć z mężczyzny głupoty i wrodzonego debilizmu. Jednak pewna sytuacja zbliżyła nas bardziej niż moglibyśmy przypuszczać... To było pewnego wieczoru, już wtedy spędzaliśmy ze sobą prawie każdy wieczór, by pooglądać filmy lub po prostu pogadać. Ten dzień nie był wyjątkiem i umówiliśmy się, że wpadnie do mnie, bo tymczasowo mieszkałam sama. Jednak wieczór okazał się inny niż go zaplanowałam. Zaczęło się niewinnie. Jak zawsze najpierw byłam na uczelni, by potem pójść na chwilę do kancelarii, ponieważ potrzebowali pilnie mojej pomocy i właśnie wtedy zaczęło się. Trafiło to we mnie niespodziewanie. Miałam nieprzyjemną sytuację z jednym ze stażystek kancelarii. Zarzuciła mi niesubordynację oraz to, iż zajęłam jej miejsce w tej firmie, bo jak się okazało także chciała obyć Legal Practice Course tutaj po studiach, ale liczba miejsc była ograniczona i na jej nieszczęście nie została przyjęta. Nie to było najgorsze. Kobieta miała śmiałość powiedzieć mi, że tę pracę zawdzięczam znajomości z Rodziną Królewską. Nie wiem skąd wzięła te informacje, ale były one błędne. Przecież do kancelarii dostałam się długo przed tym jak poznałam Charlesa oraz jego rodzinę. Jednak dziewczyna tak nie uważała i zaczęła kwestionować moje zdolności i wiedzę, oczywiście nie ubierając w słowach. Potem wszystko się na szczęście wyjaśniło i szef, który był odpowiedzialny za mój przyszły kurs skomentował te plotki na moją korzyść wspominając jednocześnie moje osiągnięcia. Kobieta musiała mnie przeprosić, ale wiem, że nie zrobiła tego szczerze. Przez to jedno nieporozumienie kolejne wydarzenia były nieuniknione. Gdy wróciłam do domu zaczęłam zastanawiać się, czy to aby nie była prawda. Czy te wszystkie pochwały oraz propozycje pracy nie były spowodowane dzięki mojej pracy, ale mojej przyjaźni z Charlesem chociaż notabene wtedy się jeszcze nie znaliśmy. Powoli zaczęły ogarniać mnie najgorsze myśli. Wmawiałam sobie, że to wszystko moja wina tylko i wyłącznie moja. Nagle zarzucałam sobie wszystkie problemy świata, tak jakbym była ich powodem. Powoli zaczęły pojawiać się przed moimi oczami obrazy, o których chciałam zapomnieć. Zaczęły przejmować nade mną kontrolę pozbawiając mnie kompletnie zdolności logicznego myślenia. Z każdą chwilą popadałam w coraz większą rozpacz nie mając siły nawet, by to opanować. Nawet nie próbowałam, jak zawsze te uczucia wzięły mnie z zaskoczenia wywołując najczarniejsze wspomnienia z przeszłości. Nie dawałam rady. Zaczęłam ciągnąć się za włosy, cały czas mówiąc do siebie.

- Proszę, przestańcie. Dajcie mi spokój. Tego już nie ma. Już jest po wszystkim. Co ja mówię. Nigdy się od nich nie uwolnię. Jestem beznadziejna. Do niczego się nie nadaje. Mieli rację, powinnam już dawno ze sobą skończyć i wtedy wszystkim byłoby lepiej. Jestem tylko ciężarem, niczym więcej. Powinnam to skończyć już dawno, a nie łudzić się, że to minie, a ja wreszcie zapomnę. Nie zasługuję na to, by żyć.

Po tych słowach poszłam do łazienki i zaczęłam płakać. Nie mogłam się ruszyć. Nie miałam na nic siły. Wspomnienia zaczęły przejmować nade mną władzę, a ja zaczęłam się im poddawać coraz bardziej. To był już koniec, wzięłam coś ostrego, co było w pobliżu i gdy już miałam zadać sobie ranę, ktoś otworzył drzwi od łazienki. Nie spojrzałam nawet, kto to był i spróbowałam ponownie, ale i tym razem się nie udało. Osobą, która wtargnęła do pomieszczenia oraz wyrwała mi nożyczki, jak się później okazało, była Charlesem. Chłopak mocno mnie przytulił i zaczął coś mówić, ale kompletnie nie rozumiałam co. W tym momencie skupiłam się tylko na jego ramionach, które dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu brunet wziął mnie na ręce,  w stylu panny młodej i zaniósł do mojego pokoju. Dzięki jego pomocy przebrałam się w piżamę, składająca się notabene z jego bluzki, którą otrzymałam od niego jednej nocy. On także się rozebrał. Następnie położył się koło mnie, by w końcu przygarnąć mnie do siebie. Nie wiem ile czasu leżeliśmy tak przytuleni w milczeniu, ale to ja przerwałam ciszę. 

- Wszystko zaczęło się w gimnazjum. Doszedł do mojej klasy nowy chłopak i wtedy wszystko się zmieniło. Na początku było niewinnie: wyzwiska, śmiechy, żarty z mojego wyglądu. Myślałam, że to szybko minie i znów wszystko wróci do normy, ale tak bardzo się myliłam. Z każdym dniem było coraz gorzej, wyzwiska się nasiliły, traktowano mnie jak trędowatą, omijano mnie szerokim łukiem, jakby mój dotyk parzył. Potem doszły do tego wpisy na Facebooka i te głupie komentarze, że jestem głupia, że nic w życiu nie osiągnę. Na początku zbywałam to śmiechem, próbowałam podejść do tego z dystansem, ale każdego dnia było coraz gorzej, aż w końcu bałam się chodzić do szkoły i szukałam wymówek, by tego uniknąć. Gdy widzieli moje łzy to zaczynali bardziej ze mnie szydzić, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Nikt nie stanął w mojej obronie, a moje koleżanki zbywały to mówiąc, że nie mam po prostu zwracać na nich uwagi. Próbowałam, ale jak można ignorować ludzi, którzy kiedyś byli Twoimi przyjaciółmi. Nie dawałam sobie psychicznie rady, ale starłam się nie narzekać. W końcu inni mają gorzej i się nie skarżą, więc ja nie mam prawa tego robić. Nic nikomu nie powiedziałam i tak minęły 3 lata. Z wdzięcznością powitałam zakończenie roku szkolnego. Poszłam do liceum i na zawsze odseparowałam się od tych ludzi. W końcu obrazy przeszłości zaczęły znikać, ale czasami zdarzały się dni, kiedy wracały z podwójną siłą, niespodziewanie. Tak jak dzisiaj. Nie mam jak się bronić, po prostu muszę je przetrwać, a na drugi dzień udaję, że nic się nie stało żyjąc normalnie, aż do kolejnego "ataku".

Charles nic nie powiedział, po prostu jeszcze mocniej mnie przytulił, co odwzajemniłam. W tamtym momencie nie potrzebowałam niczego więcej. Właśnie wtedy nasza znajomość weszła na wyższy poziom i zaufaliśmy sobie bezgranicznie. Nigdy nie pożałowałam swojej decyzji o powiedzeniu mu prawdy o sobie. Od tamtego momentu staliśmy się nierozłączni, każdego dnia stając się coraz bliżsi. Myślałam, że bliżej już nie będziemy, a jednak myliłam się i to bardzo. Jednak to była z tych lepszych niespodzianek, które zgotował mi los.

Królewski senWhere stories live. Discover now