" - Ja? Nikt ważny. Jestem tylko skromnym demonem, któremu się nudzi, a ty?..."

8 3 2
                                    

   Koniec lata zbliżał się wielkimi krokami. Wiele osób zaczęło się szykować do nadchodzącej szkoły, jednak większa część uczniów postanowiła cieszyć się tymi ostatnimi wolnymi dniami. Byłam jedną z tych osób. Była godzina czwarta, kiedy szłam ciemnymi uliczkami miasta. Latarnie lekko oświetlały mi drogę, która prowadziła do domu. Żałowałam, że nie zabrałam się razem z przyjaciółką i jej chłopakiem, ale nie chciałam też im przeszkadzać. Zmęczona usiadłam na ławce, wpatrując się w niebo. Mimo, że mieszkałam w mieście, gwiazdy tej nocy były nad wyraz dobrze widoczne. Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie dzieciństwa, kiedy jeździłam na wieś do rodziny i razem z dziadkiem kładłam się na sianie w noce tak piękne, ja ta. Powoli podniosłam się z miejsca i ruszyłam dalej, owijając się szczelniej skórzaną kurtką. W trakcie mojej drogi poczułam, że ktoś mnie obserwuje, jednak nikogo nie zauważyłam. Ogarną mnie niepokój. Przyśpieszyłam lekko tempo, skupiając się na drodze, jednak na darmo. Usłyszałam huk, w jednej z bocznych uliczek. Nie zastanawiałam się co to mogło być, tylko ruszyłam biegiem. Nie wiem ile tak biegłam, ale gdy zabrakło mi tchu, zatrzymałam się. Rozejrzałam się nerwowo, jednak nadal nikogo nie zauważyłam. Otarłam dłonią pot z czoła i już miałam iść dalej, gdy oświetliło mnie światło. Usłyszałam pisk opon i z przerażeniem zamknęłam oczy. Wiedziałam, że to mój koniec i czekałam na uderzenie. Zamiast tego poczułam szarpnięcie w bok i upadłam na chodnik. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam stojące auto kawałek za miejscem, w którym sama przed chwilą stałam. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu osoby, która ocaliła mi życie, jednak i tym razem nie widziałam nikogo, poza przerażonym kierowcą. Wstałam i powoli zaczęłam kierować się w stronę pojazdu, aby nawrzucać mężczyźnie o jego sposobie jazdy, gdy ten niespodziewanie ruszył z piskiem opon. Zdziwiona wróciłam do domu i od razu zasnęłam. 

Kiedy obudziłam się i wykonałam toaletę, z turbanem na głowie weszłam do kuchni. Tam zrobiłam sobie śniadanie i włączyłam telewizor. O dziwo był na kanale informacyjnym.

 - Dzisiejszego ranka, kilka minut przed piątą, na jednej z ulic doszło do niespotykanego zjawiska - mówiła kobieta z pliczkiem kartek w dłoni - Nagranie to pochodzi z jednej z publicznych kamer. 

Kobieta zniknęła, a na jej miejscu pojawiło się nagranie. Byłam tam ja! Fragment, w którym wbiegłam na ulice, stanęłam, a po chwili auto, które prawie we mnie wjechało. Na ekranie pojawiła się biała smuga światła, która zabrała mnie z jedni na chodni i zniknęła. Samochód natomiast zatrzymał się, po czym odjechał jak tylko wstałam. 

 - Nadal nie udało się ustalić co to takiego było, jednak jestem pewna, że to coś uratowało tej dziewczynie życie. A teraz pora na prognoze pogody...

   Wyłączyłam telewizor i zaczęłam przeszukiwać internet, z nadzieją, że znajdę coś podobnego. Nie myliłam się. Po kilku minutach znalazłam podobny filmik, który przedstawiał mężczyznę, którego też tak teleportowało, kiedy prawie zmiażdżył go kamień z lawiny. Znalazłam wiele informacji na ten temat oraz podejrzeń. Jedna z nich wydawała się bardzo prawdopodobna. 

  - A co jeśli Anioły i Demony istnieją naprawdę? - spytałam sama siebie patrząc na artykuł. 

 - To już twoja decyzja, czy chcesz w to wierzyć - usłyszałam za sobą męski głos. 

   Przerażona krzyknęłam i spadłam z kanapy. 

