Do tej pory doskonale pamiętam ten dzień choć minęło już ponad pół roku.
Stałyśmy z dziewczynami na środku sali gimnastycznej i gapiłyśmy się w duży zegar na ścianie.
- Nie pomyśleli z tym zegarem... Przecież co za problem przyjebać piłką na wfie i będzie po zegarze? - zastanawiała się Lara, jedna z moich ludzi.
- Jasne, ty jak zawsze musisz się czepiać... - szturchnęła ją Milla.
- Nie czepiam się tylko mówię co myślę...
- Daruj sobie.
- Dziewczyny z 8c...- tę wciągającą rozmowę przerwała nagle dyrektorka naszej szkoły. - Rozpoczęcie roku szkolnego to naprawdę istotne i ważne wydarzenie które ma miejsce tylko raz w roku. A w waszym przypadku to już ostatnia taka uroczystość w tej szkole... Więc prosiłabym was o chwilę ciszy, później się nagadacie.
- Ehh... - westchnęła Lara. - Wyobraźcie to sobie. Jeszcze cały rok w tych męczarniach.
- A, nic mi nie mów. - jęknęłam. - Nie pomagasz mojej depresji.
- Pocieszę was dziewczyny, to już ostatni rok z tymi matołami... - uśmięchnęła się Milla.
- Dziewczyny z 8c, to jest ostatnie moje ostrzeżenie. - wtórowała nam znowu dyrektorka. - Jeśli tak bardzo wam się nudzi to proszę bardzo możecie wyjść tylko później nie miejcie do nikogo pretensji.
- A żeby pani wiedziała, idziemy. - rzekłam. - Chodźcie, dziewczyny.
Pociągnęłam koleżanki za ręce.
- Tylko zastanówcie się czy wam się opłaca, początek roku szkolnego a tu już -20 w dzienniku. - westchnęła dyrektorka.
Przystanęłyśmy.
- Ej, może zostańmy lepiej. - rozmyśliła się nagle Milla. - 15 minut nas nie zbawi...
- Ehh... Może masz rację. - rzekła Lara.
Spojrzałam na nie jak na jakieś kosmitki.
- Bosz, ale z was tchórze...- westchnęłam i usiadłam na drewnianej ławce pod drabinkami.
- Skoro jesteś taka mądra to proszę bardzo, sama sobie idź. - powiedziała Milla spokojnie siadając obok mnie.
Bez słowa wstałam i zaczęłam zakładać skórzaną kurtkę. Zarzuciłam plecak na ramię i zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia.
- A pani dokąd się wybiera?
Poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Nieśmiało odwróciłam się na pięcie i spojrzałam mu w oczy. Bez wątpienia był to mój pedagog szkolny.
- Em... - chciałam mu odpowiedzieć że to nie jego sprawa ale ugryzłam się w wargę. - To lekarza byłam umówiona.
Skłamałam.
- Tak? - zdziwił się wysoki brunet. - A mam zadzwonić do twojego brata?
- Ehh... - westchnęłam. - Dobra, nie idę do żadnego lekarza... A z resztą czy idę czy nie idę to nie jest pana zasrany interes.
Warknęłam.
- Alicio, jak ty się odzywasz? Proszę w tej chwili wrócić do swojej klasy, bo będę zmuszony wpisać ci uwagę.
- Tylko by uwagi wpisywali... Jakby nie mieli nic innego do roboty. - burknęłam pod nosem po czym chcąc czy nie chcąc wróciłam na salę.
- O! Ali! Wróciłaś! - rzekła Lara podbiegając do mnie.
- Tia... Niestety. - mruknęłam niezadowolona. - Nie idźcie tam, Landers stoi na straży, dalej nie pójdziesz.
Dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
- Co on ci takiego może zrobić? Wychowawczyni naskarży?
- Sorry, ja przynajmniej chciałam iść a wy stchórzyłyście.
- Dobra, dziewczyny... Nie kłóćmy się.
- Ehh... - westchnęłam.
Zapadła cisza, dało się słyszeć jedynie głupie gadanie dyrektorki.
-[...]mamy również wielu nowych uczniów i nauczycieli[...]- ciągnęła kobieta.
Stałyśmy pod drabinkami znudzone tą całą gadaniną praktycznie w ogóle nie odzywając się do siebie. Wtem ktoś podbiegł do mnie od tyłu drąc się że chyba pół sali to słyszało.
- ALI!!!!!!!!!
Była to Martha, koleżanka z ławki.
- Czego? - odparłam zmierzając ją obojętnym spojrzeniem.
- Chodź!!! - złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć za sobą.
- Au. Puść mnie! - krzyczałam ale ona nie słuchała.
- Musisz to zobaczyć!!!
- Czy ciebie coś opętało?!!- próbowałam się wyrwać ale nie byłam w stanie.
- Ciebie zaraz też opęta... - uśmiechnęła się złośliwie.
- Zaskocz mnie...
- Hm... - przystanęła na chwilę i zaczęła szukać kogoś w tłumie. Nowa sympatia? Mrau.
- Już? Napatrzyłaś się? Możemy wracać?
- Nie... Czekaj, czekaj. - złapała mnie mocniej za rękę. - Widzisz tamtego gościa pod ścianą?
- Tego wysokiego, z lekkim zarostem?
- Tak.
- No widzę. I co?
- Niezły, nie?
- A tam niezły, widziałam lepszych...
- Ta... Twój nauczyciel śpiewu. - rzekła z ironią.
- A co masz do niego? Fajny gość...
- No nic, ale przyznaj że ten też całkiem przysto ziomek.
- Ten pod ścianą?
- No.
- Hm... Możliwe. Masz telefon?
- Tak.
- Daj. Wyślesz mi potem te zdjęcia, na tapetę se ustawię xD.
- Ok. - podała mi komórkę. - Zrób jakieś ładne fotki.
- Nie ma sprawy...Hm... Wygląda na łatwowiernego. Nie powinno być trudno... - posłałam mu wredne spojrzenie.
- To jak? Bierzesz?
Uśmięchnęłam się złośliwie.
- Nie mówię nie. Powiedz mi jeszcze od czego on.
- Chemii.
- C-CZEGO?!!!
- Chemii.
- Cholera. - mruknęłam. - Z tym może być problem...
- Jeśli znasz pierwiastki i tablice to już dobrze.
- ... Chyba będę musiała wziąć korki bo z siódmej klasy to ja już nic nie pamiętam...
- Nawet wzoru na wodę? No błagam.
Nic nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na nią jak na jakiegoś ducha.
- No tak, skąd ty, ułomie, możesz to wiedzieć skoro ty zamiast słuchać to ty się w okno gapisz albo liściki piszesz.
- No masz no. Prymuska się znalazła. A nie wie ile to 2√2.
- No dobrze że ty wiesz, geniuszu.
Nic nie odpowiedziałam tylko wlepiłam wzrok w nieznajomego mężczyznę. Stał oparty o ścianę z rękoma w kieszeniach i wyglądał na nieco zagubionego. Widać że nie tylko ja to zauważyłam, gdyż wtem podszedł do niego chudy mężczyzna w okularach.
- Nowy? - spytał.
- T-tak... - odparł nieśmiało nauczyciel.
Szczupły blondyn uśmiechnął się lekko i wlepił wzrok w podłogę.
- Ahh...właśnie! Byłbym zapomniał! - zaczął nagle po dłuższej chwili milczenia. - Gdzie moje maniery? Christian jestem, ale możesz mówić mi Flake.
Podał mu dłoń.
- Miło mi. Till.- rzekł cicho mężczyzna uważnie przyglądając się butom swojego rozmówcy.
Chłopak o jasnych włosach uśmiechnął się szczerze i spojrzał mu prosto w oczy.
- Od czego jesteś? - spytał.
- J-ja? Ch-chemii. - wyjąkał nowy.
- Fajnie. Ja od WF-u i biologii.
- Okej.
- Przydzielili ci już klasę?
- T-tak... 8c.
Blondyn zmierzył go spojrzeniem pełnym strachu i obaw.
- Uua... To współczuję...
- Czemu?
- Ja mam z nimi gimnastykę więc wiem. Mówię ci oni momentami potrafią być tak wredni, chamscy i podli że to po prostu szkoda słów. A leniwi że ohoho. Jeśli mam mówić szczerze, na tak trudną klasę jeszcze nie trafiłem jak uczę w tej szkole. W tamtym roku pięć razy im zmieniali wychowawcę, bo żaden z nimi nie wytrzymał.
- Bosz... - przeraził się brunet.
- A zwłaszcza radzę ci uważać na Alicię Black. Ona jest prawdziwym demonem.
Ahh... Jaki zaszczyt. Jak mnie pięknie w tej szkole opisują.
Chudy mężczyzna zamilkł na chwilę i skierował swoje spojrzenie prosto na mnie.
- Poczekaj tu chwilę. - zwrócił się do nowego, po czym zaczął zmierzać w moim kierunku.
- O kur... - rzekła cicho Lara. - Ten pajac tu idzie...
- Słucham? - spytał wfista i złapał Larę za rękę. - Możesz powtórzyć co powiedziałaś?
