Cóż, kilka kolejnych dni spędziłam w szpitalu na obserwacji. Na szczęście Tillou cały czas był przy mnie. Nie postępował mnie na krok. Był obok gdy zasypiałam i budziłam się rano.
Z Chrisem bywało różnie. Raz przyjdzie na kilka minut a pięć razy nie przyjdzie wcale. Ale to już cały on. Właściwie, nie miałam mu tego za złe. Pewnie chłopak też ma swoje życie i nie musi całe dnie spędzać w szpitalu. Dobrze przynajmniej że pamiętał, bo ostatnio znowu wysłał mi list z przeprosinami. Bosz...jaki on był uparty. Ile razy mam mu mówić, żeby mnie nie przepraszał, bo już dawno mu wybaczyłam i zapomniałam o wszystkim. Ale nie. On wie swoje. Ale dobra...nie ważne. Najważniejsze, że miałam przy sobie Li i nic więcej się dla mnie nie liczyło. Nawet chyba pozbyłam się rywalizacji, o którą, prawdę mówiąc, nigdy się nie martwiłam. Wygrana jak zawsze była po mojej stronie. Chociaż może nie...nie zawsze, ale na pewno w tym przypadku. W końcu nie zmusisz heteroseksualnego mężczyzny do nagłej zmiany orientacji. Właściwie...w drugą stronę też to działa...
Nie raz pytałam swojego współlokatora, jakie są szanse na to by on i Chris byli ze sobą, jednak on zawsze odpowiadał to samo:
- „Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie i tylko z tobą pragnę spędzić resztę życia. A on? On nadal jest moim najlepszym przyjacielem, ale nic więcej nigdy z tego nie będzie. Tak musi pozostać."
- Alicio...- zaczął któregoś razu nieśmiało..
Siedziałam na szpitalnym łóżku i czytałam książkę.
- No co tam, aniołku? - spytałam podnosząc głowę znad książki.
Mężczyzna zamilkł na chwilę i wlepił wzrok w podłogę. Najwyraźniej trochę się wstydził.
- No bo...ten...- zaczął jąkając się. - Co byś zrobiła gdybym kiedyś poprosił cię o rękę?
Zamurowało mnie. Spojrzałam na niego, nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu zebrałam się na odwagę i rzekłam spokojnie:
- A co miałabym zrobić? Zgodziłabym się. - uśmiechnęłam się szczerze.
- Naprawdę? - ucieszył się Li.
- Tak.
Brunet uśmiechnął się szczerze, po czym wyjął mi książkę z rąk i połopżył obok na stoliku a sam przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Wiesz, że cię kocham? - szepnął mi na ucho.
- Tak.- odparłam i oparłam mu głowę na klatce piersiowej.- Ja też cię bardzo kocham.
- Wiem, słonko. - zaczął całować moje włosy i bawić się nimi.
- Tilly...- westchnęłam cicho.
- Co jest, maleńka? - spytał czule.
- Chciałabym wrócić do domu...
- Wiem, kotku...
- Chciałabym cię kochać...
- Ja też...
- To zróbmy to... Potrzebuję tego...
- Tutaj?
- Dlaczego by nie?
- A jak jakiś lekarz tu wejdzie?
- Możemy iść do łazienki, jeżeli tam poczujesz się bezpieczniej...
Wstałam z łóżka i delikatnie pociągnęłam go za rękę:
- Chodź.
Nauczyciel bez protestu ruszył za mną.
- Właź. - zamknęłam za nim drzwi od kibla. Ostrożnie przekręciłam zamek, dla pewności że nikt tu nie wejdzie. - No to zaczynaj.- zaczęłam w końcu. - Musimy wreszcie skończyć ten pierwszy raz.
Uśmiechnęłam się wrednie, jak to na mnie już przystało.
- Okej. Kładź się, mój ty Diable. - rzekł cicho chemista.
Nie trzeba mnie było długo prosić. Od razu położyłam się na ziemi, jak prosił o to mój współlokator. Mężczyzna położył się na mnie i delikatnie zaczął zdejmować poszczególne części ubioru. Po tej czynności i siebie rozebrał do naga. Ściągnął koszulę, spodnie i gatki po czym rzucił je gdzieś w kąt. Następnie zaczął namiętnie całować mój kark, zostawiając przy tym różowe malinki.
- Wchodzę...- rzekł w końcu.
- Okej.- uśmiechnęłam się. Tylko na to czekałam.
Poczułam jego „towarzysza" w moim ciele. Nie ukrywam, że był to dla mnie spory ból, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało mi to w ogóle. To był niezwykle przyjemny ból, coś w stylu cięcia się. Też niby boli, a sprawia że chcesz tego jeszcze więcej.
- Boli? - spytał czule Till.
- Trochę.
- Przepraszam... Postaram się być bardziej ostrożny...
- Nie chcę żebyś był ostrożny.
- Jak to?
- Idź na całość, kochanie.
- Chcesz tego? - zdziwił się nauczyciel.
- Bardzo. Chcę żeby ten raz był wyjątkowy...
- No cóż...- westchnął. - Jak sobie życzysz, księżniczko.
Ostrożnie zaczął przyspieszać. Przygryzłam wargi, żeby pohamować jęki, jednak nie wychodziło mi to najlepiej. Było mi tak dobrze...
- Jak się czujesz? - spytał nauczyciel nie przestając poruszać się we mnie.
- Cudownie, kochanie...ahh...
- Cieszę się. - uśmiechnął się i zaczął jeździć językiem po moich plecach.
Westchnęłam cicho i mocno się w niego wtuliłam. Mój współlokator odwzajemnił uścisk, nie przestając poruszać się we mnie. Nie wiem, czy byłam bardziej w piekle czy w niebie. Wiem jedynie że czułam się wspaniale jak nigdy dotąd
CZYTASZ
𝑼𝑷𝑨𝑫𝑬𝑲 𝑰𝑲𝑨𝑹𝑨; 𝑺𝒉𝒐𝒘 𝑴𝒆 𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑳𝒐𝒗𝒆
Short StoryDziewczyna o sercu twardym jak diament i nieśmiały mężczyzna, który nie jest w stanie skrzywdzić muchy. Czy ta relacja może mieć przyszłość? Przeczytaj a się dowiesz... 15-letnia Alicia po śmierci matki i stracie ojca popada w poważne zaburzenia p...