 - Hej, spokojnie. Nie zrobię Ci krzywdy - powiedział młody mężczyzna z uśmiechem na ustach. 

   Przerażona nie odrywałam od niego wzroku, w razie potrzeby ucieczki. On jednak nie wykazywał chęci rzucenia się na mnie i zadźgania. Stał spokojnie w jednym miejscu z uśmiechem na ustach. Robił to co ja. Przyglądał mi się, jednak nie z przerażeniem, a z fascynacją. Zaczęłam mu się jeszcze bardziej przyglądać, jednak teraz skupiłam się na jego wyglądzie. Lekko opalona karnacja, dobrze zbudowany, delikatne rysy twarzy, czarne, lekko roztrzepane włosy i złote oczy. Ubrany był w ciemną koszulę i zwykłe czarne spodnie. 

   Powoli podniosłam się z podłogi, jednak nie zbliżyłam się do niego. 

 - Kim jesteś? - spytałam na co on uśmiechnął się zadziornie i usiadła na kanapie.

 - Ja? Nikt ważny. Jestem tylko skromnym demonem, któremu się nudzi, a ty? - spojrzałam na niego przerażona, jednak to wyjaśniało jego kolor oczu. 

 - Udowodnij - powiedziałam. Wolałam mieć pewność czy mówi prawdę, w końcu kto wie, może to oszust. 

   Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony jednak wykonał polecenie. Wstał i przebiegł dookoła pokoju. Wyglądał tak samo jak na nagraniu. Była tylko strużka światła. 

 - Teraz mi wierzysz? - zapytał, a ja pokiwałam potwierdzająco głową. - Siadaj - nakazał pokazując miejsce obok na kanapie.

   Wolałam nie dowiadywać się co może mi złego zrobić, więc wykonałam polecenie. Wpatrywałam się w niego nie rozumiejąc co właśnie się dzieje. W końcu nie codziennie demon ratuje Ci życie, a później wpada na herbatkę w odwiedziny. Prawda? W mojej głowie zaczęło roić się od pytań, jednak nie chciałam na niego naskakiwać. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę chciałam wiedzieć, a w mojej głowie pojawiło się pytanie.

 - Skoro jesteś demonem, dlaczego mnie uratowałeś? 

 - Szkoda by było gdyby taka ładna buźka zginęła prawda? Zresztą, obserwowałem Cię od jakiegoś czasu i nie miałem serca patrzeć, jak taka urocza istotka ginie z powodu głupiego kota - zaśmiał się 

 - Kota? - spytałam z niedowierzaniem

 - Tak, kota. Kiedy szłaś w jednej z bocznych uliczek, kot wywalił śmietnik, a ty zaczęłaś uciekać, jak by cię jakiś demon śledził. 

 - A nie śledził? - spytałam, patrząc na niego oskarżycielko. 

 - No może taki jeden... - uśmiechnął się zadziornie i przysunął się do mnie.

   Już miałam mu zwrócić uwagę, kiedy usłyszałam otwierane drzwi od domu. Instynktownie odwróciłam się w ich stronę. 

 - Cześć kochanie - powiedziała moja mama stając nade mną - z kim rozmawiałaś? - spytała z uśmiechem na ustach. 

   Szybko odwróciłam się w stronę, gdzie jeszcze kilka sekund temu siedział mój towarzysz, jednak nikogo tam nie było. Najwyraźniej musiał się teleportować lub coś w tym stylu. 

 - Ja? A no tak. Przed chwilą rozmawiałam z Michaelem. Pytał czy mam jakiś pomysł, gdzie mógłby zabrać Natashe na randkę. Wiesz jaki on jest, musi być perfekcyjnie. 

 - Tak, wiem. To co byś chciała na obiad? Może chińszczyzna?

 - Tak jasne - odpowiedziałam i pogrążyłam się w swoich własnych myślach, w których widniał obraz demona.

^^

   Hey, hey, hey.

   Kolejny dzień i kolejny rozdział. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale podoba mi się taki stan rzeczy. Byłabym wdzięczna jakbyście dawali o sobie znać w komentarzach i podpowiadali, na jaki temat chcielibyście kolejne opowiadania. Do zobaczenia niedługo.

Ann 

Opowiadania dziewczyny w kapeluszu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz