4. Pierwszy spór

252 38 7
                                    

     Po poznaniu rzekomego Chana, Jeongguk oraz Taehyung mieli więcej tematów do rozmów, chociaż mówili nadal za mało, jak na współlokatorów przystało. Natomiast dla  drobnego chłopaka było to nowe i bardzo zadziwiające, w jak dużym stopniu przywiązał się do Jeona. Chłopak miał zaraźliwy śmiech, króliczy uśmiech, który wręcz promieniował wokół oraz zarażał innych osobników.nic dziwnego, że i młody chłopak ukazywał swój charakterystyczny, kwadratowy uśmiech.

     Jednak nie zawsze był taki uśmiechnięty. Czasem miał takie dni, które zazwyczaj nie były dobre i potrafił mieć smutny wyraz twarzy, wraz z natłokiem złych myśli przez tydzień, a może i dwa. Nie wychodził z domu, gdzie tym razem padło na pokój w akademiku. Domu jako takiego nie miał, koniec końców został sprzedany, dlatego musiał wziąć się i pojechać tutaj, do Seulu na studia, by zapomnieć o śmierci rodziców w wypadku.

— Mogę ci jakoś pomóc? – Zapytał Kim, niepewnie. Znali się już prawie dwa miesiące, a dokładnie siedem tygodni i nie miał pojęcia jak się zachować. Czytał wiele książek na temat psychologii, lecz przyjaciół nie posiadał, więc nie miał kogo pocieszać i się pomądrować.

— A wyglądam na kogoś, kto chce tej pomocy? – Mruknął starszy, pesząc Taehyunga. Ten jedynie skulił się w sobie i zaczął miętosić w palcach koniec koszulki.

— Wydaję mi się, że potrzebujesz pomocy... — Wyszeptał przerażony. Spojrzał na zdenerwowanego, jak i smutnego bruneta. – Wysłucham cię, możesz mi się wygadać.

— To źle ci się wydaje. Daj mi po prostu spokój, wścibski dzieciaku. – Warknął w jego stronę, kładąc się na łóżku tyłem do drobniejszego.

— Przepraszam. – Pociągnął nosem, żałośnie. Niepotrzebnie się odzywał, mógł odpuścić sobie rozmowę z rozdrażnionym Jungkookiem, który w tym momencie żałował to, co powiedział.

     A chłopak bez słowa wyszedł z pokoju w celu wyjścia na zewnątrz.

·٠٠·

     Licealista przechadzał się po uliczkach stolicy, mając kaptur na głowie. Nie zwracał uwagi na innych ludzi, o których raz po raz się obijał. Niestety nadeszła godzina szczytu i był tłok ludzi, bowiem wiele osób wracało z pracy, szkoły czy od znajomego. Słuchał jakiejś dennej piosenki ze swojej playlisty na telefonie i zastanawiał się nad pewną rzeczą, a bardziej martwił się o kogoś; o jego współlokatora.

     Pierwszy raz miał styczność z takim zachowaniem starszego kolegi. Był w stu procentach pewny, iż coś trapiło bruneta, lecz nie chciał tego mu mówić. Dlaczego? W końcu Kim nie wygadałby innym jego sekretów czy zmartwień. Nie miał powodów do takiego chamstwa, szczególnie że najzwyczajniej nie znał nikogo, nigdy się nie odzywał do swoich rówieśników, więc tym bardziej miał wielki mętlik w głowie.

     Jego rozmyślania przerwały głośne krzyki, płacze, a tym bardziej szarpnięcie za ramię. Wyjął z uszu słuchawki i spojrzał na źródło hałasu, który go zszokował. Niski chłopak klęczał przed zgrają facetów i płakał, by go zostawili. Farbowany blondwłosy oraz okulary na nosie nie umknęły Tae, co go nieco zaintrygowało. Szczególnie, że akurat w tym momencie trzech mężczyzn zwróciło na niego uwagę.

— Co się tak gapisz? – Warknął jeden z nich, patrząc władczo na drobnego chłopaka.

Nie uzyskał odpowiedzi.

— Jesteś niemową? – Mruknął kolejny, a następnie podszedł do słabszego.

— Zostawcie go! – Krzyknął zapłakany blondyn, który nie znał chłopaka, a już go bronił.

— Zamknij się tam! – Ostatni facet złapał nieznajomego za włosy i szarpnął jego głową do tyłu, by po chwili go puścić. Brzydził się pedałami.

- Co on wam zrobił? – Odezwał się niski szatyn, próbując zgrywać obojętnego.

— Nie chce dać pieniędzy.

— To macie. – Wzruszył ramionami, wyjmując ze swojego portfela tylko kartę płatniczą oraz swój dowód. Rzucił im pod nogi skórzaną portmonetkę, na którą się od razu rzucili.

     Jednak przedmiot miał marną zawartość; jeden banknot i kilka groszy. Zanim faceci zdążyli ogarnąć mały podstęp z portfelem, nieznajomy wraz z brunetem uciekli przed siebie. Licealista trzymał blondyna za rękę ciągle zerkając czy za nimi nie biegnie trójka mężczyzn. Rzeczywiście szukała ich, lecz nie mogli znaleźć i wypieprzyli tylko portmonetkę na ziemię.

     Biegli przed siebie długi czas, dopóki obaj zdyszani nie zatrzymali się, by zaczerpnąć powietrza. Wtedy między dwójką nastolatków rozbrzmiał głośny śmiech. Sam współlokator Jeongguka był przerażony, a co dopiero nieznajomy mu chłopak. W końcu był w fatalnym stanie, a to niezbyt zadowalało szatyna, dlatego po salwie śmiechu zaproponował odpoczęcie na pobliskiej ławce.

— Dlaczego dałeś im swoje pieniądze? – Jako pierwszy odezwał się niski chłopak, bawiąc się swoimi palcami. – Nie mam jak ci teraz oddać.

— Nie musisz mi oddawać. Ledwo pięć tysięcy wonów miałem, więc to dla mnie nic, naprawdę. – Westchnął szatyn, tak samo miętoląc skrawek materiału swojej za dużej bluzy. – Zresztą, jakby nie odwrócenie im uwagi na mój portfel, to dostałbyś lanie od nich, a nie wyglądali na łaskawych.

— I tak dziękuję za uratowanie mi twarzy, tyłka czy cokolwiek. – Zaśmiał się nerwowo okularnik, po czym wystawił dłoń do ciut wyższego ucznia. – Park Jimin.

— Kim Taehyung.

·٠٠·

     Z początku Gguk próbował się nie przejmować zniknięciem swojego wstydliwego współlokatora. Ale z każdą minioną godziną, a było ich aż cztery, martwił się coraz bardziej. Cholera, żałował, że tak naskoczył na niższego. W końcu mógł inaczej zareagować, albo inaczej ułożyć słowa, a nie zachować się jak kompletny dupek.

     Wybiła godzina dwudziesta czterdzieści siedem i wtedy dane mu było usłyszeć dźwięk otwieranych się drzwi wejściowych. Jak na zawołanie zerwał się do siadu, czekając aż znajoma mu osoba wejdzie do pomieszczenia. Oczywiście nie musiał czekać długo, ponieważ młodszy już zjawił się w ich pokoju, jeżąc się na widok Kooka.

     Jednak tamten wstał, po czym bez ostrzeżenia przytulił się mocno do zdezorientowanego siedemnastolatka.

— Tak bardzo przepraszam. Nie chciałem być wredny dla ciebie. – Wyszeptał brunet z widoczną skruchą w głosie. – Gdzie byłeś? Martwiłem się.

— Um.. Jakby to powiedzieć. – Podrapał się nerwowo po karku, odwracając wzrok. – Znęcali się nad takim chłopakiem i chciałem go uratować... Rzuciłem im swój portfel, no i uciekłem z Jiminem... Tak ma on na imię, chodzi do innego liceum. – Wymruczał zażenowany.

— Dałeś im swój portfel?! Pojebało cię do reszty!




I jak wam się podoba rozdział?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

New roommate | Taekook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz