Zaczęło dziać się coś niedobrego. Nie do końca zdawałam sobie z tego jeszcze sprawę, jednak miałam dziwne przeczucie, że coś się stanie. I nie miało być to coś przyjemnego.
Być może było to spowodowane niemą groźbą ojca, jednak mimo wszystko, moc żyjąca we mnie kazała mieć się na baczności.
— Halo! Ziemia do Hazel! — Cassandra pomachała mi dłonią przed twarzą. Obrzuciłam ją nieprzyjaznym spojrzeniem, gdyż nienawidziłam, gdy ktoś machał mi czymś tuż przed nosem. Było to niezwykle irytujące i Beck zdawała sobie z tego doskonale sprawę.
— O co chodzi? — Spytałam, kładąc dłonie na biodrach.
— Idziemy dzisiaj na pizzę? — Spytała, grzebiąc w telefonie.
— Dupy nam tak się rozrosną, że nie zobaczymy nawet kiedy, a już nie będziemy mogły wejść w nasze ulubione spodnie — wymamrotałam, sięgając po kawę w tekturowym kubeczku ze szkolnego automatu.
— Nie przesadzaj — machnęła ręką, spoglądając na mnie. — To jak, idziemy?
— Nie mogę — pokręciłam głową, spuszczając wzrok na swoje trampki. — Mam trening — kopnęłam jakiś papierek, w końcu spoglądając na blondynkę.
Przekrzywiła głowę, uważnie mi się przypatrując. Nie powiem, zawsze kiedy przeszywa mnie spojrzeniem swoich zielonych tęczówek, mam ochotę schować się za najbliższą ścianą, byle by uniknąć tego świdrującego wzroku.
Zaraz jednak uśmiechnęła się, a ja już wiedziałam, że wpadła na iście błyskotliwy pomysł. Zarzuciła swoją rękę na mój kark, prowadząc w stronę klasy.
— W takim razie razem z Hunter'em i Cal'em poczekamy na trybunach, a pizza przyjedzie do nas — zaśmiała się dźwięcznie, zapewne na widok mojej skwaszonej miny.
— Jeśli namówisz ich do tego, aby przesiedzieli półtorej godziny w twoim towarzystwie, to nie mam nic przeciwko.
— Spokojnie. Wszystkie trudy zostaną im wynagrodzone w postaci twojego widoku skrajnego wycieńczenia — zakrztusiłam się pitą kawą, kiedy poklepała mnie po plecach.
Posłałam jej twarde spojrzenie, po czym weszłam z resztą do klasy. Kochałam ją całym swoim serduszkiem, jednak momentami miałam nieodparte wrażenie, że zbyt często robi sobie ze mnie jaja.
Musiałam jednak odrzucić od siebie wszystkie niechciane myśli, gdyż oto właśnie nadchodził czas na sprawdzian z fizyki, który krótko mówiąc, olałam.
Mam nadzieję, że będzie trója, a mama mnie nie zje.
ⴵⴵⴵ
Dzielnie pokonawszy wszystkie dzisiejsze lekcje, przeszłam na parter, z którego skierowałam się do bloku sportowego. Widok czarnowłosego przyprawił mnie o szybsze bicie serca, ale także i niepokój.
— Część, Haz, zanim Cassandra i Caleb dojdą, musimy omówić pewną sprawę, nie sądzisz? — Hunter odepchnął się od ściany i zrobił parę kroków do przodu.
— Czy to nie może poczekać? — Jęknęłam przeciągle, mając na dzieję, że Hestens przystanie na moją propozycję. On jednak pokręcił przecząco głową, na co westchnęłam ciężko. Doskonale wiedziałam, że chciał pogadać o zadaniu zleconym przez naszego kochanego ojczulka, jednak ja nie miałam na to najmniejszej ochoty.
— Dobrze wiesz, że nie — prychnął, rozbawiony moją reakcją. — Nie zachowuj się jak dziecko.
Posłałam jego oddalającej się sylwetce wrogie spojrzenie, jednak z niechęcią poszłam za nim. Wiedziałam, że zależało mu na dyskrecji, jednak nie spodziewałam się, że zaprowadzi mnie od męskiej szatni. Uniosłam brew, widząc, jak chodzi po pomieszczeniu, zaglądając w każdy zakamarek.
CZYTASZ
𝐃𝐎𝐍'𝐓 𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓
Fanfiction❝ śᴡɪᴀᴛ ɴɪᴇ ᴘᴏᴢᴡᴏʟɪᴌ ɴᴀᴍ ᴅᴏʀᴏsɴᴀ̨ᴄ́, ᴘᴇᴛᴇʀ ❞ Ⓐ ⓃⒺⓌ ⒽⒺⓇⓄ ⒾⓈ ⒷⓄⓇⓃ 𝐬𝐩𝐢𝐝𝐞𝐫𝐦𝐚𝐧: 𝐡𝐨𝐦𝐞𝐜𝐨𝐦𝐢𝐧𝐠 𝐩𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐩𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫 𝐜𝐨𝐯𝐞𝐫&𝐛𝐚𝐧𝐧𝐞𝐫♡➨ 𝐠𝐞𝐫𝐦𝐚𝐧𝐢𝐳𝐚𝐜𝐣𝐚