- N-nie... Nic... - wyjąkała dziewczyna próbując wyrwać się z uścisku nauczyciela.
- Nic? - zdumiał się Chris. - Ciekawe, bo co innego słyszałem.
- Aj, da jej pan spokój. - stanęłam w obronie koleżanki choć w moim tonie nie dało się wykryć żadnych uczuć.
Poczułam jego spojrzenie na karku.
- A ty, Alicio, wcale nie lepsza. - rzekł niezawodny. - I proszę w tej chwili zejść z tych drabinek.
- Bo co? - burknęłam.
- Bo inaczej sobie porozmawiamy...
- Ale proszę pana. - wtrąciła nagle Martha. - Ona tylko ćwiczy, żeby jutro dobrze na
WF-ie wypaść.
- Fajnie gdyby jeszcze na lekcji tak ćwiczyła jak teraz.
- Ej, Martha, co ty za głupoty pierdolisz? Przecież ja nie idę jutro do szkoły. - odparłam spokojnie.
- Hm.. - zaciekawił się trener. - A mogę wiedzieć czemu?
- Bo jutro wyjeżdżam z bratem do Grecji.
- A na jak długo? - dociekał mężczyzna.
- Na tydzień. A z resztą co pana to? - warknęłam pod nosem.
- A to mnie, że twój brat nic nie wie o żadnym wyjeździe.
- Jak to? - zaskoczył mnie.
- No tak to. Rozmawiałem z nim.
- Aha. - zaśmiała się Martha. - Czyli mam rozumieć że ten twój tydzień w Grecji to tydzień na wagarach?
Zeskoczyłam z drabinek i z trudem pohamowałam chęć przywalenia jej w mordę.
- A tobie, panno Black radzę nauczyć się panować nad emocjami. - westchnął blondyn po czym odszedł.
Nic nie odpowiedziałam tylko pokazałam mu środkowy palec na znak że rozumiem. Na szczęście nic nie zauważył, gdyż był odwrócony do mnie plecami.
- Już jestem. - rzekł Flake podchodząc do chemisty. - Ehh... Co ja z nią mam?
Westchnął.
- Okej. - odparł cicho wysoki mężczyzna nie przestając gapić się w ścianę.
- Aleś ty rozgadany... - szepnął blondyn i delikatnie uszczypnął go w policzek.
- Ahh... Wybacz... Zamyśliłem się...
- Spoko.
- Naprawdę jest aż tak zła?
- Nolo. Człowieku, ty jej nie znasz... Ale chyba przyznasz mi rację, że za rzucanie się na nauczyciela z nożem za jedną jedynkę, albo palenie fajek na szkolnym boisku nie jest do końca na miejscu?
- Przepraszam że spytam, ale czy z nią aby na pewno jest wszystko w porządku?
- W jakim sensie?
- No nie wiem... Może ma jakieś problemy czy coś co powoduje takie jej zachowanie. Przecież z niczego to się nie wzięło.
- Nie wiem o niej za dużo. Wiem jedynie że to zaczęło się pod koniec drugiej klasy, kiedy jej matka zginęła w wypadku samochodowym, nie wiem co się dzieje z ojcem. Prawdopodobnie po tym zdarzeniu popadł w alkoholizm, a później zostawił ją wraz z dorosłym bratem. Później i on wpadł w nienajlepsze kręgi, alkoholizmu, spore problemy finansowe i konflikty z prawem. Podobno siedział nawet w więzieniu.
- Tak mi przykro...
- Nom... Tylko nie poruszaj przy niej tego tematu bo rzuci się na ciebie z nożem. Ona swoje słabości maskuje za pomocą agresji... - To co mówisz jest straszne... Ale żal mi tej dziewczyny prawdę mówiąc.
- Wiem. Mi też. Ale to nie jest usprawiedliwienie. Wiem, że jest jej trudno ale nie mogę tolerować takiego zachowania.~♥~
Hejka moje Rammzjeby! (xdd). Oto pierwszy rozdział tej o to wspaniałej opowieści. Mam nadzieję że się podoba. Jeśli coś zmienić lub poprawić piszcie w komach.
Pozdrawiam
Alice
CZYTASZ
𝑼𝑷𝑨𝑫𝑬𝑲 𝑰𝑲𝑨𝑹𝑨; 𝑺𝒉𝒐𝒘 𝑴𝒆 𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑳𝒐𝒗𝒆
Short StoryDziewczyna o sercu twardym jak diament i nieśmiały mężczyzna, który nie jest w stanie skrzywdzić muchy. Czy ta relacja może mieć przyszłość? Przeczytaj a się dowiesz... 15-letnia Alicia po śmierci matki i stracie ojca popada w poważne zaburzenia p...